Przyjemnie trwać w grzechu, balansować na krawędzi. Jakoś tak podskórnie fajnie.
– Co chcesz, abym ci uczynił?
Powiedział Mu niewidomy: Rabbuni, żebym przejrzał.
Pytanie Jezusa tylko pozornie wydaje się być niedorzeczne. Po co pytać niewidomego: czego chcesz?
Bóg szanuje naszą wolność. Pokornie pyta: czego naprawdę chcesz?
Nie oszukujmy się. Przyjemnie trwać w grzechu. Jakoś tak podskórnie fajnie. Znamy refren, że rodzi śmierć, ale nie przesadzajmy… Kokieteria to przecież nie zdrada…
Wiele razy łapałem się na tym, że jęczałem „Wyzwól mnie”, ale w głębi serca wcale nie chciałem, by to robił! I dlatego miał związane ręce. Lubiłem stąpać po grząskim gruncie i wzdrygałem się przed radykalnymi rozwiązaniami.
A nuż weźmie sekator i poodcina gałęzie nie przynoszące owocu? A nuż weźmie łopatę i obłoży drzewo nawozem i będzie tak jak w komentarzu syna moich znajomych „Mamo, coś tu nie pachnie!”. A nuż zasypie jak Abimelek solą ziemię, by ją całkowicie wyjałowić, aby nie mogło na niej wyrosnąć najmniejsze źdźbło chwastu?
Bóg widzi intencje. Wyzwala, gdy powiesz „Chcę. Rób, co chcesz”.