Tu przyjmują dzieci

Agata Puścikowska

|

GN 30/2014

publikacja 24.07.2014 00:15

Wystarczył niewielki wpis o ochronie życia, by wywołać burzę. Czy Szpitalowi Powiatowemu w Wołominie naprawdę grożą sankcje?

Ordynator ginekologii i położnictwa wraz z rodziną malutkiej Darii: – Mamy wspaniały oddział. Zapraszamy! Ordynator ginekologii i położnictwa wraz z rodziną malutkiej Darii: – Mamy wspaniały oddział. Zapraszamy!
agata puścikowska /foto gość

Pod koniec czerwca rada powiatu wołomińskiego przyjęła uchwałę zmieniającą statut Szpitala Powiatowego w Wołominie. W statucie dodano wpis: „Szpital Powiatowy w swojej działalności kieruje się bezwzględnie zasadą ochrony życia ludzkiego”. Pięknie i prosto! Prawda? Przecież każdy szpital, każdy szpitalny oddział: geriatryczny, kardiologiczny, pediatryczny, położniczy czy też psychiatryczny powinien kierować się bezwzględna zasadą ochrony ludzkiego życia. Okazuje się jednak, że naturalna i zdrowa zasada, wpisana do szpitalnego statutu, może (nie)zdrowo namieszać. Czy wołomiński szpital czekają poważne problemy?
 

Kto za tym stoi?

Zapewne nie byłoby (aż takiego) szumu wokół zapisu, gdyby nie wydarzenia wcześniejsze. Otóż wołomińscy radni przyjęli również uchwałę popierającą prof. Bogdana Chazana, dyrektora warszawskiego szpitala Świętej Rodziny. Profesor, który podpisał „Deklarację wiary”, a powołując się na klauzulę sumienia, odmówił przeprowadzenia w szpitalu przy ul. Madalińskiego aborcji eugenicznej, stał się symbolem – dla jednych demokracji i praw człowieka. Dla innych – wręcz przeciwnie. Zarówno na profesora, jak i na osoby, które go poparły, cały czas spadają gromy. Gromy dziennikarskie, gromy polityczne. I gromy urzędnicze. Kiedy więc do opinii publicznej dotarła informacja o zmianie statutu Szpitala Powiatowego w Wołominie, część z tychże dosięgła i placówkę. Mimo że to nie lekarze, lecz urzędnicy wpisali zdanie o nadrzędnej wartości ochrony życia ludzkiego do szpitalnego dokumentu. Za uchwałą, która wprowadziła zapis, głosowało 12 radnych, 3 się wstrzymało. Pozostali nie głosowali wcale.

– Pomysł, by zapisać w statucie to konkretne zdanie, był mój. Spotkał się ze zrozumieniem radnych – mówi starosta wołomiński Piotr Uściński. – Wcześniej nie było potrzeby, by taki zapis tworzyć. Żyliśmy w wolnym kraju, w którym każdy człowiek mógł korzystać ze swobód i praw obywatelskich. Jednak przykład prof. Chazana, nagonka na niego pokazały, że za stosowanie w praktyce klauzuli sumienia można mieć w Polsce duże kłopoty. W tym utratę stanowiska. A ponieważ każdy człowiek jest dla nas ważny: urzędnik i pacjent, wpisaliśmy zmianę do statutu szpitala. Teraz już oficjalnie każdy pacjent może czuć się w naszym szpitalu bezpiecznie. A lekarze zatrudniani w szpitalu przez nas prowadzonym mogą działać zgodnie z przysięgą Hipokratesa.

Starosta dodaje, że polska konstytucja daje prawo każdemu – po pierwsze do godnego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. A po drugie – do działania zgodnie z sumieniem. – Przyszły czasy, w których, być może, trzeba te elementarne zasady głośniej przypominać. Więc będziemy i przypominać, i bronić – zapewnić.

Piotr Uściński przypomina, że starostwo, które zarządza szpitalem, ma prawo realnie wpływać na jego profil. – Nasz szpital to świetna placówka, pacjenci chętnie z niego korzystają. Na tyle chętnie, że mamy nadwykonania (za które nie płaci NFZ). Gdy zgłasza się do nas pacjent, możemy zdecydować, czy go przyjmujemy na oddział i wykonujemy zabieg medyczny, czy też musimy go odesłać do innej placówki. Jedynie za porody – które są nielimitowane – NFZ płaci niezależnie od ich liczby. Cieszymy się z każdej kolejnej, nowej pacjentki i małego pacjenta. Ponieważ miasto decyduje, czy będzie w naszym szpitalu oddział położniczo-ginekologiczny, możemy też decydować, czym się zajmuje. My chcemy dzieci przyjmować na świat. I zapraszamy wszystkie mamy. U nas będą bezpieczne.

Mimo że w zmianie statutu nie ma konkretnych zaleceń, rozwiązań, szczegółów, domniemuje się, że dotyczy on bezwzględnej ochrony najmłodszych pacjentów. I w szpitalu nie będą wykonywane zabiegi przerywania ciąży. Zarówno aborcji eugenicznych, jak i aborcji dzieci poczętych w wyniku czynów zabronionych (gwałt, kazirodztwo).
 

A co na to „czujni”?

Na wołomińskie dictum czujnie zareagowały media, politycy i urzędnicy. Media (liberalne) podniosły lament, że w Wołominie rządzi katotaliban. Podobnie niektórzy politycy. Czy raczej polityczki z Twojego Ruchu (pana Palikota). Dwie z nich nawet postanowiły pod szpitalem protestować. W tym celu zamierzały podobno nawet pokazywać zdjęcia chorych dzieci, by tym widokiem przestraszyć urzędników i lekarzy. Na próżno. Mieszkańcy Wołomina, środowiska pro life skutecznie uniemożliwiły paniom działania.

A urzędnicy? Z przekazu medialnego wynika, że każdy szpital, każdy oddział ginekologiczno-położniczy ma obowiązek wykonywać wszystkie (z góry narzucone) zakontraktowane usługi. W tym również tzw. indukcję poronienia, czyli aborcję. Również czujny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz wielokrotnie w ostatnim czasie przypominał o tym obowiązku. Jak jest naprawdę?

– Zmiana statutu nie zmienia w żaden sposób treści podpisanego z wołomińskim szpitalem kontraktu. W placówce zdrowia, która podpisuje umowę z NFZ, powinien być realizowany cały zakres świadczeń gwarantowanych. W przypadku braku możliwości realizacji świadczenia, z jakichkolwiek przyczyn, świadczeniodawca powinien umożliwić udzielenie świadczenia w innej placówce – mówi rzecznik Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ Andrzej Troszyński. – Dlatego dyrektor mazowieckiego oddziału wojewódzkiego wysłał pismo do wołomińskiego szpitala, w którym przypomniał o obowiązku realizacji świadczeń na oddziale ginekologiczno-położniczym w pełnym zakresie.

Tyle oficjalnie Narodowy Fundusz Zdrowia. W praktyce szpitale w całej Polsce, mimo że mają podpisane umowy na dziesiątki usług, nie wykonują ich wszystkich. Wiąże się to m.in. z referencyjnością placówek, z brakiem personelu, sprzętu. Jak dotąd żaden szpital nie miał z tego powodu urzędniczych problemów. Wiadomo również, że i zabiegów tzw. terminacji ciąż nie wykonują wszystkie szpitale. Dotychczas nie budziło to urzędniczego sprzeciwu i „czujności”.


Z wypowiedzi niektórych polityków i urzędników wynika też, że skoro NFZ płaci (my, obywatele, płacimy), to i wymaga. Jednak warto przypomnieć, że zapłata za usługi nie odbywa się „awansem” przed ich wykonaniem. Ale dopiero miesiąc po ich realizacji.

Czy w związku z zapisem i de facto zapowiedzią odmowy wykonywania aborcji, NFZ może cofnąć (jak się niektórzy domagają) umowę szpitalowi wołomińskiemu? – Okoliczność określonego wpisu w statucie nie powoduje automatycznie konieczności rozwiązania umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej – mówi Andrzej Troszyński. – Podstawą rozwiązania umowy może być jej niewłaściwa realizacja, np. niezgodne z obowiązującymi przepisami prawa ograniczenie dostępności do świadczeń określonych w umowie między oddziałem funduszu a szpitalem.

Obecnie na terenie szpitala wołomińskiego trwa kontrola NFZ. Oficjalnie rutynowa i niezwiązana ze zmianą statutu. Zmianę w statucie wołomińskiego szpitala kontroluje też wojewoda mazowiecki. Ewa Filipowicz z biura prasowego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego wyjaśniła, że jest to standardowa procedura. Stwierdziła, że w ramach ustaw o samorządzie powiatowym, gminnym i wojewódzkim wojewoda sprawuje nadzór prawny nad samorządami i ma obowiązek badać wszystkie podjęte przez nie uchwały. Jedynym kryterium kontroli jest legalność. Wojewoda sprawdza zatem, czy dana uchwała nie narusza powszechnie obowiązujących przepisów – nie kontroluje ich celowości, gospodarności czy rzetelności. Efekty tej „standardowej procedury” z pewnością poznamy niebawem.
 

A w szpitalu rodzą się dzieci…

Ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, dr Ryszard Stańczak: – Mamy drugie miejsce w województwie, jeśli chodzi o liczbę porodów wśród szpitali powiatowych. W ubiegłym roku przyjęliśmy 1623 dzieci. Na niewielki w sumie oddział to bardzo dobry wynik. Doktor Stańczak oprowadza po oddziale. Wszędzie idealnie czysto, sale nie są przepełnione. A tzw. trakt porodowy – nowoczesny i na europejskim poziomie.

– To dopiero początek – twierdzi dyr. szpitala Andrzej Gruza. – Rozpoczęliśmy niedawno duże zmiany, remonty, więc z roku na rok nasza placówka będzie coraz lepsza. No i mamy świetny personel!

Dyrektor Gruza popiera decyzję starostwa. Mówi, że przez półtora roku, gdy jest tu szefem, nie przeprowadzono ani jednego zabiegu przerwania ciąży. – Gdyby do nas pacjentka jednak się zgłosiła? Każdą sprawę będziemy rozpatrywać indywidualnie. Z poszanowaniem godności i matki, i dziecka. Myślę, że matkę, która oczekuje na chore dziecko, należy przede wszystkim otoczyć opieką i stworzyć alternatywę, by dziecko przyjęła. I właśnie w ten sposób będziemy się starali pomóc.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.