W Sarajewie bez zmian

Maciej Legutko

|

GN 29/2014

publikacja 17.07.2014 00:15

Sto lat temu w Sarajewie bośniacki Serb Gawriło Princip zastrzelił arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Towarzyszące rocznicowym obchodom wydarzenia pokazały, że do Bośni i Hercegowiny nieprędko powróci spokój.

Lider bośniackich Serbów Milorad Dodik był niedawno przyjęty na Kremlu przez Władimira Putina. Rosja znów prowadzi aktywną politykę zagraniczną na Bałkanach Lider bośniackich Serbów Milorad Dodik był niedawno przyjęty na Kremlu przez Władimira Putina. Rosja znów prowadzi aktywną politykę zagraniczną na Bałkanach

Przyjeżdżam tu z wizytą, a wy rzucacie we mnie bomby! To odrażające! – tymi słowami 28 czerwca 1914 roku następca tronu Austro-Węgier powitał urzędników w Sarajewie. W zmierzającą do ratusza kolumnę pojazdów z arcyksięciem faktycznie rzucono bombę. Powrót odbywał się więc inną trasą. Kierowca zgubił jednak drogę. Umożliwiło to zbliżenie się do auta zamachowcowi, 19-letniemu Gawrile Principowi. Dwa strzały śmiertelnie raniły Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię.

Bez wątpienia było to jedno z najważniejszych wydarzeń XX wieku. Nie dziwi fakt, że władze Sarajewa postanowiły zorganizować wystawne rocznicowe obchody. Ale przy ich okazji uwidoczniły się narastające od lat problemy Bośni i Hercegowiny: brak wspólnych momentów historii, z którymi mogą się identyfikować żyjące tu narody, niejasna przyszłość kraju oraz trudna sytuacja ekonomiczna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.