O antychrześcijańskiej krucjacie, narzucanych regułach gry i nowej operze z Krzysztofem Koehlerem
Krzysztof Koehler
poeta, krytyk literacki, eseista, profesor w Instytucie Filologii Polskiej UKSW. W latach 2006–2011 był dyrektorem TVP Kultura. Mieszka w Krakowie.
Szymon Babuchowski: Odmówiłeś ostatnio podpisania petycji w obronie „Golgota Picnic”, uzasadniając to w liście otwartym wprost – wiarą w Jezusa Chrystusa.
Krzysztof Koehler: Tak, i to nie był protest przeciwko temu spektaklowi, bo sam do tej pory go nie widziałem. Podejrzewam zresztą, że podobnie jak większość sygnatariuszy owej petycji. Chodziło mi o co innego: że podpisywanie jej na zasadzie „słusznego sprzeciwu” jest czymś bardzo problematycznym. Zwłaszcza jeśli rzecz dotyka całej sfery dobra związanej z wiarą i religią. Wtedy taki gest jest po prostu rzeczą karygodną. Bezmyślną, a może po prostu – za szybką.
Ale czy nie jest to znak czasu, że musiałeś przypominać, kim był Chrystus i dlaczego ewentualne kpiny z Niego nie są czymś, co warto popierać?
Maciej Mazurek, redaktor „ArtTaku”, poeta, malarz z Poznania, nazywa to wojną kulturową. I mam wrażenie, że wskazuje na sedno rzeczy: istnieje jakiś rodzaj antychrześcijańskiej krucjaty, która w dziedzinie kultury cieszy się dużym poparciem. Nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, która by zakładała, że ktoś tym orkiestruje.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.