Beczka na stres

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 15/2014

publikacja 10.04.2014 00:15

O wstydzie, potrzebie snu i pogodzeniu się ze sobą z dr Małgorzata Lewicką, psychiatrą.

Małgorzata Lewicka lekarz psychiatra, działa w Duszpasterstwa Służby Zdrowia archidiecezji katowickiej oraz Oddziale Śląskiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Małgorzata Lewicka lekarz psychiatra, działa w Duszpasterstwa Służby Zdrowia archidiecezji katowickiej oraz Oddziale Śląskiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.
Roman Koszowski /GN

Barbara Gruszka-Zych: Kiedy powiedziałam znajomym, że idę do psychiatry, usłyszałam śmiech. Odwiedzanie lekarza tej specjalności budzi wiele emocji, mimo że mamy XXI wiek.

Małgorzata Lewicka: Mam gabinet w Chorzowie, a sporo pacjentów przyjeżdża do mnie z miast ościennych, bo u siebie boją się spotkać kogoś znajomego. Nie chcą się przyznać, że idą do psychiatry. Nie chcą brać L4, bo nie wiedzą, z jaką reakcją spotkają się w pracy.

W Polsce nie ma takiej mody jak na Zachodzie, że każdy ma swojego psychiatrę, i to nie budzi zdziwienia.

U nas mało kto chce się przyznać, że doskwierają mu jakiekolwiek zaburzenia psychiczne. Niedawno trafiła do mnie pacjentka, którą musiałam skierować na oddział psychiatryczny. Była w tak ciężkiej depresji, że mimo iż zostały jej trzy lata do emerytury, złożyła wypowiedzenie z pracy. Po kilku miesiącach od tego wydarzenia miała próbę samobójczą, ale nawet na myśl jej nie przyszło, że może skorzystać z pomocy lekarskiej. Gdyby przyszła wcześniej, mogłaby otrzymać lekarstwa, skorzystać z L4, dojść do siebie. A ona bez żadnego wsparcia, będąc w depresji, podjęła brzemienne w skutki decyzje.

Kiedy powinno się zapalić czerwone światełko, że dopadła nas na przykład depresja?

Pierwszym jej zwiastunem jest pogorszenie snu.

Zwykle chory śpi krócej, budzi się rano z natłokiem myśli, uczuciem zmęczenia. Większość pacjentów to ludzie nie chorzy, ale przeciążeni nadmiarem obowiązków. Pędzą przez życie, podejmują po kilka prac, nie mają dla siebie czasu.

A jak powinien wyglądać nasz czas dla siebie?

Każdy potrzebuje odpoczynku. Najlepszy jest ten związany z wysiłkiem fizycznym – rower, spacer, rąbanie drewna... Wysiłek pozwala się odstresować. Jak mówił prof. Vetulani, wybitny neurobiolog, aktywność fizyczna uruchamia w mózgu te same przemiany, które wywołują leki przeciwdepresyjne. Zazwyczaj pytam pacjentów, jak wygląda ich dzień. Czasem wystarczy zmodyfikować coś w sposobie życia, a nie od razu sięgać po leki.

Nasze ciało tak mocno działa na umysł?

Jesteśmy jednością psychofizyczną. Ile chorób somatycznych źle się leczy, jeśli pacjent nie ma wiary w wyzdrowienie...

Ale w depresji traci się motywację do życia. Jakie dysfunkcje mózgu wywołują takie następstwa?

Naukowcy mają szereg teorii na ten temat. Uważają, że to wynik złego funkcjonowania tzw. neuroprzekaźników. Jednym z nich jest serotonina – neuroprzekaźnik odpowiedzialny za uczucie satysfakcji, zadowolenia. I tak leki przeciwdepresyjne, podnosząc m.in. poziom serotoniny, pozwalają chorym zmienić sposób patrzenia na świat, dostrzec te rzeczy w życiu, które mogą cieszyć.

Czy można powiedzieć, że za schizofrenię odpowiada złe funkcjonowanie określonego obszaru mózgu?

Nikt nie określił tego jednoznacznie, ciągle prowadzone są badania. Ten, kto do końca wyjaśni, skąd się bierze schizofrenia, ma pewnego Nobla.

Czy rozmawia Pani z chorymi o Panu Bogu?

Na pewno nie jest to rutynowe pytanie, ale są sytuacje, gdy pytam o wiarę. Wiara może pomagać w wyjściu z depresji czy zaburzeń nerwicowych. Przypomina mi się rachunek sumienia, który podczas zeszłorocznych rekolekcji proponował codziennie przeprowadzać o. Jacek Salij. Stawiał w nim pytania: Czy zrobiłem dzisiaj coś złego? Czy umiałem cierpliwie znosić zło, cierpienie, którego doświadczam, a nie jestem w stanie zmienić? Czy zaniedbałem uczynienie jakiegoś dobra? Jeżeli próbowalibyśmy odpowiadać sobie na nie, porządkując własne sprawy, byłoby nam łatwiej. Wydaje mi się, że często problem tkwi w nieumiejętności poradzenia sobie z drugim pytaniem – to jest cierpliwym znoszeniem tego, co niesie życie. Może to mieć znaczenie zarówno przy zaburzeniach depresyjnych, jak i nerwicowych.

Jedni wytrzymują bardzo wiele, inni załamują się przy lada niepowodzeniu.

Mam taką obrazową teorię: każdy z nas ma swój pojemnik na stres. Jeden ma kubeczek, drugi garnuszek, a inny beczkę. Nasza podświadomość, żeby pomóc nam funkcjonować, upycha do tego pojemnika trudne, przykre sprawy, które nas spotykają. U tych, którzy mają mniejszy pojemniczek, bywa, że przepełnia się on już w młodym wieku. U innych ulega wypełnieniu dopiero w późnej starości. Nawet beczka staje się kiedyś pełna i następna kropelka (którą może być nawet drobiazg, choćby nieodpowiedzenie przez sąsiada na dzień dobry) już nie chce się zmieścić. Wylewa się wtedy pod postacią różnych, zwykle nerwicowych objawów. Nerwica potrafi naśladować każdą chorobę.

Co pomaga złagodzić ból istnienia?

Czasem pogodzenie się z tym, co się wydarzyło. Akceptacja siebie z jakąś ułomnością, niedoskonałością, traumatycznym przeżyciem. Osoby, które się buntują przeciw temu, co się dzieje z ich organizmem, dłużej zmagają się z dolegliwością, blokują się przed wyjściem z choroby. Ludzie pytają „dlaczego?”. Co takiego złego zrobiłem, że moi bliscy, albo ja sam doświadczam cierpienia? Zapominają, że przecież bywa tak, iż Pan Bóg tych, których kocha, obciąża krzyżem. I nigdy nie daje krzyża, którego nie można unieść. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trzeba pamiętać, że po czasie każde zło może ulec przemianie w dobro. Często w poczuciu krzywdy nie widzimy dalszej perspektywy, która nie jest tak przygnębiająca.

A skąd Pani bierze siły do pracy z ludźmi tak mocno cierpiącymi?

Ostatnio mój mąż trochę się irytuje, bo nastawiam budzik na 5.20, żeby na 6.30 iść na Mszę św. przed pracą. Często pacjenci przychodzą z przekonaniem, że lekarz wszystko może, a przecież tak nie jest. Nie wszystko zależy ode mnie. Tylko Pan Bóg w pełni uzdrawia. Pacjenci nie biorą pod uwagę tego, że lekarzowi nie wyjdzie, jeżeli nie pobłogosławi mu w pracy Pan Bóg. Pamiętam pacjentów, którym nie umiałam pomóc tak jak chciałam, choć bardzo się starałam. Czułam wielką bezradność, że jestem nikim, operuję tylko paroma lekami, znikomą wiedzą. Bo prawdziwy Lekarz jest gdzie indziej. Ale wracając do snu, który jest niezbędny do zdrowia psychicznego. Żeby się dobrze wyspać, powinnam się kłaść koło godziny 21, ale często dopiero wtedy wracam właśnie z gabinetu. Kiedy przewlekle brakuje nam snu, jesteśmy bardziej podatni na stres.

Wiele osób odreagowuje stres, spotykając się w pubach przy piwie.

Proszę bardzo, to na jakiś czas może im pomóc! Ale zwiększając ilość wypijanego alkoholu, szkodzą sobie. Mało kto bierze pod uwagę, że jednym z powikłań alkoholizmu jest otępienie. Ponadto alkohol pomaga w momencie picia, natomiast w dalszej perspektywie wywołuje depresję, zwiększa drażliwość, nerwowość. Jeżeli ktoś sięga po piwo czy wino regularnie po pracy czy przed snem, to już jest niepokojące. Picie dużej ilości kawy, coca-coli, red bulli też pobudza nadreaktywność. Po co pić kawę, a potem brać leki uspokajające? Potworne spustoszenie czyni marihuana i inne narkotyki. Mam pacjenta, który został pobity i – żeby zdiagnozować jego obrażenia – zrobiono mu tomografię głowy. Wyszły mu tak znaczne zaniki korowe jakby był człowiekiem w podeszłym wieku. A on miał dwadzieścia kilka lat i – jak się okazało – brał marihuanę.

Pacjenci chwalą Panią, że jest Pani dostępna pod telefonem i zawsze chętna, by służyć im radą.

Mam poczucie odpowiedzialności za chorych, których prowadzę. To mnie obciąża, ale inaczej nie umiałabym pracować. Lubię moją pracę i daje mi ona dużą satysfakcję. Najbardziej się cieszę, kiedy widzę poprawę zdrowia chorych. To niesamowite uczucie, kiedy pacjent, wcześniej rozdrażniony, niespokojny, zlękniony, wchodzi do mojego gabinetu spokojny, opanowany, zadowolony z siebie, radosny. Bywa, że jest w lepszej formie niż ja w danym dniu. To przypomina, z jakiego stanu udało mi się go wyciągnąć. Wtedy czuję sens swojej pracy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.