Błogosławieństwo kolejki

Franciszek Kucharczak

|

GN 15/2014

publikacja 10.04.2014 00:15

Kto chce prawa do wszystkiego, będzie miał życie do niczego.

Błogosławieństwo kolejki rysunek franciszek kucharczak /gn

Rząd planuje podobno wprowadzić dla emerytów specjalny przywilej: będą mogli przechodzić przez ulicę na czerwonym świetle.

Głupie? Ale właściwie dlaczego? Przecież czerwone światło przeszkadza, zatrzymuje człowieka, nawet gdy bardzo się on śpieszy. Ileż to nerwów ludzie tracą na takich przejściach ze światłami. A potem, jak jest zielone, to trzeba gnać z wywalonym jęzorem – a emeryt to już często zdrowia nie ma na takie bieganie. Tak więc taki przywilej ewidentnie ułatwiłby życie – oczywiście tym, którzy by przeżyli.

Nie inaczej dzieje się w życiu duchowym, tyle że tu domaganie się „przechodzenia na czerwonym” nie budzi już tak oczywistego śmiechu. Chcę czegoś, więc mam prawo to mieć!

Opowiadał mi kiedyś ksiądz, jak zwrócił uwagę Niemcowi zwiedzającemu kościół, że jego strój nie za bardzo pasuje do tego miejsca. Na to tamten wyskoczył na niego, że on płaci podatek kościelny i ma prawo tu być.

Oto Kościół widziany oczami społeczeństwa najedzonego, zadowolonego z siebie, któremu wszystko się należy, bo za wszystko przecież płaci. W tej opcji Boga po prostu nie ma. Jest tylko urzędnik kultu, który ma ochrzcić, „naoliwić” (jak powiedział księdzu jeden chory), „dać ślub”, święconkę pokropić, no i pogrzeb babci ładnie odprawić. I oczywiście Komunię dać, jak wszystkim.

W tej wersji Kościół to po prostu instytucja usługowa, jedna z wielu na rynku, a że ludzie mają sentyment do kościelnej oprawy i religijnej ceremonii, no to księża jeszcze mają robotę. A żeby jej nie stracili, to muszą się dostosować do warunków konkurencji: mają być uprzejmi jak pracownicy supermarketów, empatyczni jak psycholodzy wobec pacjentów na kozetkach i nasłuchujący życzeń konsumentów niczym kelnerzy w ekskluzywnej restauracji. W tej opcji wyklucza się jakiekolwiek stawianie wymagań i jakąkolwiek odmowę. To dlatego dochodzi tam do takich rzeczy, jak obecność w radzie parafialnej geja żyjącego w zarejestrowanym związku z facetem (przypadek austriacki). Bo przecież empatia, chrześcijańskie miłosierdzie, otwartość na różnorodność.

Czy to przypadek, że właśnie w takich miejscach niepotrzebne okazują się konfesjonały? No bo po co, skoro już nie grzeszymy, a jeśli nawet, to i tak wszyscy razem, z kotami, psami i norkami, pójdziemy do nieba – o ile takowe jest. Spowiedź to policzek dla ludzi, którzy żadnego czerwonego światła w sprawach duchowych nie uznają. Jakiemuś człowiekowi mówić, co złego zrobiłem? Po pierwsze od zwierzania się z rzeczy intymnych to są programy telewizyjne, a po drugie niczego złego nie zrobiłem.

To norma, że ludzie, którzy się nie spowiadają, uważają, że są czyści. W ciemności nie widać nawet potężnych zabrudzeń. A kto niczego nie widzi, nie widzi też powodu, żeby się nawracać. I tylko, nie wiedzieć czemu, jakoś mu tak beznadziejnie, pusto i jakoś rozpaczliwie.

Podobno najpiękniejsza kolejka świata to kolejka do konfesjonału. I takie kolejki stoją w tych dniach w każdym polskim kościele. Niech będą jak największe. Bo dopóki ludzie mają się z czego spowiadać, dopóty dają Bogu szansę, żeby ich zbawił.

Gejokracja

Brendan Eich, współzałożyciel i mianowany niedawno szef Mozilli, popularnej przeglądarki internetowej, nie jest już jej szefem. Zrezygnował po tygodniu histerycznej nagonki, jaką przypuściły na niego środowiska „postępu”. Wyszło bowiem na jaw, że Eich sześć lat temu dał tysiąc dolarów na kampanię przeciw legalizacji „małżeństw” homoseksualnych w Kalifornii. Z początku nie zamierzał się poddać, jednak nacisk okazał się tak duży, że Eich opuścił nie tylko fotel prezesa, ale w ogóle zarząd Mozilli. Po jego odejściu na oficjalnym blogu firmy pojawiła się żarliwa deklaracja, że Mozilla jest otwarta na „wszelką różnorodność”. Jak widać, już nawet w USA demokracja polega na tym, że możesz mieć dowolne poglądy, ale jeśli nie dostaniesz na nie HOMO-logacji, to homolobby zatoleruje cię na śmierć.

Świeckość gender

Do histerii przeciw akcji przyznawania certyfikatów Szkoły Przyjaznej Rodzinie przyłączył się Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Jestem zdumiony postawą dyrektorów, którzy się do tego zapisali. Czy zapomnieli, że polska szkoła ma być świecka? – pogniewał się w „Wyborczej”. – ZNP od miesięcy apeluje, by szkoły były wolne od ideologicznych przepychanek, a wprowadzanie takich certyfikatów to właśnie jest ich ideologizowanie. Mamy dość stygmatyzowania nauczycieli, którzy chcą uczyć o równości płci. Dość wywoływania w szkole konfliktów i niepokojów. A Kościół nie powinien do tego przykładać ręki – dodał. Tak jest, panie prezesie! Szkoła ma w spokoju wciskać uczniom przygotowaną dla nich przez najlepszych specjalistów świata ideologię gender! Wykluczone, aby jacyś dyrektorzy ośmielali się gwarantować rodzicom bezpieczeństwo dla ich dzieci!

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.