Pamiętacie mężczyznę proszącego o eutanazję?

Zbigniew Nosowski

|

GN 13/2014

Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki. J 5,7

Pamiętacie mężczyznę proszącego o eutanazję?

Tylko jeden szczęśliwiec mógł doświadczyć uzdrowienia, gdy poruszyła się woda w sadzawce Owczej. „Nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki” – poskarżył się Jezusowi ktoś od 38 lat czekający na swoją szansę. Inni zawsze byli od niego szybsi. „Nie mam człowieka, aby mi pomógł” – to wołanie rozlega się stale. Pamiętacie mężczyznę proszącego o eutanazję, bo nie może znieść swojego cierpienia? Po otrzymaniu wsparcia, a przede wszystkim dzięki ludzkiej życzliwości, nie tylko odzyskał chęć do życia, ale pomimo głębokiej niepełnosprawności zaczął niezwykle aktywnie działać na rzecz innych. Gdy spiesząc się do jakże ważnych spraw, mijam na ulicy kogoś potrzebującego pomocy, słyszę potem nieraz jako wyrzut sumienia skargę takiej osoby mówiącej do Jezusa: „Nie mam człowieka”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.