Potem już go nie bili. Zabierali jedynie w środku nocy na przesłuchanie. Sadzali na twardym krześle, ręce na stole, lampa prosto w oczy, a po obu bokach ubecy biorą więźnia w krzyżowy ogień pytań.
Włodzimierz Kapczyński w marcu 2014 roku Aleksandra Pietryga /Foto Gość
Włodzimierz Kapczyński ps. „Jędrek” 1 marca, jak co roku, był obecny na uroczystościach z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Katowicach.
Jego ojciec był dowódcą drużyny w Armii Krajowej. On miał 15 lat, kiedy znalazł się wśród partyzantów w lesie. – To był rok 1944 – wspomina pan Włodzimierz. – Rok później nasz oddział był już w Konspiracyjnym Wojsku Polskim. Skończyła się wojna z niemieckim okupantem i Włodzimierz rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Staszica w Sosnowcu. Wspólnie z kolegami zorganizowali Związek Walki z Komunizmem. Z elementów broni przewożonych do huty na przetopienie montowali broń. – Tak zrobiliśmy 5 karabinów, 3 pepesze i 1 pistolet – opowiada pan Włodzimierz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.