Wielkie sprawy małych dzieci

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 09/2014

publikacja 27.02.2014 00:00

Kiedyś mały chłopiec leżący w lubelskim szpitalu powiedział o. Filipowi Buczyńskiemu o swoim marzeniu. Było takie zwyczajne i proste. Chciał do domu. Od tego wszystko się zaczęło.

 Spotkanie wolontariuszy i podopiecznych hospicjum to okazja do wymiany doświadczeń Spotkanie wolontariuszy i podopiecznych hospicjum to okazja do wymiany doświadczeń
zdjęcia Agnieszka Gieroba /GN

Rodzice bezradnie rozłożyli ręce. Ich syn umierał, a oni mieszkali poza Lublinem i nie mogli zapewnić mu odpowiedniej opieki. Ten mały chłopiec sprawił, że zaczęto tworzyć hospicjum, które mogłoby zapewnić małym pacjentom pobyt w rodzinnym domu. To był rok 1997. Udało się. Hospicjum Małego Księcia w Lublinie stało się towarzyszem w ostatniej drodze wielu chorych dzieci, ale i towarzyszem żałoby dla rodzin po stracie. Jest jedynym w Polsce wschodniej hospicjum domowym dla dzieci. W marcu świętuje 5. rocznicę otwarcia Domu Małego Księcia, gdzie swoją bazę znaleźli wszyscy służący pomocą chorym. Tutaj też mogą zatrzymać się dzieci i rodzice przyjeżdżający do Lublina na badania lub na specjalistyczne zabiegi stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym, które hospicjum zapewnia. Dziś pod swoją opieką hospicjum ma 50 pacjentów z terenu całego województwa lubelskiego. Obecnie najdalej wolontariusze jeżdżą do Tomaszowa Lubelskiego.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.