Modlitwa silniejsza od kul

Andrzej Grajewski

|

GN 09/2014

publikacja 27.02.2014 00:15

O wierze w czasie protestów z biskupem pomocniczym diecezji kijowsko-żytomierskiej Stanisławem Szyrokoradiukiem

Modlitwa silniejsza  od kul zdjęcia jakub szymczuk /gn

Andrzej Grajewski: Czy zaobserwował Ksiądz Biskup ożywienie życia religijnego w czasie protestów na Majdanie?

Bp Stanisław Szyrokoradiuk: Oczywiście, to jest widoczne. Tak zawsze zresztą bywało: jak trwoga, to do Boga. A u nas była wielka trwoga. Dlatego towarzyszyła temu stała modlitwa na Majdanie, prowadzona przez księży z różnych Kościołów i wyznań. Tu nie było żadnych wyjątków. Wszyscy jednoczyli się i modlili. W tym była także nasza nadzieja, że jak ludzie się modlą, to ich modlitwa może być silniejsza aniżeli kule, którymi do nich strzelają.

Słyszałem, że ta modlitwa nie ustawała nawet wtedy, kiedy walki toczyły się tuż przy scenie głównej Majdanu.

Cały czas stało tam kilku księży, którzy ani na moment z tego miejsca nie zeszli. Ludzie przynieśli na scenę główną figurę Matki Boskiej Fatimskiej, która wcześniej stała w namiocie modlitwy, postawionym przez grekokatolików. Namiot spłonął, podpalony przez Berkut, ale figurę uratowano. Co ciekawe, szturm się zaczął kilka chwil po zabraniu figury z namiotu. Reszta wyposażenia namiotu, a więc ikony, obrazy, krzyże, spłonęła. Ocalała jedynie ta figura, którą postawiono na scenie głównej. Ludzie się wspólnie modlili, księża prawosławni, grekokatolicy, ale także duchowni z naszego Kościoła, wierni oraz siostry zakonne. Trwało to przez całą noc. Nikt nie odszedł, choć zagrożenie było wielkie. Rozdaliśmy w tym czasie kilka tysięcy różańców.

Ksiądz Biskup jako pierwszy z biskupów katolickich obrządku łacińskiego przemówił ze sceny głównej Majdanu. To było jeszcze w grudniu 2013 r. Stojąc tam, czuł Ksiądz Biskup, że jest to moment historyczny?

Wtedy nikt nie mógł przewidzieć, jak potoczą się wypadki. Powiedziałem jednak, że dni tej władzy są policzone. Dlaczego? Jeśli władza sięga do kieszeni nawet najuboższych, to znaczy, że jej dni są policzone. Mówiąc to, miałem na myśli utrudnienia, jakie robiono nam w pracy charytatywnej. Na skutek administracyjnych przepisów nasza praca została praktycznie sparaliżowana. Zablokowano pomoc, nałożono na nas podatki. Nie mogliśmy wiele zrobić. Mówiłem o tym, gdyż odpowiadam za Caritas, i byłem całkowicie bezradny. Powiedziałem też, że dla mnie los tej władzy nie jest najważniejszy. Dlatego zapytałem: Ta władza kiedyś się zmieni, ale czy my się zmienimy? Prawdziwa rewolucja jest wtedy, kiedy człowiek się zmienia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.