Państwo kryminalne

Jacek Dziedzina

|

GN 07/2014

publikacja 13.02.2014 00:15

O szansach ukrainy na uniezależnienie się od rosyjskich wpływów z Witalijem Portnikowem, ukraińskim dziennikarzem,

Państwo kryminalne Jakub Szymczuk /gn

Jacek Dziedzina: Ostatni raz widzieliśmy się w listopadzie w Kijowie. Teraz spotykamy się w Warszawie. Dlaczego uciekł Pan z Ukrainy?

Witalij Portnikow: Czułem, że moje życie jest zagrożone. Przeciwko mnie prowadzono kampanię dyskredytującą, zresztą już od początku protestów na Majdanie.

Kto Panu groził?

Można powiedzieć ogólnie, że to ludzie związani z rządem, ale nie wiadomo, kto dokładnie, bo na Ukrainie ci ludzie się nie ujawniają.

Ale gdzie pojawiały się te groźby i kampania wymierzona w Pana?

W różnych mediach, w internecie. Zamieszczano jakieś dziwne historie o mnie, wywiady, których nie udzielałem, różne fejki krążyły na mój temat. A oprócz tego pod mój dom przychodzili rozmaici ludzie z jakimiś plakatami. Poza tym pokazano reportaż na kanale telewizyjnym 112, związanym z ministrem spraw wewnętrznych. Potem dostawałem sygnały, że będą kolejne etapy tego nękania, że ktoś przyjdzie do mnie do domu. I przyszli. Ale nie wpuściłem ich.

Kim byli ci ludzie?

Trzej mężczyźni, o sportowych sylwetkach. W każdym razie stanąłem przed wyborem, czy mam tak funkcjonować, w obawie o swoje życie…

Ale czy ktoś konkretny Panu zagroził śmiercią?

Mój rosyjski znajomy zadzwonił do mnie, żeby mnie ostrzec, że jest rozważany taki wariant.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.