Można na nas postawić

Bogumił Łoziński

|

GN 06/2014

publikacja 06.02.2014 00:15

O zagrożeniach, jakie dla demokracji stanowią rządy Platformy Obywatelskiej, wykluczaniu części społeczeństwa z procesu wyłaniania władzy oraz celach PiS po objęciu rządów z Jarosławem Kaczyńskim

Jarosław Kaczyński  jest twórcą i prezesem Prawa i Sprawiedliwości, wcześniej stworzył też partię Porozumienie Centrum. W okresie PRL był działaczem demokratycznej opozycji. Po zwycięstwie przez PiS wyborów parlamentarnych w 2005 r. stworzył rząd, którego był premierem w latach 2006–2007. W 2010 r. startował w przedterminowych wyborach prezydenckich jako kandydat PiS. Jest doktorem nauk prawnych. Ma 64 lata. Jarosław Kaczyński jest twórcą i prezesem Prawa i Sprawiedliwości, wcześniej stworzył też partię Porozumienie Centrum. W okresie PRL był działaczem demokratycznej opozycji. Po zwycięstwie przez PiS wyborów parlamentarnych w 2005 r. stworzył rząd, którego był premierem w latach 2006–2007. W 2010 r. startował w przedterminowych wyborach prezydenckich jako kandydat PiS. Jest doktorem nauk prawnych. Ma 64 lata.
Tomasz Gołąb /GN

Bogumił Łoziński: Będzie Pan startował w przyszłorocznych wyborach prezydenckich?

Jarosław Kaczyński: Zrobię wszystko, abyśmy mieli bardzo dobrego kandydata, takiego, którego szanse na zwycięstwo będą realne.

Chodzi o prof. Piotra Glińskiego?

Proszę o trochę cierpliwości w tej sprawie. Jeśli mowa o prof. Glińskim, to powiem, że to wybitny naukowiec, prawy człowiek. Mógłby być znakomitym kandydatem, który godziłby tak strasznie skłóconych dziś Polaków.

Istnieje prawdopodobieństwo, że po wyborach prezydent i premier będą z przeciwnych obozów politycznych, co – jak wiemy z doświadczenia – prowadzi do konfliktów. Czy należy zmienić konstytucję, dając jednemu z nich pełne prerogatywy do rządzenia?

Na pewno trzeba to zmienić. Wielokrotnie o tym mówiliśmy, prezentując nasze projekty konstytucji. Mamy tutaj do czynienia z pewnym dysonansem między bardzo mocną demokratyczną legitymacją do rządzenia prezydenta wybieranego w wyborach powszechnych a jego słabymi uprawnieniami. Z punktu widzenia funkcjonowania władzy wykonawczej to jest rozwiązanie dysfunkcjonalne.

W jakim kierunku powinna iść zmiana?

Trzeba się zdecydować. Być może należałoby się odwołać do referendum konstytucyjnego – zapytać Polaków, czy chcą mieć system prezydencki, oczywiście w cywilizowanym wydaniu, czyli z rządem odpowiedzialnym przed parlamentem. W Europie system amerykański się nie sprawdzi. To byłoby nadmierne wzmocnienie władzy wykonawczej. Być może jednak Polacy będą chcieli mieć system kanclerski. Tak czy inaczej powinien być mocno spersonalizowany, bo cechą naszej kultury politycznej jest właśnie daleko idąca personifikacja. Instytucja ma mniejsze znaczenie w świadomości społecznej.

A Pan za jakim rozwiązaniem się opowiada?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.