Wyścig z czasem


Piotr Legutko


|

GN 04/2014

publikacja 23.01.2014 00:15

W leczeniu nowotworów tak naprawdę liczą się dwie rzeczy: pieniądze i czas. Pieniędzy zawsze będzie za mało, ale możemy skrócić czas oczekiwania na leczenie. 


Szef Polskiego Towarzystwa Onkologicznego prof. Jacek Jassem
w liście do polityków prosi o zniesienie limitów na leczenie osób chorych na nowotwór Szef Polskiego Towarzystwa Onkologicznego prof. Jacek Jassem
w liście do polityków prosi o zniesienie limitów na leczenie osób chorych na nowotwór
Tomasz Gzell /epa/pap

W Polsce żyje blisko 360 tys. osób z rozpoznaną już chorobą nowotworową. Rak wcześnie zdiagnozowany jest uleczalny, niestety, rocznie zabija u nas około 90 tys. osób. – Nie można się z tym pogodzić, bo to jest spore miasteczko ludzi, z których wielu można by uratować już dzisiaj – mówi prof. Jacek Jassem, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. Jego zdaniem, trzeba pilnie poprawić wyniki leczenia, które u nas są o 10 punktów procentowych gorsze niż średnia w UE. Łatwo policzyć, że przy lepszej organizacji służby zdrowia można by uratować rocznie ok. 9 tys. ludzi. Tylko jak to zrobić, skoro jesteśmy jednym z siedmiu krajów Unii, w których na walkę z nowotworami przeznacza się najmniej – poniżej 50 euro na mieszkańca, a na wizytę u lekarza czeka się pół roku?


Plan niezbędny jak pieniądze

To właśnie prof. Jassem jest autorem dramatycznego listu lekarzy do prezydenta, premiera i ministra zdrowia. Wzywa w nim do pilnej rezygnacji z limitów w leczeniu onkologicznym oraz racjonalizacji systemu opieki zdrowotnej. Nie tylko wzywa, ale i oddaje do dyspozycji rządu 100 ekspertów pracujących dla PTO, którzy podjęli się przygotowania dla Polski kompleksowej strategii walki z nowotworami. Tak zwany „Cancer plan” miał być gotowy do końca 2013 r., takie zobowiązanie przyjął każdy z krajów UE. Nie chodzi o mnożenie papierów. Plan jest równie niezbędny jak pieniądze. Co z tego bowiem, że ich w systemie wciąż przybywa (wg NFZ nakłady na walkę z rakiem wzrosły w ostatnich latach trzykrotnie – do 4,5 mld zł), gdy nie są wydawane racjonalnie. 
Nie wykorzystujemy osiągnięć współczesnej onkologii. Fatalnie jest u nas z diagnostyką i dostępem do lekarzy, za to mamy jeden z najwyższych w Europie wskaźników hospitalizacji, w większości wypadków niepotrzebnej, bo we współczesnej onkologii większość procedur można wykonać ambulatoryjnie. Najlepsze wyniki leczenia onkologicznego w Europie mają kraje skandynawskie, gdzie łóżek w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest najmniej. – To nie łóżko leczy chorego, lecz sprawne ręce chirurga, nowoczesne urządzenia i innowacyjne leki – przekonuje prof. Jassem. 


Komenda: 
zlikwidować kolejki


List onkologów wywołał polityczną reakcję łańcuchową. Najpierw premier zaprosił szefa PTO na długą rozmowę. Prof. Jassem starał się uświadomić Donaldowi Tuskowi dramatyzm sytuacji. Po spotkaniu w trybie błyskawicznym zorganizowano w Ministerstwie Zdrowia wielogodzinną „burzę mózgów”. Rozmowom, które odbyły się 13 stycznia, nadano charakter najwyższej rangi. Oprócz lekarzy i ministra Arłukowicza uczestniczyli w nich jego zastępcy, przedstawiciele NFZ i dyrektorzy szpitali onkologicznych. 
– Nie przyszliśmy z ręką wyciągniętą po pieniądze, nie chcemy ich nikomu zabierać. Domagamy się tylko bardziej racjonalnego zarządzania. Uważamy, że limity trzeba znieść, bo diagnostyka stała się dziś wąskim gardłem systemu – mówi prof. Jassem. Deklaracje lekarzy, którzy chcą wyręczyć rząd w przygotowaniu „Cancer planu”, zostały przyjęte, ale informację o tym, że limity zostaną zniesione, prezes PTO uważa za zdecydowanie przedwczesną. Na razie NFZ bada finansowe skutki takiej decyzji.
Rząd działa w tej sprawie pod silną społeczną presją. Zdaniem lekarzy, ma dużo do wygrania, pod warunkiem że nie ulegnie pokusie ruchów propagandowych, takich jak polecenie: „zlikwidować kolejki do lekarzy”. Kolejka to skutek złego systemu, którego nie da się naprawić wojskową komendą. 


Legalizacja eutanazji


Dzień po spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia TVP.Info nadała (na żywo) program poświęcony leczeniu nowotworów. Rozmowy z chorymi czekającymi w kolejce, telefony do studia, wpisy na Facebooku. Ściana płaczu. Dramat ludzi bezsilnych nie tyle wobec choroby, co braku empatii i urzędniczej obojętności. – Gdy wszedłem do przychodni, zobaczyłem cały korytarz zapchany ludźmi. Podszedłem do okienka, pielęgniarka wyciągnęła zeszyt. Dowiedziałem się, że zabieg odbędzie się najszybciej za pół roku, a badanie tkanki (rozpoznanie) za 3 miesiące. Gdy ludzie usłyszeli, z czym przyszedłem, to babcie zaczęły się żegnać: taki młody i już umiera – opowiada Przemysław Zarychta.
Najłagodniejsze określenie na obowiązujący dziś w leczeniu onkologicznym system limitów to „legalizacja eutanazji”. W tej dramatycznej diagnozie pacjenci i lekarze są zgodni. – Limit oznacza, że odkładamy proces diagnostyczny czy leczniczy do czasu, kiedy będziemy mogli się w tym limicie zmieścić. W onkologii, niestety, to jest niemożliwe, ponieważ my robimy wszystko, żeby wcześnie wykrywać nowotwory, wcześnie je rozpoznawać i wcześnie leczyć. Tutaj czas jest najważniejszym czynnikiem, bo nowotwór nie czeka. Paradoksalnie, rozpoznawanie nowotworów staje się w tej sytuacji większym problemem niż ich leczenie – konkluduje prof. Jacek Jassem.


Europa traci dystans


W USA pięcioletnie przeżycie (w takim cyklu bada się skuteczność leczenia) kobiet z rakiem piersi sięga blisko 84 proc. W przypadku mężczyzn z rakiem prostaty jest to nawet 91,9 proc. Z raportu prestiżowego pisma „Lancet Oncology” wynika, że nie tylko Polska, ale cała Europa ciągle pozostaje w tyle za Stanami Zjednoczonymi, a dystans wciąż się zwiększa. Różnica skuteczności leczenia raka prostaty między kontynentami sięga już 34 proc.! Według raportu Polska uzyskała najsłabsze wyniki we wszystkich analizowanych odmianach nowotworów, z wyjątkiem raka odbytu u mężczyzn oraz raka piersi u kobiet. 
Lekarze uspokajają, że raport dotyczy sytuacji z lat 90. Nowsze badanie EUROCARE-4, dotyczące chorych obserwowanych do końca 2003 r., wypada już lepiej. Polska zanotowała w nim największy na kontynencie przyrost długości życia pacjentów leczonych onkologicznie. Głównie w przypadku dwóch wspomnianych rodzajów nowotworów. Pięcioletnie przeżycie kobiet, u których zdiagnozowano najczęściej występującego raka piersi, wzrosło z 62 do 74 procent. Widoczna poprawa nastąpiła także w leczeniu raka prostaty u mężczyzn. Onkolodzy zapewniają, że wyniki z kolejnych lat będą jeszcze lepsze.
Trudno jednak o optymizm, skoro liczba zgonów z powodu nowotworów złośliwych wśród kobiet w średnim wieku (45–64 lata) systematycznie wzrasta: w 1980 r. wynosiła ona 37 proc., w 2000 – 44 proc., w 2010 – 49 proc. Jak ten proces powstrzymać?


Jedna szansa na trzy


W leczeniu nowotworów tak naprawdę liczą się dwie rzeczy: pieniądze i czas. Postęp, jaki w Polsce nastąpił w leczeniu, zawdzięczamy szybszemu wykrywaniu choroby. Działający od trzech lat Narodowy Program Zwalczania Raka, na który w ciągu dekady państwo ma wydać 3 mld zł, skupia się właśnie na profilaktyce i podnoszeniu świadomości zagrożeń. Mammografię każda kobieta może dziś robić bezpłatnie i bez skierowania, trwa nieustająca kampania zachęcająca do badań. Sęk w tym, że wciąż na apele odpowiada tylko jedna Polka na trzy. Na cytologię, którą raz na trzy lata powinny robić kobiety w wieku od 25 do 59 lat, zgłasza się co dziesiąta. Nie lepiej jest z badaniami prostaty u mężczyzn. A wydawałoby się, że każde dziecko już wie, iż wczesne wykrycie raka skokowo zwiększa szanse na wyzdrowienie. 
Prof. Marek Pawlicki, legenda polskiej onkologii, od lat walczy o podniesienie tej świadomości, używając różnych, czasem niekonwencjonalnych metod. – Teraz przygotowujemy ulotkę zawierającą bardzo prosty zestaw objawów, które powinny zaniepokoić i skłonić do wizyty u lekarza. Będzie ona kolportowana w aptekach małopolskich i śląskich wraz z adresem punktu informacyjnego, gdzie pacjent uzyska więcej informacji – mówi prof. Pawlicki. Co ciekawe, nie jest to akcja finansowana przez NFZ, ale oddolna inicjatywa lekarzy i farmaceutów. – Leczenie we wczesnej fazie choroby jest kilkadziesiąt razy tańsze niż leczenie w stanie zaawansowanym. Prosty zabieg chirurgiczny może kosztować kilka tysięcy, ale gdy chory zgłosi się późno, trzeba już sięgać po terapię bardzo, bardzo drogimi lekami – przekonuje onkolog. 


Wąskie gardło


Najsłabszy punkt w systemie polskiej służby zdrowia ma miejsce pomiędzy wstępną diagnozą a podjęciem leczenia. To nie jest kwestia lęku i niechęci pacjentów czy braku pieniędzy, a jedynie złej organizacji. Prof. Marek Pawlicki zachęca do odwiedzania wieczorami szpitali, gdzie gabinety przyjęć świecą pustkami. A pacjenci czekają w domu, bo termin mają wyznaczony za 7 tygodni. 
– Za 7 tygodni to może już przyjechać po nich karawan – irytuje się prof. Pawlicki. 
Apel o zniesienie limitów dotyczy właśnie lepszego gospodarowania zasobami, jakie już są w służbie zdrowia. Chodzi o pełne wykorzystanie sprzętu i ludzi. To ważne uściślenie. Onkologom nie zależy na niczym nieskrępowanym dostępie do leków czy opieki szpitalnej. – Zniesienie limitów nie jest możliwe w przypadku leków. Są bowiem takie, które kosztują 400 zł, i takie, za które należy zapłacić 40 tys. zł. Trzeba natomiast znieść te ograniczenia, które skutkują kolejkami i stojącą bezczynnie aparaturą – mówi prof. Pawlicki.
– Można sobie nawet wyobrazić sytuację, w której zniesienie limitów spowoduje zwiększenie hospitalizacji, która i tak jest już zbyt wysoka. I to byłby absurd. Chodzi o zmiany, które pomogą chorym, a nie świadczeniodawcom – przekonuje prof. Jassem. Ujawnia, że rozmowa w Ministerstwie Zdrowia dotyczyła takiego przesunięcia środków przeznaczonych już na onkologię, by więcej świadczeń z zakresu chemioterapii było wykonywanych w ambulatorium zamiast w ramach hospitalizacji. Można też pomóc pacjentom, usprawniając system informatyczny tak, by chory otrzymywał informacje, gdzie są najkrótsze kolejki, i mógł się tam zapisać. Dziś lista kolejkowa jest transparentna dla NFZ-u, ale nie dla pacjentów. 
Zegar tyka. Czas działać.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.