Bitwa o Kijów

Jacek Dziedzina

|

GN 49/2013

publikacja 05.12.2013 00:15

To nic, że taka Unia Europejska, o jakiej marzą Ukraińcy, praktycznie już nie istnieje. Istnieje za to Rosja, o której Ukraińcy wolą nawet nie marzyć. Moskwa, rękami Janukowycza, zrobi wszystko, by ukraińskie marzenia o Zachodzie nigdy się nie spełniły.

Bitwa o Kijów Kijów, 1 grudnia 2013 r. Oddziały specjalne Berkut atakują zwolenników integracji Ukrainy z UE blokujących siedzibę prezydenta Janukowycza SERGEY DOLZHENKO /EPA/PAP

Ostatnie dwa tygodnie przejdą do historii nie tylko Ukrainy, ale też integracji europejskiej. Dotąd bowiem o żaden kraj oficjalnie aspirujący do członkostwa w UE nie toczył się tak zacięty bój. Zacięty głównie ze strony wielkiego przeciwnika prozachodnich dążeń Kijowa, czyli Moskwy. Bo to na Kremlu leży klucz do zrozumienia tego, co dzieje się w ostatnich dniach na Ukrainie.

Zryw

W ostatniej chwili, tuż przed planowanym podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z UE, prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz i premier Mykoła Azarow nagle oświadczyli, że Ukraina umowy jednak na razie nie podpisze. Stało się jasne, że podczas prawie niezauważonych przez ukraińskie media spotkań Janukowycza z Putinem, jakie miały miejsce w trzech różnych miastach (poza granicami Ukrainy), stało się coś, co przeważyło o rezygnacji z podpisania umowy z Unią. To „coś” zresztą musiało być tylko kropką nad i w stosunku do nasilonych w ostatnich miesiącach nacisków, głównie gospodarczych, ze strony Moskwy, jak np. wstrzymanie przez Rosję importu towarów od konkretnych producentów ukraińskich. W każdym razie efekt tego nagłego zwrotu Janukowycza był taki, że na kijowskim Majdanie Niezałeżnosti pojawiły się dziesiątki tysięcy niezadowolonych Ukraińców.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.