Jest zamieszanie. Dobrze.

Krzysztof Błażyca

Podczas gdy lewackie bojówki dają o sobie świadectwo kamieniami rzucanymi w dzieci, ci co wybierają "styl walki bez walki" zachowują spokój ducha.

Jest zamieszanie. Dobrze.

„Ktoś może wam powiedzieć, że wybór walki bez przemocy jest bierną akceptacją niesprawiedliwości. Nic dalszego od prawdy. W odrzuceniu przemocy  nie ma żadnej bierności wtedy, gdy jest ono podyktowane miłością. To nie ma nic wspólnego z  obojętnością. To aktywne dążenie do zwyciężania zła dobrem” (Jan Paweł II).

Niedawno zamieściliśmy informację o czteroletniej dziewczynce, trafionej kamieniem rzuconym przez lewackich awanturników (zob.: Kamieniem w dziecko, czyli lewacy w akcji). Do zdarzenia doszło podczas pokojowej manifestacji w obronie życia i rodziny, jaka miała miejsce we francuskim Nance. Wzbudziło ono pytania: po co tam dziecko, gdzie odpowiedzialność rodziców, etc? Czy jednak obecność całej rodziny na pochodzie w obronie rodziny musi dziwić? Manifestacje, pochody - rzecz ludzka, a w chwilach przełomów społecznie potrzebna. Pytanie dotyczy stylu. W tym przypadku jest jasne, że chodziło o znak, świadectwo, obronę wartości, a nie o burdę i zadymę. Co innego "kamieniarze". Ci dzieci nie zabierają. Choć się do nich dobierają pośrednio - reprezentując środowiska lansujące wielki ferment.

Smutna informacja o przypadku z Nance nie jest zaskoczeniem. Około stu zadymiarzy z La Horde (czyli "horda" - adekwatna nazwa), zaatakowało „katolickich fundamentalistów” (jak ich określono) obrzucając ich kamieniami. Ci "fundamentaliści" modlili się. Jednym z kamieni oberwała dziewczynka. Szkoda dziecka. Drastyczne doświadczenie siły "argumentów" jakimi się posługują propagatorzy nowej wizji społeczeństwa. A kamienie bywają różne: kpiny, manipulacji, wyszydzenia, zastraszenia. No i te przydrożne. W myśl zasady - brak ci argumentu, wal w człowieka.   

Niestety, o prymitywizmie lewackich bojówek (ci z "prawej" też się zdarzają - żeby nie było niedomówień) pouczają też migawki z ulic naszej Rzeczpospolitej. Ale przynajmniej jest jasne kto kamieniem rzuca. I jasne kto obrywa. W tym przypadku - DZIECKO.

A teraz obrazek drugi:
Usiedli na ziemi, na placu. Przed każdym z nich płonie świeca. Słuchają o walce bez przemocy. Czuwają po to, by obudzić sumienia. Aby przypomnieć politykom o ich odpowiedzialności. Mówi się o nich - Czuwający. To też migawka z Francji. Inicjatywa, która zrodziła się w reakcji na manewry francuskiego rządu dobierającego się do fundamentów instytucji rodziny.

W kwietniu 2013 pokojowe demonstracje liczą prawie milion osób. Ludzie w różnym wieku i różnego pochodzenia, wierzący i ateiści. Przed terminem głosowania nad ustawą dobierającą się do rodziny napięcie rośnie. Obok Pałacu Inwalidów w Paryżu gromadzi się najpierw  800 osób, tydzień później jest ich już 5000. Ludzie spontanicznie organizują się w ponad 50 miastach Francji oraz za granicą. Manifestują w ciszy. Przed budynkiem Zgromadzenia Narodowego policja siłą rozprasza pokojowych manifestantów. Aresztowanych zostaje kilkadziesiąt osób.

"Kiedy się walczy o coś, co jest sprawiedliwe, sprawiedliwymi środkami, to cokolwiek się zdarzy, można robić to dalej - i czegokolwiek by nam nie zrobili, wiemy, że pozostajemy wolni." - mówi jeden z członków ruchu. Odwołują się do słów Martina Luthera Kinga: "Opór bez przemocy jest potężną i sprawiedliwą bronią, która zadaje ciosy nie kalecząc i uszlachetnia tego, kto jej używa".

O. Laurent Fabre, przełożony katolickiej Wspólnoty Chemin Neuf, mówiąc o Czuwających, zwraca uwagę, że "są to osoby, które naprawdę pragną, aby świat się zmienił, wierzą w sprawiedliwość, kierują się w życiu wartościami. Tak naprawdę opierają się oni na Karcie Praw Człowieka. Zresztą Karta Praw Człowieka wywodzi się ze Starego i Nowego Testamentu. To pierwsza wspólna cecha tych młodych: mają wielkie pragnienie sprawiedliwości i prawdy".  

Francuski kapłan podkreśla, że "to bardzo ważne, żebyśmy jako chrześcijanie podejmowali odpowiedzialność, odgrywając również swoją rolę w polityce oraz pełniąc wszystkie funkcje społeczne".

„Polityka jest wyższą formą miłości” - te słowa św. Tomasza przypomina dziś papież Franciszek, który podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio zapalał w młodych ducha zaangażowania słowami: "Mam nadzieję, że będzie zamieszanie. Ja chcę tego zamieszania w diecezjach, chcę, aby wychodzono na zewnątrz, żeby Kościół wychodził na ulice".

No więc wychodzą. Również całymi rodzinami. Bez agresji. Tym czasem rozwścieczone hordy rzucają kamienie. Ale co im pozostaje, gdy miałkość pseudoargumentów natrafia na siłę zdrowego rozsądku, opanowania i najsilniejszej broni  - miłości  Żeby więc było jasne kto rzuca. I jasne kto obrywa. Niestety - DZIECKO.

Zobacz najnowszy film zrealizowany przez Chemin Neuf, poświęcony m.in. wydarzeniom we Francji: Czuwający (30 min.)