Gdy Marysia zmarła w szóstym miesiącu ciąży, Marta chciała się z nią pożegnać. Lekarz przyniósł ciało córki w nerce medycznej.
Karolina i Maciej, rodzice po stracie, przekonywali w Słupsku, że każdy ma prawo do żałoby po śmierci dziecka
Justyna Steranka /GN
W Słupsku i Pile odbyły się m.in. Msze św. w intencji dzieci utraconych i ich rodziców. Tak obchodzono tam Dzień Dziecka Utraconego.
Pamiętam o Marysi
Marta ze Słupska straciła dziecko w 6. miesiącu ciąży. Jej córka miała 27 cm wzrostu i ważyła ponad 400 gramów. – Bardzo czekaliśmy na naszą Marysię. Kiedy umarła, świat mi się zawalił. Miałam wrażenie, że umarłam razem z nią – mówi Marta. Jak przyznaje, jej tragedia była spotęgowana zachowaniem lekarzy. – Wiedząc, że moje dziecko nie będzie żyło, byłam położona na sali z kobietami, które – szczęśliwe – były przygotowywane do porodu. To było dla mnie ogromne cierpienie. Nie mogłam się też z Marysią godnie pożegnać. Poprosiłam, by mi ją przyniesiono. Lekarz przyszedł z jej ciałem w nerce medycznej. Cały czas stał przy mnie i przy mężu – opowiada.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.