Historia. – Co jakiś czas przyjeżdżała do klasztoru komisja, żeby nas zbadać i zapisać na volkslistę. Ojciec się nie zgodził, to go wcielili do Wehrmachtu.
Po ponad 70 latach Janina, Marta i Olga znowu dotknęły swojej przeszłości. Wróciły wspomnienia i emocje
Roman Tomczak /GN
Trzy kobiety. Przez całe życie więcej je łączyło, niż dzieliło. Mówią, że wszystkie pochodzą z Bukowiny, choć jedna z nich urodziła się na Dolnym Śląsku, w klasztorze zamienionym na obóz. Kiedy wspominają tamte dni, zwyczajowo mówią: „Grüssau”, zamiast Krzeszów. Czyli tak, jak ich rodzice, kiedy tu z nimi przyjechali jesienią 1940 roku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.