Rachunek sumienia z alpinizmu

Wojciech Teister

Raport ws. Broad Peak to odważna próba zmierzenia się świata wspinaczkowego z trudną prawdą i przypomnienia czym jest alpinizm. Jednym się to udaje, innym chyba brak odwagi.

Rachunek sumienia z alpinizmu

Na ten raport czekało nie tylko środowisko wspinaczkowe, ale prawie cała Polska. Tragedia na Broad Peaku, która przyćmiła pierwsze, zimowe wejście na ten szczyt, stała się tematem wielu dyskusji i publicznych ocen. Jeszcze w marcu w komentarzu „Obrona himalaistów” sprzeciwiałem się wydawaniu przedwczesnych osądów, których w mediach krążyła niezliczona ilość. Sprzeciwiałem dlatego, bo do postawienia publicznych oskarżeń potrzeba twardych faktów. Sugerowałem, by z wyrokami zaczekać na wyjaśnienia pozostałych członków ekspedycji, na ocenę dokonaną przez zespół ekspertów. Pewna część czytelników  zarzuciła mi, że nie można czekać, bo środowisko wspinaczkowe w obawie przed utratą sponsorów zmiecie sprawę pod dywan, ewentualnie obarczając odpowiedzialnością tych, którzy zostali w Karakorum na zawsze. Dzisiaj mam w ręku  24-stronnicowy raport komisji Polskiego Związku Alpinizmu dotyczący okoliczności i przyczyn wypadku, w którym zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski.

Nie będę wchodził w szczegóły raportu. Jego omówienie możemy przeczytać w tekście „Broad Peak: raport miażdżący dla Bieleckiego”. Jednak chcę poruszyć kilka istotnych kwestii, które raport przedstawia.

Po pierwsze opinie i wnioski w nim zawarte nie są efektem subiektywnych emocji, ale wnikliwej analizy wszelkich możliwych materiałów z wyprawy, konsultacji z innymi himalaistami posiadającymi doświadczenie z gór najwyższych zimą, konsultacji medycznej i relacji z letniej wyprawy, której celem było odnalezienie ciał Berbeki i Kowalskiego. Komisja pod przewodnictwem Piotra Pustelnika z najwyższą starannością przesłuchała świadków, nagrania rozmów oraz dokumenty organizatora wyprawy. Przeanalizowano ekspedycje od samego początku, także pod kątem przygotowań i doboru uczestników. I wnioski jakie zawarto w raporcie nie są zawieszone w powietrzu. Nie ma gdybań, zastanawiania się nad tym, co stałoby się, gdyby wspinacze postąpili inaczej. Jest ocena faktów. Na podstawie dostępnych dowodów.

Po drugie wnioski z cała pewnością nie są próbą „zamiatania pod dywan” czego obawiała się część obserwatorów. Raport szczegółowo ocenia kolejne etapy wyprawy i działania jej poszczególnych uczestników. Wyjątkowo negatywnie wypada w nich postać Adama Bieleckiego, jednego z najbardziej utalentowanych himalaistów świata. Mniej obrywa się Arturowi Małkowi, który, choć również nie działał w zespole, to jednak zreflektował się i próbował podjąć akcje ratunkową. Komisja ma także pewne konkretne zastrzeżenia do niektórych działań Krzysztofa Wielickiego, ale podkreśla też szereg jego dobrych decyzji. Cały dokument dostrzega dobre strony wyprawy i popełnione błędy. Raport jest uczciwy i odważny. Odważny dlatego, bo może zniechęcić ewentualnych sponsorów do finansowania kolejnych wypraw. Ale czy pieniądze są najważniejsze? Czy ważniejsza nie jest prawda? Konieczność wyciągnięcia wniosków po to, by w przyszłości takich tragedii było jak najmniej?

Po trzecie – raport o Broad Peaku jest istotny nie tylko dla tej jednej wyprawy, jej uczestników i ich rodzin. Śmiało można nazwać go manifestem tego, czym jest alpinizm. Odważnym przypomnieniem sobie i swojemu środowisku, że zdobywanie gór to znacznie więcej niż sport, a w góry nie można wychodzić jedynie dla sławy. Jest to potrzebne tym bardziej, że już teraz w sieci można spotkać liczne komentarze krytyczne pod adresem autorów raportu, już pojawiają się oskarżenia o lincz na Bieleckim i agresywne komentarze pod adresem Piotra Pustelnika, Anny Czerwińskiej i pozostałych członków komisji. Zastanawia mnie jedynie czy ta agresja, ten brak zgody na weryfikację działań i swego rodzaju autokrytykę środowiska nie świadczą o tym, że nie wszyscy do końca rozumieją na czym polega piękno zdobywania gór?

W jednym z ostatnich akapitów raportu możemy przeczytać:

„Mamy świadomość, że zachowanie zasady działania zespołowego nie zawsze może uchronić zespół wspinaczkowy od nieszczęśliwych wypadków, ale uważamy, że trzeba, powinno się i należy podjąć próbę pomocy nawet wtedy, kiedy podnosi to poziom ryzyka osobie pomagającej. […] Jesteśmy przekonani, że podstawowe zasady, na których zbudowano alpinizm – nie zmieniły się. Jedną z nich, w naszym przekonaniu fundamentalną, jest partnerstwo. […] Uważamy, że ludzki pierwiastek w tym sporcie stanowi o jego wartości i powadze. Stanowi o tym, że alpinizm wzbogaca tych, którzy go uprawiają, daje im satysfakcję z rozwoju świadomości i odpowiedzialności”.

Dobrze, że tak szeroko komentowany raport o tym przypomina. Obyśmy pamiętali o tym zawsze, kiedy wychodzimy w góry. Niezależnie czy idziemy w Himalaje, Alpy, Tatry czy Beskidy.

Cały raport dostępny TUTAJ.