Titanic 
na torach

Leszek Śliwa


|

GN 31/2013

publikacja 01.08.2013 00:15

Co najmniej 79 osób zginęło w wypadku pociągu w Hiszpanii. To największa w Europie w bieżącym stuleciu katastrofa kolejowa.


Służby ratownicze zjawiły się 
już po kilku minutach od katastrofy i pracowały bardzo sprawnie. Kilkudziesięciu rannych wciąż pozostaje w szpitalach Służby ratownicze zjawiły się 
już po kilku minutach od katastrofy i pracowały bardzo sprawnie. Kilkudziesięciu rannych wciąż pozostaje w szpitalach
LAVANDEIRA JR /EPA/PAP

Jest wieczór, 24 lipca 2013 roku. W Santiago de Compostela, mieście św. Jakuba Apostoła, trwają ostatnie przygotowania do mających się odbyć następnego dnia obchodów święta tego patrona Hiszpanii. Z całego kraju wciąż przyjeżdżają turyści i pielgrzymi. Jak co roku, na noc z 24 na 25 lipca zaplanowano pokazy pirotechniczne na placu przed katedrą. Na godzinę przed początkiem zabawy, o 20.41, słychać odległy grzmot. Zebranym na placu kojarzy się on z przedwczesnym rozpoczęciem fiesty gdzieś na przedmieściach. Nikt więc się nie niepokoi. Za chwilę jednak strażacy, którzy mieli kontrolować pokaz pirotechniczny, szybko wyjeżdżają z placu przed katedrą. Ludzie zaczynają przeczuwać, że stało się coś złego. Wkrótce słychać komunikat, że pokazów nie będzie. Stopniowo kolejne komunikaty odsłaniają rozmiar tragedii. Wszystkie imprezy w całym kraju zostają odwołane. Nie tylko Santiago, ale cała Hiszpania pogrąża się w żałobie.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.