publikacja 27.06.2013 00:00
Patrząc na to, ile dobra przybyło w ciągu siedmiu lat, które mijają od czasu, gdy pojawiły się w diecezji SKC, trzeba stwierdzić, że były to lata tłuste.
Członkowie SKC na pielgrzymce w sanktuarium w Okulicach
Grzegorz Brożek /GN
W 2006 roku, jako piąte z kolei, powstało Szkolne Koło Caritas w Zespole Szkół w Tymowej. – Spotykamy się w zasadzie co piątek. Podsumowujemy miniony tydzień i wyznaczamy zadania na kolejny – tłumaczy Marta Karpiel, gimnazjalistka.
Ręce pełne roboty
Dopiero co, w czerwcu, organizowali wielki festyn. Wydawać by się mogło, że wakacje za progiem, więc mają wolne. – Teraz organizujemy kolonijny wyjazd dla dzieci do Kołobrzegu. To za środki z festynu. Jest co robić – uśmiecha się Marysia Sowa. I tak jest przez okrągły rok. Potem pomoce dla uczniów, odwiedziny u starszych i chorych, paczki na święta itd. – Lubimy pomagać. To daje satysfakcję. Poza tym wierzymy, że to, co dziś robimy, idzie także na nasze konto i kiedyś będzie miało jakąś wagę – uśmiecha się Ola Sikora. – Chodzi o miłość bliźniego. Poza tym jeśli chcemy, by ludzie byli życzliwi wobec nas, to musimy być tacy sami – mówi Marysia. Nie bez znaczenia jest to, o czym mówi Marta, że już teraz uczą się bardzo przydatnych w życiu umiejętności. – Szkolne Koła Caritas zmieniają świat. Są narzędziem konkretnej pomocy, ale przede wszystkim kształtują młodych ludzi – mówi Magdalena Bednarek, opiekun SKC.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.