Przebudzeni nad Sekwaną?

Joanna Bątkiewicz-Brożek

|

GN 25/2013

publikacja 20.06.2013 00:15

WE FRANCJI trwa rewolucja w obronie rodziny. Czy to początek wielkiego poruszenia?

26 maja 2013 r. na ulice Paryża wyszło ponad milion osób. Francuski prezydent mówił wtedy: „Za kilka tygodni wszyscy o tym zapomną”. Nie zapomnieli 26 maja 2013 r. na ulice Paryża wyszło ponad milion osób. Francuski prezydent mówił wtedy: „Za kilka tygodni wszyscy o tym zapomną”. Nie zapomnieli
pap/EPA/YOAN VALAT

Na Facebooku powstał profil „Français en révolte”, z materiałami wideo z tego, co się dzieje nad Sekwaną. Jest 6 czerwca 2013 r., godz. 21.50. Dwa tygodnie po największej w historii Francji manifestacji w obronie rodziny. Uczestnicy „Manify dla wszystkich” („Manif pour tous” – nazwa nawiązuje do uchwalonego we Francji prawa minister Christiane Taubiry, „Mariage pour tous” – małżeństwa dla wszystkich, legalizującego „małżeństwa” homoseksualne z prawem do adopcji dzieci), studenci paryskich uczelni, spotykają się w pobliżu Łuku Triumfalnego. Z flagami narodowymi idą na Pola Elizejskie. Zza rogu wyłania się policja z pałkami i tarczami. Zaczyna się gonitwa z jednej strony Champs Élysées na drugą. Słychać: „Papa! maman! (tata, mama) nie oddamy dzieci homoseksualistom!”. Kilka metrów dalej trzech policjantów w kaskach pałuje dziewczynę. Wykręcają jej ręce, przygnieciona do chodnika nie poddaje się: „Do krwi, będziemy walczyć do krwi!”. Komentarz pod wideo: „Państwo sowieckie!”. Następnego dnia studenci obierają inną strategię: „cache-cache”, czyli „w chowanego” z policją. Zaganiają więc funkcjonariuszy między uliczkami. Cel: zmęczyć ich. Wieczorem przed ministerstwem sprawiedliwości pokojowa pikieta. Młodzi z flagami siedzą na posadzce: „Czekamy na minister Taubirę” – mówią do policjantów. Tych zdjęć nie pokazuje telewizja. Ani francuska, ani zagraniczna. Dlaczego? Na Facebooku wieczorem pojawia się wpis: „14 lipca – wszyscy na Polach! Będzie tam Hollande z całym rządem. Powiemy im, co myślimy o ich ustawie! Ryzyko jest, ale trzeba je ponieść! Będą szeregi wojska i nas tłumy, a transmisja na żywo! Nikt tego nie zdejmie. Świat musi zobaczyć, co dzieje się we Francji”.

Przełom i koloratka

Zamieszki na ulicach Paryża przypominają protesty z 1968 r. Na plac Denfert-Rochereau, przed Sorbonę i na Pola wyszły wtedy tysiące protestujących, a walkę rozpętała lewica wokół zupełnie innych wartości. – Rok ’68 zaowocował masowym odpływem z Kościoła, ruchem hippisowskim. Czy teraz owocem będzie powrót do religijnych przekonań? – zastanawia się ks. Piotr Sawa, od 7 lat proboszcz parafii z Sault w Prowansji. – Lewica dostała mocny pstryczek w nos, przekonana, że Kościół dawno już umarł. Tymczasem on wychodzi z cienia, ludzie na ulicach wołają o powrót do wartości, bronią rodziny – mówi ks. Zdzisław Brzezinka, który od 9 lat prowadzi parafię w Combes, 15 km od Nicei. – To, co dzieje się na ulicach Paryża, to m.in. działania prawicowych bojówek studenckich. Ale na deptakach i placach miast gromadzą się ludzie na pokojowych marszach i modlitwach! Kościoły się zapełniają. Pamiętny ’68 r. był przełomowy. Od tego czasu w kraju Napoleona ma miejsce największe rozluźnienie zasad moralnych, choć długo jeszcze, bo do 1982 r. karalny był homoseksualizm, do 1999 r. źle widziane rozwody, a aborcja do 1975 r. uważana za zbrodnię.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.