Ten zakon stał się legendą

Edward Kabiesz

|

GN 22/2013

publikacja 29.05.2013 00:15

Kiedyś opiekowali się pielgrzymami w Ziemi Świętej. Przez lata stawiali skuteczny opór muzułmańskiej ekspansji w kierunku Europy. Ich zasługi w opiece nad chorymi i działalności charytatywnej są ogromne. Zakon Kawalerów Maltańskich obchodzi 900-lecie istnienia.

Ten zakon stał się legendą Antonello Nusca /east news

Są jedynym zakonem rycerskim, który przetrwał dziejowe burze i kontynuuje działalność, będąc jednocześnie suwerennym podmiotem prawa międzynarodowego. Zakon Kawalerów Maltańskich, będący według prawa kanonicznego świeckim zgromadzeniem zakonnym, utrzymuje stosunki dyplomatyczne ze 102 państwami i organizacjami międzyrządowymi. Wrócił do korzeni swej misji, jaka przyświecała idei założonego przed ponad dziewięciuset laty w Ziemi Świętej bractwa.

Kupcy z Amalfi

Historia bractwa, którego patronem został św. Jan Chrzciciel, w odróżnieniu od pozostałych zakonów rycerskich – templariuszy czy Krzyżaków sięga połowy XI w., a więc czasów jeszcze przed I krucjatą. Wtedy to pobożni kupcy włoscy z Amalfi zbudowali w Ziemi Świętej, w pobliżu Grobu Pańskiego, opactwo św. Marii Łacinników. Tam też powstało hospicjum dla pielgrzymów z Europy. 15 lutego 1113 r. papież Paschalis II wysłał do przełożonego szpitala, o. Gerarda, bullę „Piae postulatio voluntatis”. Uznawał w niej wspólnotę wokół szpitala za zakon religijny, a datę tę uważa się obecnie za początek zakonu. Miał on charakter szpitalny. Bracia mieli nieść pomoc chorym, ubogim i pielgrzymom. W obowiązującej od 1180 r. regule znalazły się rewolucyjne w owym czasie zapisy dotyczące przestrzegania higieny. Chorzy powinni mieć osobne posłania, bieliznę zmienianą 3 razy w tygodniu, a dotknięci chorobami zakaźnymi winni być odizolowani. Dopiero Rajmund z Puy, drugi przełożony zakonu, który przyjął tytuł mistrza, wprowadził do niego klasę rycerzy, czyli kawalerów. Mieli oni bronić stanowiącego ogromny kompleks budynków szpitala, mogącego pomieścić aż 2 tys. osób. Jednak zakon nigdy nie zrezygnował z działalności charytatywnej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.