Najpierw dzwoni telefon

ks. Rafał Starkowicz

|

Gość Gdański 21/2013

publikacja 23.05.2013 00:00

– Nawet wówczas, gdyby grupa działała przez 15 lat i ocaliła tylko jedno ludzkie życie, byłaby potrzebna – mówi Jakub Osipów, wiceprezes Zarządu POPR.

 Aby sprawnie pomagać, potrzeba wielu godzin treningu. Żeby podnosić swoje kwalifikacje ratownicy POPR spotykają się dwa razy w tygodniu Aby sprawnie pomagać, potrzeba wielu godzin treningu. Żeby podnosić swoje kwalifikacje ratownicy POPR spotykają się dwa razy w tygodniu
ks. Rafał Starkowicz

Zawsze zaczyna się tak samo. Najpierw dzwoni telefon. Rozmowa trwa tylko chwilę. Tyle, ile potrzeba na przekazanie informacji o miejscu i godzinie zbiórki. Zwykle spotykają się na jakimś komisariacie. Rusza każdy, kto może. Zostawiają wszystko i idą, aby nieść pomoc. Jeden z nich, wezwany do pomocy, zostawił kiedyś dziewczynę samą w kinie. Zerwał się z randki.

Mieszkanie w pogotowiu

Poszukiwawcze Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe składa się z wolontariuszy, którzy za cel postawili sobie zadanie odnajdowania i pomocy osobom zaginionym. Powstało w Gdyni przed dwunastu laty. Centrala początkowo mieściła się w bloku przy ul. Staffa na Karwinach. W prywatnym mieszkaniu naczelnika. Z czasem ratowników przygarnęła Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 4 PSP, której siedziba znajduje się przy ul. Krzemowej tuż za dawnym Polifarbem. Reprezentują różne zawody. Są między nimi strażacy, ratownicy medyczni, jest żołnierz zawodowy. Nie brakuje także studentów. Odchodzący ze stanowiska naczelnika kmdr por. Waldemar Skrzypiński, były zastępca dowódcy bazy lotniczej w Babich Dołach, postanowił przekazać POPR w ręce młodzieży. Dzisiaj średnia wieku czynnych ratowników wynosi około 25 lat.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.