Kościół grzeszników


ks. Dariusz Kowalczyk SJ


|

GN 21/2013

Chodzę do Kościoła nie dlatego, że jestem lepszy, ale dlatego, że jestem słaby i grzeszny, potrzebujący Bożego miłosierdzia.

Kościół grzeszników


Jestem wdzięczny Bogu, że w Kościele są grzesznicy, bo to znaczy, że jest w nim miejsce także dla mnie – powiedział kard. Kasper podczas spotkania z grupą studentów na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Ten sam, o którym wspomniał podczas swej pierwszej modlitwy „Anioł Pański” na placu św. Piotra papież Franciszek, określając go teologiem „in gamba”, to znaczy bystrym, mocnym.

Rzeczywiście, teologiczne książki kard. Kaspera cieszą się nieprzerwanie popularnością na całym świecie od prawie pół wieku. Podczas spotkania uderzyła mnie prostota postawy i słów kardynała, ale była to taka prostota, na którą stać jedynie ludzi wielkiego formatu i głębokiej wiedzy, i do której dochodzi się przez lata pracy i modlitwy. Przytoczone na początku zdanie nie oznacza jakiejś próby bagatelizowania grzechów, które dotykają ludzi i struktury Kościoła. Tym bardziej nie oznacza rozmywania prawdy, że naszym ostatecznym przeznaczeniem jest bycie świętymi w Bogu. Jest natomiast interpretacją słów Jezusa: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,13).

Czasem można usłyszeć opinię, że ci, co chodzą do Kościoła, wcale nie są lepsi od tych, co nie chodzą. Być może! Ale nie w tym problem. Bo istotą sprawy nie jest tutaj bycie lepszym od kogokolwiek, lecz uznanie własnej niewystarczalności przed Bogiem. Chodzę do Kościoła nie dlatego, że jestem lepszy, ale dlatego, że jestem słaby i grzeszny, potrzebujący Bożego miłosierdzia. Staję przed Bogiem w postawie modlitwy, bo wiem, że to On jest Bogiem, a nie ja. Sam siebie nie zbawię, tylko Bóg może mnie zbawić. Papież Franciszek zauważył ostatnio, że problem nie tkwi w byciu grzesznikiem, lecz w tym, czy żałujemy za grzechy i czy podejmujemy trud nawracania się. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale nie bądźmy zdeprawowani – stwierdził ojciec święty.

Deprawacja polega na chełpieniu się grzechem, na braku wstydu i skruchy. Kościół od początku wzywał do życia w świętości, która jest darem Boga, ale jednocześnie zwalczał doktryny, które chciały widzieć w Kościele wspólnotę „czystych” oddzielonych od – tych co na zewnątrz – grzeszników. Zdarza się, że razi nas postawa współwyznawców, krytykujemy – niekiedy słusznie – księży i biskupów, pragniemy, by struktury kościelne nie zasłaniały Jezusa. Najpierw jednak zadajmy sobie pytanie: Jeśli wierni Kościoła mieliby być bezgrzeszni, to gdzie byłoby miejsce dla mnie?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.