Samobójstwo na zlecenie

Franciszek Kucharczak

|

GN 20/2013

publikacja 16.05.2013 00:15

Jeśli Polska jest „mesjaszem narodów”, to ten mesjasz jest bardzo chory.

Samobójstwo na zlecenie

Tydzień temu „Dziennik Zachodni” pytał wielkim tytułem: „Okradane babcie, bite matki i ojcowie. Co się z nami dzieje?”.

Dwa dni wcześniej CBOS ogłosiło wyniki badań, przeprowadzonych wśród Polek między 18. a 65. rokiem życia. Ich celem było ustalenie, ile kobiet w Polsce dokonało aborcji. Wyniki pozwalają ocenić, że w badanym przedziale aborcji dokonało od 4,1 do 5,8 mln kobiet. Zważywszy, że część kobiet dokonywała aborcji więcej niż jeden raz (sam znam taką, która zrobiła to cztery razy), trzeba przyjąć, że liczba zabitych w Polsce dzieci w ostatnim półwieczu jest jeszcze potworniejsza.

Ale jest dużo gorzej, bo do milionów niewinnych ofiar trzeba doliczyć jeszcze większe miliony ofiar winnych. Dzieci, po przejściu przez koszmarną egzekucję, wpadły w ramiona Boga, ale ci, którzy pogwałcili plan Boga wobec tych najmniejszych, sprowadzili na siebie przekleństwo. I to nie chodzi tylko o te nieszczęsne kobiety.

Tak samo albo i bardziej zawinili mężczyźni. Ci, którzy mieli odwagę z kobietami współżyć, ale żyć już odwagi nie mieli – to oni są przynajmniej w połowie odpowiedzialni za to, co się stało. Ci, co dawali pieniądze na aborcję, zmuszali do niej kobiety i szantażowali je, mydłki, które odpowiedzialnością nazwały osiągnięcie zamówionego stanu „dzietności” – w liczbie i w czasie, jaki sobie zaplanowali.

Do tego trzeba doliczyć matki i ojców, teściowe i teściów, a nawet babcie i dziadków, którzy nieraz walnie przyczynili się do zbrodni. Do ofiar zaliczyć trzeba też rzeszę lekarzy, którzy poczętych ludzi uznali za zjawisko chorobowe i potraktowali ich jakby byli zapalonym wyrostkiem robaczkowym.

No i wreszcie grupa stosunkowo mała, ale szczególnie odpowiedzialna za tę zbrodnię: politycy. To oni uchwalili przed laty zbrodnicze prawo, które pozwoliło kobietom zabijać swoje maleństwa praktycznie na życzenie. Bez tego liczba aborcji byłaby nieporównywalnie mniejsza, czego również dowodzą badania CBOS: po wprowadzeniu ograniczeń w aborcji w ustawie z 1993 roku, liczba kobiet deklarujących aborcję zmalała niemal trzykrotnie. I nie tłumaczy tych polityków, że oni „tylko zmienili prawo”. Hitler nie zabił ani jednego Żyda, a jednak go nie uniewinniamy, prawda? Także dzisiejsi politycy, ślepo uczepieni „kompromisu aborcyjnego”, nie są bez winy.

Jeśli policzyć wszystkich, którzy przyłożyli rękę do zbrodni na najmniejszych, okaże się, że niemal cały naród jest skażony, bo każdy grzech – a co dopiero tak straszny – ma skutki społeczne. Jak mają być zdrowe rodziny, w których rodzice niosą tak wielki ciężar? Jak mają być harmonijne relacje domowe, gdy kolejne pokolenia rodzą się z łon, które były trumnami?

„Co się z nami dzieje?” – pyta teraz gazeta. Jak to co – przecież zło pociąga zło, śmierć rodzi śmierć. Tak jest i będzie aż do momentu, gdy człowiek uzna swój grzech i rzuci się z płaczem i prośbą o miłosierdzie w ramiona Chrystusa. Bóg może i chce uleczyć każdą ranę. Chce ocalić – tylko czy człowiek zechce ocalenia bardziej niż utrzymania fikcji o sobie?

Strata pracy za cytat z GN

24-letni Tymoteusz Demski stracił pracę w banku w Szkocji, bo w prywatnej rozmowie zacytował „Gościa Niedzielnego”. Wyraził obawę, że pedofilia może zostać uznana za „orientację seksualną” i powołał się na zamieszczoną na gosc.pl wypowiedź ks. prof. Oko, który stwierdził, że na 1000 pedofilów 400 to homoseksualiści, a tylko jeden to ksiądz. Oburzyło to „biseksualną” współpracowniczkę Demskiego. Nazajutrz Polak został zawieszony w obowiązkach, a niebawem dostał dyscyplinarne zwolnienie. Okazało się, że oskarżył go także muzułmanin, któremu nie spodobała się krytyka, jaką Polak wyraził wobec pomysłu utworzenia w Wielkiej Brytanii stref rządzących się islamskim prawem szariatu. Tymoteusz Demski planuje wrócić wraz z żoną do Polski. Po informacji o tym wydarzeniu na gosc.pl, część czytelników zaoferowało pomoc w zakresie zatrudnienia w kraju, inni zaś zasugerowali walkę o swoje prawa, z wykorzystaniem możliwości prawnych na Wyspach Brytyjskich. Więcej na ten temat w artykule Gender: Wyrzucili go z pracy, bo cytował „Gościa”.

Niewierni dla wiernych

Według ustaleń tygodnika „Wprost”, posłowie Ruchu Palikota (wśród wnioskodawców znaleźli się Janusz Palikot i eksksiądz Roman Kotliński) chcą zmusić księży do posiadania świadectw sanepidu. „Księża, którzy udzielają komunii mogą przenosić choroby zakaźne” – stwierdzają w piśmie skierowanym do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Pytają tam, czy „podawanie komunikantu rękami nie grozi zakażeniem”, wyrażając przy tym nadzieję, że inspektorzy sanitarni sprawdzą stan zdrowia duchownych. Należy docenić ich troskę o innych, bo bojąc się o przystępujących do komunii, nie myślą przecież o sobie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.