27.03.2013 00:15 GN 12/2013
Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Iz 50,4
Krzysztof Łęcki Roman Koszowskii /Foto Gość
Czy język wymowny jest do życia człowiekowi niezbędnie potrzebny? Czyż nie powiada się, że to milczenie jest złotem? Tak, milczenie bywa złotem, ale tylko wtedy, gdy wynika z wyboru, nie z niemoty. Po cóż więc człowiekowi język wymowny? Żeby mógł powiedzieć coś istotnego, wyrazić własne myśli? A może przeciwnie, to – paradoksalnie – właśnie język wymowny ma pozwalać mu swoje myśli najlepiej ukryć? Wszystko zdaje się zależeć od kontekstu sytuacji. Dzisiaj język wymowny utożsamia się często ze zdolnościami manipulacyjnymi – nic nowego, sztuki perswazji sofiści uczyli i uprawiali ją z powodzeniem w starożytnej Grecji. U proroka Izajasza język wymowny nie jest wyuczoną sztuką, jest darem. A cały sens wykorzystania tego daru sprowadza się do krzepienia strudzonych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.