Z chlewa na salony

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 10/2013

„Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy”. Co było takiego w Nim, że lgnęły do niego typy spod ciemnej gwiazdy? Złodzieje, oszuści, cudzołożnicy… ludzie ubrudzeni grzechem.

Z chlewa na salony

Normalnym odruchem grzesznika jest ucieczka przed świętością, przed Bogiem. Adam i Ewa po grzechu chowali się przed Stwórcą w krzaki. Każdy z nas ma swoje miejsca ucieczki, w których neutralizujemy trudną prawdę o sobie, zagłuszamy sumienie, ukrywamy wstyd, połykamy łzy. Wyjdź z tej nory! Popatrz na innych grzeszników, którzy zbliżają się, by słuchać Jezusa. Zaufaj, zaryzykuj, pokonaj lęk. Kościół nie jest i nigdy nie był wspólnotą doskonałych, ale braterstwem upadłych dusz, które doświadczyły przebaczenia.

„Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Co się działo w sercu ojca, kiedy to usłyszał? Mój syn żąda spadku, a przecież ja, jego ojciec, żyję. Traktuje mnie, jakbym był trupem. Ile dostaliśmy od Boga? Ile darów, talentów, cudownych ludzi, przeżyć, spotkań? Jak policzyć całe to dobro? Dlaczego zapominamy o Dawcy, dlaczego mówimy Mu ciągle: „dawaj i nie zawracaj głowy”? Czemu traktujemy Boga jak trupa?

„Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które jadały świnie”. To obraz upokorzenia, nędzy duchowej, do której prowadzi życie oparte na nieustannym braniu. Warto przypomnieć sobie te momenty, kiedy poczuliśmy się dosłownie „uświnieni” grzechem. Znaleźć się na dnie to nie jest przyjemne. Ale dno ma jedną zaletę – nie da się już niżej upaść. Od dna można się odbić. Syn marnotrawny „zastanowił się”, dosłownie należałoby przetłumaczyć: „przyszedł do siebie”. Można by rzec: obudził się, zobaczył gorzką prawdę o sobie. To był początek nawrócenia. Czasem już trzeźwy namysł o możliwych konsekwencjach naszych grzechów może prowadzić do zbawiennej pobudki.

Reakcje ojca opisują czasowniki: „ujrzał”, „wzruszył się”, „wybiegł”, „rzucił się”, „ucałował”. Potem jeszcze organizuje ucztę radości. Niezwykła aktywność! Dzięki tej przypowieści zaglądamy do wnętrza Bożego serca. Boża miłość jest wierna, gotowa do przebaczenia, pełna ciepła, radująca się ocalonym z upadku. Dopiero w tym miejscu, w ramionach ojca, syn doszedł do siebie, odzyskał poczucie przynależności, godność syna, uwolnienie od brzemienia winy. Wszyscy potrzebujemy najbardziej… Bożego przebaczenia. Czemu szukamy daleko tego, co jest tak blisko?

Drugi syn. Czemu reaguje z taką złością? Bo nie czuł się dobrze w domu ojca. W gruncie rzeczy był buntownikiem, który skrycie zazdrościł młodszemu bratu jego grzesznej „wolności”. To problem wielu „grzecznych”, ów rodzaj kompleksu, który manifestuje się często agresją wobec „niegrzecznych”. Zewnętrzna poprawność może skrywać wewnętrzną apostazję. Ojciec i tego syna musi odnaleźć. Tłumaczy: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy”. Czy czuję się w Kościele niewolnikiem, czy synem? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.