Narodowcy i akademicy

Bogumił Łoziński

|

21.02.2013 12:30 GOSC.PL

Na krytykę zasługuje nie tylko zakłócenie wykładu prof. Środy, ale również decyzja władz Uniwersytetu Warszawskiego zabraniająca spotkania z przedstawicielami ruchu narodowego.

Narodowcy i akademicy

Zakłócenie przez młodych narodowców wykładu prof. Magdaleny Środy na Uniwersytecie Warszawskim oceniam negatywnie. Debata w państwie demokratycznym, nawet z osobami o skrajnie odmiennnych poglądach, powinna obywać się na argumenty, a nie przy użyciu siły. Młodzi narodowcy zachowali się niewłaściwie i zamiast zreflektować się, że popełnili błąd, chcą brnąć dalej, bo zapowiadają zakłócanie także innych wykładów na uniwersytecie. Jeśli ktoś chciałby skompromitować ruch narodowy to z pewnością poradziłby jego przedstawicielom właśnie takie akcje. Są one bowiem mocnym argumentem dla lewicy, która oskarża narodowców o faszystowskie poglądy, a zakłócanie wykładów przypomina właśnie przemoc stosowaną przez przedwojenny Obóz Narodowo Radykalny.

Ale akcja narodowców, która nie mieści się w ramach demokratycznych standardów to tylko jedna strona problemu. Standardy te łamią również władze Uniwersytetu Warszawskiego. Dzień przed wykładem prof. Środy miało się odbyć spotkanie studentów z przedstawicielami Ruchu Narodowego, jednak władze uczelni do niego nie dopuściły. Oficjalnie tłumaczyli to niewłaściwą formułą spotkania, bowiem wśród prelegentów mających w nim uczestniczyć byli jedynie przedstawiciele środowisk narodowych, przez co miałoby jednostronny charakter i przypominało „wiec polityczny”. Dlatego, jak poinformowała rzeczniczka prasowa UW, „spotkanie nie mogło przynieść niczego dobrego ani dla Uniwersytetu, ani dla jakości dyskursu publicznego w naszym kraju”. Problem w tym, że władze UW stosują te zasadę wybiórczo.

Prof. Środa jest przedstawicielką skrajnego skrzydła feministycznego, zaangażowaną politycznie po stronie lewicy, wielokrotnie wypowiadała się o Kościele katolickim w sposób, który przekraczał ramy standardów debaty publicznej i elementarnej uczciwości. A mimo to władze UW zaprosiły ją do wygłoszenia wykładu, jak widać nie dbając o zachowanie apolityczności uczelni. Nie jest dla nich również politycznym wiecem spotkanie z Adamem Michnikiem, który w 2005 r. w długim wykładzie prezentował studentom polityczne credo swojego środowiska i atakował idee lustracji.

Postawa władz UW to hipokryzja. Albo powinny zezwolić na spotkania przedstawicielom wszystkich opcji politycznych i ideowych, nawet skrajnych, o ile nie łamią prawa, albo żadnym. Tymczasem władze uczelni wobec jednego nurtu zastosowały cenzurę. Takie postępowanie zasługuje na krytykę tak samo jak zakłócanie wykładów.