O tym, jaki jest sens zgłoszenia konstruktywnego wotum nieufności, dlaczego trzeba zmienić obecny rząd oraz jakie główne zadania stawia przed sobą, z prof. Piotrem Glińskim
Piotr Gliński jest profesorem socjologii, pracuje w Polskiej Akademii Nauk i na Uniwersytecie w Białymstoku. Urodził się w Warszawie, ma 58 lat, jest żonaty, ma córkę. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu w marcu będzie głosowany wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu z kandydaturą Piotra Glińskiego na premiera.
Jakub szymczuk
Dlaczego zdecydował się Pan uczestniczyć w inicjatywie, która ma niewielkie szanse powodzenia? Politycy z PO określają ją nawet jako niepoważną.
– Powołanie rządu technicznego jest związane z możliwościami, jakie polskim parlamentarzystom daje konstytucja. To jest normalna inicjatywa w dojrzałej demokracji. Reakcje polityków Platformy to element propagandy obecnego rządu i walki politycznej na niskim poziomie. One pokazują, że nasza demokracja nie jest dojrzała. W Polsce debata publiczna jest w zaniku, prawa opozycji są bardzo okrojone, a moje – jako konstytucyjnego kandydata na premiera – ograniczane.
W jaki sposób?
– Na przykład nie pozwolono mi przeprowadzić konferencji prasowej w sali sejmu, która do tego normalnie służy. Podczas konferencji chciałem odpowiedzieć na bardzo mocną krytykę ze strony pana premiera niektórych propozycji mojego programu. Politycy Platformy i media głównego nurtu stosują wobec mojej osoby i inicjatywy powołania rządu technicznego metodę ośmieszania. Zastanawiam się tylko, co jest takiego śmiesznego w krytykowaniu rządu, który nie przygotował Polski na kryzys. To, że ludzie tracą pracę, wcale nie jest śmieszne. Tymczasem zamiast poważnej debaty na ten temat odpowiedzią rządu są kpiny i propaganda: premier na przykład, zamiast odnieść się do mojego programu gospodarczego, zaatakował jeden z niezwiązanych ściśle z gospodarką pomysłów autorstwa mojego eksperta, a rządowe media to podchwyciły, nie informując opinii publicznej o najistotniejszych sprawach. To są standardy parabiałoruskie, bo jak można debatować o czymś, o czym opinia publiczna nie jest informowana, ponieważ rządowe media stosują wobec mojej inicjatywy cenzurę.
Jak Pan skomentuje brak zgody marszałek Sejmu na zabranie przez Pana głosu w sejmowej debacie nad wotum nieufności dla obecnego rządu?
– To jest właśnie przykład parabiałoruskich standardów stosowanych przez obecną władzę. W demokratycznym, wolnym kraju, jeżeli ktoś ma konstytucyjne umocowanie, aby funkcjonować jako kandydat na premiera w ramach konstruktywnego wotum nieufności, to jest oczywiste, że powinien mieć prawo do zabrania głosu w sejmowej debacie na ten temat. Odmowa tego prawa pokazuje niski poziom kultury politycznej w Polsce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.