Między zauroczeniem a nienawiścią

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 05/2013

1 „A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: »Czyż nie jest to syn Józefa?«”.

Między zauroczeniem a nienawiścią

W oryginale mowa jest o „słowach pełnych łaski” (gr. logoi tes charitos). Słowa Jezusa niosą łaskę. Jest w nich wdzięk, czyli coś pięknego, pociągającego. Angielskie słowo „grace” oznacza łaskę i może być też imieniem kobiety. Słuchacze Jezusa ulegli owej tajemniczej mocy Jego słów. Dotknęły ich, poruszyły. Ile dobra mogłoby powstać z poddania się urokowi łaski! Ale sceptyczny rozum podpowiada: „przecież to tylko syn Józefa”. Zawsze tak jest. Ilekroć pociąga nas Bóg, diabeł szepta bardzo logicznie brzmiące słowa: „nie ulegaj, przyjrzyj się dobrze, to nic nadzwyczajnego, zwykły ksiądz, zwykłe kazanie, czysto ludzki poziom, żadnej boskiej interwencji”. Co przeważa we mnie? Fascynacja łaską czy piekielnie zimny rozum?

2 „Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie”. Dlaczego tak jest? Co sprawia, że tak trudno nam uwierzyć, że ludzie z najbliższego otoczenia mogą być przekazicielami wyzwalającej prawdy? Może podświadomie oczekujemy czegoś ekstra. Słyszeliśmy historie o cudownych interwencjach Boga. Niech więc i ja też wreszcie coś z tego zobaczę. Dlaczego w moim życiu nie ma się wydarzyć jakiś cud? Czy z racji różnych moich zasług, pozycji, to mi się nie należy? Zwróćmy uwagę, jak ostro Jezus atakuje ten punkt, w zarodku odsłania błąd takiego myślenia. Bóg nie będzie tańcował do mojej muzyki. To ja mam zatańczyć w rytm Jego muzyki. A warunkiem jest wiara, która pozwala ją usłyszeć. Ona gra blisko nas i niekoniecznie wykonują ją wirtuozi z dalekich krain. Prorocką pieśń po amatorsku może wykonywać dla mnie sąsiad, żona, dziecko, wikary – ktokolwiek.

3 Jezus odwołuje się do przykładów udzielenia łaski osobom nienależącym do Izraela, czyli wdowie z Sarepty Sydońskiej (ocalenie od śmierci głodowej i wskrzeszenie syna) i Syryjczykowi Naamanowi (uzdrowienie z trądu). W obu przypadkach cuda poprzedzone były posłuszeństwem słowom proroka. Bóg nie uznaje załatwiania spraw po znajomości. Oczekuje zaufania. „Stać przed Nim z pustymi rękami i wyciągać je ku Niemu” (Benedykt XVI). Bez pretensji. Wiedząc, że nic mi się nie należy.

4 „Porwali się z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić”. Skąd ta wściekłość? To przecież ci sami ludzie, którzy dopiero co byli pod urokiem słów Jezusa. Przypomina się agresja niektórych współczesnych apostatów. Nie wystarczy im samo odrzucenie Jezusa, trzeba jeszcze wyrzucić Go z miasta, usunąć z pamięci, zatrzeć ślady, strącić w niebyt, wyszydzić wszystko, co z Nim związane. Czy i w nas nie pojawia się ten mechanizm, kiedy Jezus ukazuje prawdę o naszej pysze czy zakłamaniu? Czy nie wściekamy się czasem na ten Kościół, który ciągle się wtrąca w „nie swoje sprawy”?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.