Niech plewy spłoną

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 50/2012

„Cóż mamy czynić?”. To pytanie trzykrotnie powraca w tym fragmencie Ewangelii. Ludzie oczekują od proroka konkretnych wskazówek do życia. Ta postawa jest właściwa.

Niech plewy spłoną

Słowo Boże nie może zostać uwięzione w intelekcie, ono nie jest pokarmem tylko dla rozumu. Ono jest paliwem koniecznym do życia. Energia silnika musi zostać przeniesiona na koła samochodu. W życiu duchowym też potrzebne jest sprzęgło, które przenosi energię wiary na działanie. Nieraz narzekamy, że pewne prawdy wiary są za mało konkretne. Innym razem narzekamy, że Kościół podaje zbyt konkretne zasady i mówimy wtedy, że wtrąca się w nasze życie. Słabej baletnicy zawsze coś przeszkadza: nie ta muzyka, nie te buty, nie ten parkiet itd. Dobra tańczy. Żywa wiara zawsze zadaje pytanie o życie, co mam robić, co zmienić, od czego zacząć? Jak tańczyć do Bożej muzyki?

„Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”. Dzielić się z tymi, którzy nie mają. Tu nie ma co komentować, trzeba to po prostu zrobić.

Rady dla celników i żołnierzy brzmią może jeszcze bardziej banalnie. Wykonywać solidnie swoje obowiązki, nie wykorzystywać okazji, którą daje dana funkcja do osobistych korzyści. Robić to, co do mnie należy z maksymalną starannością. Pomyślmy o naszym kraju. Czy nie marzy się nam sytuacja, gdy każdy pracownik będzie solidnie podchodził do swojej roboty? Może więc warto pomyśleć o swojej profesji, o solidności, uczciwości, staranności itd. Ile tam dróg na skróty, fałszywych zleceń, lewych faktur, zaniżonych podatków, oszukanych klientów…? Nie da się inaczej – tak powtarzamy. Nie da się?

„Idzie mocniejszy ode mnie”. Jan zna swoje miejsce. Wie, że jego misja jest tylko przygotowaniem terenu przed nadejściem „Mocniejszego”. Daje napomnienia i głosi Dobrą Nowinę. Promieniuje stanowczością, radykalizmem, surowością, ale wymaga też wiele od siebie. I może dlatego przyciąga tłumy. Jest jednoznaczny w swoim przekazie: nie cackajcie się ze sobą, bierzcie się za nawrócenie, potrzebujecie ascezy i kąpieli oczyszczającej z grzechów. W kontekście naszej cywilizacji, konsumpcyjnej do bólu, postać Jana jest totalnie pod prąd. Zaprasza do samoograniczenia, do rezygnacji z gromadzenia bezsensownych gadżetów. Idzie „Mocniejszy” niż wszystko! ON ci wystarczy.

„On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichrza, a plewy spali…”. Czy Duch Święty ochrzcił moje życie, czy dopuściłem Go do wszystkich zakamarków serca? Czy moja wiara to ogień? Ile we mnie pszenicy? Ile plew, które powinny spłonąć? Dlaczego te plewy traktuję jak skarby? Niech spłonie to, co powinno. Potrzebujemy czasem wstrząsu, który ustawi nas do pionu. Co ja robię ze swoim życiem? Ktoś mnie kiedyś o to zapyta, więc dobrze pytać o to siebie. Teraz! •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.