Spokojnie, to tylko kryzys

Joanna Jureczko-Wilk

|

GN 42/2012

publikacja 18.10.2012 00:15

Gospodarka mocno spowolniła nie tylko na świecie, ale też w Polsce. Czy w czasie pogarszającej się koniunktury nasze kredyty i oszczędności są bezpieczne?

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego dba o stabilne funkcjonowanie i bezpieczny rozwój rynku finansowego Urząd Komisji Nadzoru Finansowego dba o stabilne funkcjonowanie i bezpieczny rozwój rynku finansowego
jakub szymczuk

Myśląc o kryzysie, przypominamy sobie upadek we wrześniu 2008 r. amerykańskiego potentata bankowego Lehman Brothers, który zapoczątkował panikę na rynkach finansowych i lawinę bankructw mniejszych i większych banków także w Europie. Chociaż tamten kryzys miał inne podłoże, był próbą dla polskiego systemu bezpieczeństwa, z której nasze banki wyszły zwycięsko. Żaden nie upadł, a klienci byli spokojni o swoje depozyty.

Od tamtej pory system jeszcze dopracowano, a to znaczy, że właściciele kont, kredytów, lokat… mogą spać spokojnie. Symulacje różnych zagrożeń (tzw. stress testy) pokazują, że banki w Polsce poradziłyby sobie zarówno z nagłym wzrostem kursu franka szwajcarskiego i niewypłacalnością części kredytobiorców, jak i nagłym częściowym wycofaniem oszczędności z kont oszczędnościowych i ROR-ów.

Centralny ratunek

Bank żyje z zaufania swoich klientów, którzy powierzają mu oszczędności na określony procent. Ulokowane pieniądze przeznacza na kredyty. Problem polega na tym, że lokaty zakładane są zazwyczaj na krótki okres i nawet ze stratą odsetek można je zerwać, duża część kredytów jest natomiast udzielana na wiele lat. Kiedy więc na rynku zapanowałby niepokój i ludzie w obawie przed utratą pieniędzy chcieliby wypłacić oszczędności, bank nie może nagle ściągnąć pieniędzy od kredytobiorców. Musi zwracać pieniądze z własnych rezerw gotówkowych, kapitału albo pożyczyć z innych banków. W sytuacji niepewności banki boją się sobie pożyczać, wolą zatrzymać pieniądze na czasy, gdy same będą w biedzie. Kiedy handel między bankami ustaje, niektóre z nich mogą stracić „płynność finansową”, czyli nie będą w stanie na bieżąco regulować swoich zobowiązań, a wtedy do akcji wkracza bank centralny – jako pożyczkodawca ostatniej szansy.

Gęsta sieć

Stabilna sytuacja banków – instytucji, przez które pieniądz wpływa do gospodarki (jako kredyty dla przedsiębiorstw) i do indywidualnych klientów (kredyty konsumpcyjne i mieszkaniowe), jest podstawą stabilności całego systemu finansowego. Przy czym stabilność w ich przypadku nie oznacza wcale błogiego spokoju. Przez to, że są one ściśle powiązane z sytuacją gospodarczą w kraju, tak ważne jest, by były odporne na wciąż zmieniające się i okresami niekorzystne warunki zewnętrzne: spadek PKB, gorszą koniunkturę na rynku krajowym i zagranicznym, skoki cen surowców i paliw, a także kursów walut. Nad tym, żeby system naczyń połączonych – którego ważną częścią są banki – działał bez zarzutu, czuwa szereg instytucji. Od ich współpracy zależy, czy finanse państwa, instytucji, przedsiębiorców i obywateli będą bezpieczne.

Rząd wydaje regulacje prawne, które mogą ograniczyć ryzyko powstania kryzysu, a w razie ich wystąpienia może wspomóc zagrożonych gwarancjami rządowymi lub bezpośrednią pomocą publiczną, czyli dokapitalizowaniem. Komisja Nadzoru Finansowego czuwa nad całym rynkiem finansowym i kontroluje jego instytucje. Żaden bank na terenie Polski nie może działać bez jej licencji. Muszą ją uzyskać także banki córki banków innych państw. Dzięki działaniom Komisji nie ma obaw, że centrale „wypompują” gotówkę ze swoich spółek córek i nagle je zamkną. Nad bezpieczeństwem depozytów czuwa jeszcze inna z „instytucji ochronnych” – Bankowy Fundusz Gwarancyjny. KNF „temperuje” też ryzykowne zachowania banków, wydając konkretne instrukcje zaostrzające warunki udzielania kredytów mieszkaniowych oraz konsumpcyjnych (tzw. rekomendacje S czy T). Rekomendacje te przyczyniły się na przykład do tego, że banki prawie zupełnie wycofały się z udzielania kredytów w obcych walutach jako bardzo ryzykownych dla klientów, wymagają też wyższego wkładu własnego przy kredytach mieszkaniowych. Wszystko po to, żeby kredyt trafił do osób, które będą w stanie go spłacić. Odzywają się jednak głosy, że obecne kryteria przyznawania kredytów należy nieco rozluźnić, bo osoby mające problemy z uzyskaniem kredytu w banku idą po niego do parabanków.

Bogatszy przetrwa więcej

KNF pilnuje finansów banków, kontrolując ich sprawozdania, a także przeprowadzając inspekcje. Sprawdza, czy przestrzegają limitów koncentracji kredytów, to znaczy – czy nie udzielają wyłącznie jednego rodzaju kredytu lub nie udzielają ich jednemu dużemu kredytobiorcy. Zachęca też, by podnosiły kapitał własny. W podobnym tonie wypowiada się bank centralny. W ostatnim, lipcowym „Raporcie o stabilności rynku finansowego” podkreśla, że kwartalne zyski banków na poziomie 4 mld zł są dobre, niemniej jednak wobec pogarszającej się koniunktury gospodarczej w Europie i spodziewanego spowolnienia gospodarczego także w Polsce, zyski te powinny wzmocnić kapitał banków na być może nadchodzące gorsze czasy.

Zainteresowała Cię treść artykułu? Podziel się nim z najbliższymi! Zaproś ich do odwiedzenia strony www.gosc.pl/Dbaja_o_nasze_portfele, gdzie zamieszczamy kolejne odcinki z cyklu „Dbają o nasze portfele”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.