Logika o. Dostatniego

Bogumił Łoziński

O. Tomasz Dostatni zarzuca o. Tadeuszowi Rydzykowi manipulowanie nauczaniem Kościoła, jednak argumenty jakie podaje wskazują, że sam go nie zna.

Logika o. Dostatniego

Dominikanin o. Dostatni w tekście zamieszonym w "Gazecie Wyborczej" z 21 sierpnia pt. „okrętna logika” analizuje fragment wypowiedzi o. Tadeusza Rydzyka z wywiadu dla "Naszego Dziennika", w którym dyrektor Radia Maryja krytykuje prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie będę odnosił się do zarzutów ad personam, jakie formułuje dominikanin, w rodzaju, że o. Rydzyk reprezentuje w Kościele nurt, który nim zapozna się z argumentami innych, najpierw okaże swoją wyższość moralną i zarzuci innym zgorszenie. Szkoda, że o. Dostatni nie dostrzega, zarzucając o. Rydzykowi „manipulowanie faktami, uzasadniając to Ewangelią i argumentami religijnymi”, że postępuję dokładnie wedle metody, którą przypisuje dyrektorowi Radia Maryja. Problem jest dużo głębszy, bo o. Dostatni krytykując o. Rydzyka ujawnia brak wiedzy o nauczaniu Kościoła.

Dyrektor Radia Maryja zwrócił uwagę, że prezydent deklaruje się jako katolik, a jednocześnie opowiada się za aborcją i in vitro, po czym przystępuje do Komunii św., co dociera do opinii publicznej, w tym katolików, bo jest pokazywane przez media. Po czym zarzucił prezydentowi, że w ten sposób rozwadnia naukę Kościoła i gorszy katolików. Opis zachowania prezydenta jest zgodny z prawdą. Dokładnie tak się dzieje. W czasie kampanii prezydenckiej otwarcie opowiadał się za in vitro, a na Mszy św. na inaugurację prezydentury przystąpił do Komunii św. Robi to zresztą także w innych okolicznościach, a jednocześnie nie odwołuje poglądów w sprawie in vitro, które są sprzeczne ze stanowiskiem Kościoła. Otóż nauczanie Kościoła w takim przypadku jest jednoznaczne. O ile problem grzechu i przystępowania do sakramentów rozwiązuje się na tzw. forum wewnętrznym, czyli w sumieniu człowieka i w konfesjonale, gdy mamy do czynienia z grzechem indywidualnym, o tyle inaczej jest w przypadku grzechu o wymiarze społecznym. Opowiadając się publicznie za in vitro dajemy powód do zgorszenia, a to jest grzech publiczny. Kościół nie jest obojętny wobec takiej postawy, bo istnieje niebezpieczeństwo grzechu zgorszenia, którego istota polega na naśladowaniu kogoś w złu. Jeśli polityk głosuje za prawem umożliwiającym in vitro, co wiąże się m.in. z zabijaniem ludzkim embrionów, to ma udział w grzechu zabijania zarodków. W naszym przypadku biskup miejsca, na terenie którego mieszka prezydent powinien go upomnieć i ogłosić, że nie może on przystępować do Komunii św. Podobnie w przypadku innych polityków popierających rozwiązania narażające ludzkie embriony na śmierć. O grzechu publicznym i zgorszeniu bardzo jasno mówi Katechizm Kościoła Katolickiego (2284-2285, oraz 1868-1869).

O tym, że jest to poważny problem naszego życia publicznego świadczy list biskupów na Niedzielę Świętej Rodziny, który był czytany w kościołach w całej Polsce w drugi świąt Bożego Narodzenia w 2010 r. Nasi biskupi napisali w nim m.in. „Każdy katolik, który odrzuca prawo Boże, winien się nawrócić. Inaczej jego przystępowanie do Komunii Świętej jest świętokradztwem”.

W przeciwieństwie do o. Dostatniego nie wiem jakie intencje miał o. Rydzyk zwracają uwagę na ten problem – czy polityczne, jak mu przypisuje, czy troskę o moralność – jak można podejrzewać, choć nie można wykluczyć, że jedno i drugie. Jedno jest natomiast pewne – jego stanowisko jest całkowicie zgodne z nauczaniem Kościoła.

O. Dostatni twierdzi także, że za obecną ustawą aborcyjną, która jest kompromisem może zostać zaakceptowana przez katolików. I znów dominikanin nie zna nauczania Kościoła. Owszem encyklika Evangelim vitae w p. 73. dopuszcza możliwość, że „jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej”. Tyle, że jednocześnie Jan Paweł II w tej encyklice podkreśla, że taki parlamentarzysta ma obowiązek dążyć do wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. Tymczasem wielu polityków, w tym Bronisław Komorowski – czemu wielokrotnie dał wyraz, także w ankiecie prezydenckiej dla "Gościa Niedzielnego" - traktuje obecny kompromis jako rozwiązanie ostateczne, a nie środek do celu jakim jest całkowity zakaz aborcji. Taka postawa jest niezgodna z nauczaniem Kościoła. Poważnym nadużyciem ze strony o. Dostatniego jest argument, że wielu hierarchów popiera obecną ustawę, tymczasem stanowisko Episkopatu (komunikat z 355. zebrania plenarnego KEP z  26czerwca 2011 r.) jest zupełnie inne, o czym świadczy wezwanie parlamentarzystów do poparcia ustawy całkowicie zakazującej aborcji, która była głosowana w ubiegłym roku w Sejmie.