Dokument w imię Jezusa

ks. Marek Gancarczyk

|

GN 33/2012

Wspólne orędzie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego i Kościoła katolickiego w Polsce z wielu względów zasługuje na szczególną uwagę.

Dokument w imię Jezusa

Już to, że zwierzchnik rosyjskiego prawosławia Cyryl pierwszy raz w historii odwiedzi Polskę, ma wielkie znaczenie. Wcześniej taka sytuacja nigdy się nie zdarzyła, w co aż trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę, jak mocno te dwa kraje i narody były i są powiązane.

Co prawda w przeszłości Cyryl bywał w naszym kraju, ale nie jako Patriarcha Moskwy i Wszechrusi. Drugim istotnym kontekstem wspólnego orędzia jest oczywiście dramatyczna historia Polski i Rosji, z niekończącą się litanią bolesnych wydarzeń, by przypomnieć tylko katastrofę smoleńską. Wielkość dokumentu leży jednak gdzie indziej. W jego religijnym charakterze. Przedstawiciele obu Kościołów zdecydowali się na wspólny krok nie w imię demokracji, postępu, tolerancji czy jeszcze innych często nadużywanych słów, ale w imię… Jezusa Chrystusa. Dzisiaj nikt takich dokumentów nie pisze.

Jakiekolwiek akty prawne, orędzia czy manifesty nie zawierają nawet najmniejszej wzmianki o Bogu. Proszę sobie przypomnieć, że walka o odwołanie do Boga w preambule konstytucji europejskiej została przegrana. Tymczasem orędzie do narodów Rosji i Polski całą inspirację czerpie z Boga. Odwołuje się na przykład do pojęcia grzechu, który jest głównym źródłem podziałów między ludźmi. Widział to świat, by w XXI wieku mówić o grzechu! Oczywiście, ktoś powie, że trudno oczekiwać, by w dokumencie podpisanym przez dwóch biskupów zapomniano o Bogu.

To prawda, ale wspólne orędzie nie ma charakteru tylko kościelnego. Nie jest adresowane tylko do członków Kościoła prawosławnego w Rosji i katolickiego w Polsce, ale do całych narodów Rosji i Polski. O ponadkościelnym charakterze orędzia świadczy też miejsce jego podpisania, Zamek Królewski, jeden z ważniejszych symboli państwa. Nie ukrywam, że to spektakularne wołanie o pierwszeństwo Ewangelii we wszystkich dziedzinach życia, również w stosunkach międzynarodowych, niezwykle mnie cieszy. Nie boję się też, że autonomia Kościoła i państwa zostaną w ten sposób naruszone. Czekam jedynie na moment, kiedy do krytyki orędzia przystąpią prorocy postępu, a więc zwolennicy społeczeństwa w pełni laickiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.