Z tirem, nie z reklamówką

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 31/2012

publikacja 04.08.2012 17:00

„Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do sytości”.

Z tirem, nie z reklamówką

Pan Jezus zastanawia się nad motywacją tych, którzy Go szukają. Bóg nie jest chłopcem na posyłki, który załatwi nam spokojne, dostatnie życie. Słowo Boże zachęca do spojrzenia w głąb naszych serc i szczerego zastanowienia się, czego oczekujemy od Pana. Czy mniej lub bardziej świadomie nie traktujemy Go instrumentalnie, szukając jedynie potwierdzenia czy wręcz realizacji naszych zachcianek? To jasne, że wolno i trzeba po Bogu spodziewać się dużo. Rzecz w tym, że my oczekujemy od Niego zbyt mało, zatrzymując się tylko na „powszednim chlebie”. Bóg chce nam dać więcej, niż myślimy. To Jego „więcej” przekracza nasze wyobrażenia o szczęściu. Abyśmy umieli przyjąć to „więcej” musimy poszerzyć serca. Mówiąc obrazowo – po Boże dary trzeba przyjechać tirem, a nie przyjść z reklamówką.

„Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?”. Kapitalna odpowiedź! Widać, że słuchacze Jezusa zaskoczyli. Zaczynają dobrze kombinować, myślą już o tirze, nie o reklamówce. Kiedy człowiek zaczyna stawiać sobie tego typu pytania, jest już właściwie uratowany. Pojawia się tutaj Boża logika, szukanie Jego woli, zrozumienie, że moje szczęście zależy ostatecznie tylko i wyłącznie od tego, czy będę wykonywał Boże dzieła. Co jest tym konkretnym dziełem Bożym, które mam do wykonania?

„Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”. Pierwsza jest wiara, potem działanie. Znajomy ksiądz z Austrii opowiadał mi, że pewien ojciec w jego parafii podwozi córkę, ministrantkę, na niedzielną Mszę św., sam wraca do domu i po Eucharystii znów ją odbiera. Dodam, że nie chodzi o tolerancyjnego muzułmanina, ale o katolika. To przykład jakiegoś pozornego dobra. Pierwszym dziełem Bożym w naszym życiu powinna być wiara w Jezusa, która oznacza także wiarę w Kościół, bo bez niego nie znalibyśmy Jezusa. Pierwsze rzeczy muszą być pierwsze. Najpierw trzeba wybrać Jezusa jako prawdę o moim życiu, jako fundamentalne dobro. Ten wybór otwiera drogę do kolejnych decyzji.

„Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?” Tu słuchacze Jezusa robią krok do tyłu. Mówią Jezusowi „sprawdzam”. To normalne. Mamy to w genach albo raczej w tym duchowym spadku po dalekich przodkach, które teologia nazywa „grzechem pierworodnym”. Nie ufamy do końca Bogu, boimy się skoku na głęboką wodę. Chcemy jakiegoś zabezpieczenia, pokwitowania, gwarancji. Odpowiedź Jezusa oznacza: „Ja sam jestem gwarancją, nie ma innej, większej niż Moje słowo”. Dlatego: „Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. Spełnienie ludzkiego życia jest w Bogu. Poza Nim umieramy z pragnienia i głodu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.