Puls Kościoła: zwoływać i posyłać

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 28/2012

„Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch”. Sedno życia Kościoła opisane jest w tym zdaniu. Dwa czasowniki: „przywołał” i „rozsyłał” oddają puls życia Jezusowej wspólnoty.

Puls Kościoła: zwoływać i posyłać

Dwa czasowniki: „przywołał” i „rozsyłał” oddają puls życia Jezusowej wspólnoty. Serce działa jak pompa ssąco-tłocząca. Najpierw napełnia się krwią z żył, a potem wypuszcza ją z nową energią w tętnice, aby rozprowadzała życiodajne składniki po organizmie. Jezus najpierw przywołał do siebie uczniów, a potem ich posłał. Posłał, aby zwoływali innych do Niego. Nikt nie stanie się misjonarzem, zanim wpierw nie doświadczy bliskości Jezusa i wspólnoty z braćmi i siostrami w wierze. Trzeba otrzymać Boże życie, by można je było przekazywać innym. W każdą niedzielę Pan przywołuje nas do siebie na Eucharystii, daje nam siebie, a potem mówi „idźcie do świata jako moim reprezentanci”. Kościół, aby był sobą, potrzebuje ruchu w tych dwóch kierunkach: bliżej Jezusa i bliżej świata.

 „Dwunastu” (gr. dodeka). Nazwa wspólnoty apostołów pochodzi od ich liczby. To nawiązanie do dwunastu pokoleń Izraela. Ale to słowo kryje w sobie jeszcze inny sens. Taki mianowicie, że każdy z dwunastki jest ważny, nieodzowny, decyduje o tożsamości wspólnoty. Kiedy zabraknie Judasza, będzie już mowa o „Jedenastu”. Bycie we wspólnocie nie oznacza rozpłynięcia się w anonimowości, w jakiejś bezosobowej masie. Wręcz przeciwnie – wspólnota czerpie siłę z duchowych zasobów jednostki i odwrotnie – każdy człowiek w Kościele umacnia się siłą całej wspólnoty.

 „I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski…”. Bł. Matka Teresa mówiła księżom, że ich najważniejszym zadaniem jest dawać Jezusa. To jest jedyne bogactwo Kościoła, jego skarb, najcenniejszy depozyt: Jezus Chrystus! Dlatego nie trzeba zabierać na drogę niczego innego, wystarczą laska pasterska i sandały. A my wciąż się zabezpieczamy, gromadzimy na boku, koncentrujemy siły na „dodatkach”, które wydają się niezbędne. Kościół obrósł w ciągu dwóch tysięcy lat w wiele instytucji, zwyczajów, praw itd. To naturalne. Musi jednak wciąż się oczyszczać się z tego, co przesłania Jezusa Chrystusa. Sensem Kościoła jest dawanie światu Jezusa. Kiedy o tym zapomina, traci rację bytu.

 „Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali”. Misją Kościoła jest bycie w drodze do tych, którzy potrzebują nawrócenia (grzeszników), do zniewolonych przez złe duchy, do chorych. Żyjemy w czasach specjalizacji, jeden potrafi to, inny tamto. W Kościele bywa podobnie. Mamy różne talenty, jesteśmy kształceni do różnych misji. To prawda, ale misja opisana przez Jezusa dotyczy wszystkich uczniów: wzywać do nawrócenia, wyrzucać zło, iść do chorych. Pytanie, czy patrzymy na Kościół jako instytucję, od której oczekujemy pewnych „usług”, czy raczej jako miejsce mojej odpowiedzialności i służby.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.