Powrót krosenera. „Klabund” – poeta trochę zapomniany, bo hitlerowcy spalili jego dzieła. Po wojnie nie darzono go sympatią, bo był Niemcem. Dziś ma w Krośnie swoją ławeczkę, a jego utwory są tłumaczone i pamięć o nim powraca.
Wilfried Reinicke darzy Krosno ogromną sympatią i jest tu częstym gościem. Jako pierwszy po odsłonięciu ławeczki
25 maja przysiadł się do „Klabunda”
Katarzyna Gauza
Często wspominam cię Małe miasteczko nad błękitną, Wartką Odrą, Wśród łąk pokrytych rosą, Otulone mgłą, Na granicy Śląska i Marchii, Tam, gdzie Bóbr do Odry A czas do wieczności wpływa.
Tak o swoim mieście w „Odzie do Krosna” pisał rodowity krosener, poeta Alfred Henschke, czyli „Klabund”. Urodził się 4 listopada 1890 r. w Krośnie Odrzańskim. Był Niemcem, synem aptekarza. Studiował farmację i filozofię, był dramaturgiem i poetą. I pacyfistą. Pseudonim artystyczny „Klabund” pochodzi od słów: der Klabautermann (duch okrętowy) i der Vagabund (włóczęga). Wybrał go, gdy miał 22 lata. – Był to człowiek drobnej budowy, szczupły. Od 16. roku życia chory na gruźlicę. Wiedział, że jest śmiertelnie chory, bo na galopujące suchoty nie było wtedy ratunku. Życie dzielił między leczenie w sanatoriach i studia. W literaturze próbował wszystkich gatunków literackich – opowiada Jerzy Szymczak, społeczny opiekun zabytków i pracownik Centrum Artystyczno-Kulturalnego „Zamek” w Krośnie Odrzańskim. „Klabund” jest m.in. autorem powieści „Koło kredowe”, „Car Piotr”, opowiadań, poezji i zbioru krośnieńskich legend „Celestina”. Dziś w rodzinnym mieście najbardziej znany jest z „Ody do Krosna”, w której opisuje jego uroki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.