Nasz brat Albert

Piotr Legutko

|

GN 18/2012

publikacja 02.05.2012 00:15

Kim był św. Brat Albert, powszechnie wiadomo. Teraz wydało się, kto go inspirowwwał. Za sprawą bp. Grzegorza Rysia.

Nasz brat Albert Z pasją i dociekliwością pisze bp. Grzegorz Ryś o tym, co ukształtowało sposób myślenia i dokonania św. Brata Alberta Roman Koszowski/GN

Żywoty świętych są fascynujące. Fakty, anegdoty, spektakularne nawrócenia. Ale równie ciekawe okazuje się tropienie inspiracji duchowych, szukanie tego, co ukształtowało sposób myślenia, a w konsekwencji dokonania świętego. Ta drogą poszedł bp Grzegorz Ryś (jeszcze zanim został biskupem), czytając listy Brata Alberta (napisane w czasie, gdy był znany jedynie jako Adam Chmielowski), a także inne jego pisma, z właściwą historykowi Kościoła pasją i dociekliwością.

Ten jeden niedopałek…

W jednym z listów do prof. Lucjana Siemieńskiego, przyjaciela artysty, Chmielowski pisze o tym, jak uczył się malarstwa. „Nie pije z konewki ten, kto ma dostęp do źródła”. Trzeba uczyć się od najlepszych, omijać pośredników, nie zadowalać się kopiami, gdy istnieje oryginał. To było jego swoiste życiowe motto. Był w sztuce perfekcjonistą, mocno przeżywał porażki, niezwykle krytycznie oceniał innych. „Mnie się za bardzo Adam nie podoba w tym, co wtedy pisze” – wyznaje bp Ryś. Dlaczego, skoro to święta prawda, że ówczesny świat artystycznej bohemy w Monachium (gdzie malarz bawił) tworzyli ludzie zepsuci i próżni?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.