Kij ma dwa końce

Jacek Dziedzina

|

GN 18/2012

publikacja 02.05.2012 00:15

Sankcje ekonomiczne rzadko bywają skutecznym środkiem nacisku na dyktatorskie reżimy. Za to skutecznie uderzają w zwykłych mieszkańców. Czy to oznacza, że nie powinny być stosowane w żadnym przypadku?

Kij ma dwa końce Za nędzę i brak perspektyw wielu mieszkańców Kuby odpowiada w pierwszej kolejności wyniszczająca kraj polityka Castro. Ale pomaga w tym utrzymywana od lat przez USA blokada gospodarcza wyspy. Kuba jest przykładem nieskuteczności sankcji – reżim ma się nie najgorzej east news/BIOS Courseaux Rémy

Regularnie słyszymy o kolejnych sankcjach nakładanych przez pojedyncze kraje, grupy państw lub przez organizacje międzynarodowe, jak ONZ, UE czy Liga Arabska, na inne kraje. Ostatnio głośno jest zwłaszcza o sankcjach wobec Iranu, Syrii, wcześniej Libii, co jakiś czas Białorusi. Czy są właściwym środkiem nacisku na potępiane za swoją politykę władze?

Skuteczność sankcji gospodarczych ocenia się na ok. 26 proc. I to w tzw. warunkach sprzyjających, czyli w sytuacji, gdy „wspólnota międzynarodowa” jest w miarę jednomyślna w kwestii nałożenia sankcji na jakiś kraj. Takie dane są wynikiem badań, jakie zostały przeprowadzone na przestrzeni niemal 30 lat, od 1970 do 1999 roku (podaję za raportem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych). Przez skuteczność rozumie się tutaj oczywiście osiągnięcie zamierzonego celu, jakim jest najczęściej ustąpienie obłożonego sankcjami państwa od krytykowanej powszechnie polityki. Skoro 26-procentowa skuteczność nie jest imponująca, a koszty ogromne, to dlaczego sankcje stały się jednym z narzędzi polityki międzynarodowej?

Zakaz wstępu

Sankcje mogą mieć charakter zarówno polityczny, jak i ekonomiczny. Sankcje  polityczne, dyplomatyczne zdefiniowane są m.in. w art. 41  Karty Narodów Zjednoczonych i mogą  polegać  np. na  zerwaniu  stosunków  dyplomatycznych. Unia Europejska stosuje też często sankcje polegające na ograniczaniu prawa wjazdu na jej teren przedstawicieli reżimu. Tak jest m.in. w przypadku Białorusi – rządy państw członkowskich rozszerzają listę z zakazem wizowym lub zamrażają aktywa firm należących do oligarchów wspierających reżim prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Choć UE nie zawsze jest tutaj jednomyślna. Decydują zazwyczaj interesy: i tak np. Łotwa i Słowenia chciały zablokować niedawno obłożenie sankcjami kilku biznesmanów, z których firmami prowadzą ożywioną wymianę handlową. W końcu zawarto kompromis, który chronił łotewsko-słoweńskich przyjaciół.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.