Dla kogo polisa?

Joanna Jureczko-Wilk

|

23.02.2012 00:15 GN 08/2012

publikacja 23.02.2012 00:15

Polisa niejedno ma imię. Może być formą oszczędzania, lokatą „na czarną godzinę”, ubezpieczeniem przed śmiercią, posagiem dla wnucząt… Wszystko zależy od tego, czego się po niej spodziewamy.

Dla kogo polisa? Tomasz Jodłowski

Polisa kojarzy się najczęściej z firmami ubezpieczeniowymi, oferującymi ją w formie zabezpieczenia przed różnymi życiowymi nieszczęściami: wypadkami komunikacyjnymi, utratą pracy, ciężką chorobą, śmiercią… W skrócie można powiedzieć, że to dokument, w którym ubezpieczyciel składa nam wiele obietnic, których dochowanie będzie nas miesięcznie kosztować określoną sumę. Kupujemy więc ochronę, zobowiązanie: że w razie pożaru mieszkania dostaniemy odszkodowanie (ubezpieczenie majątkowe); gdy ktoś skradnie nam samochód, ubezpieczyciel wypłaci nam jego równowartość (autocasco); a w razie poważnej choroby otrzymamy wsparcie finansowe.

Ale polisy znajdziemy też w ofercie banków. Mają nie tyle chronić, ile raczej pomnażać nasze oszczędności.

Cena spokoju

Oprócz polis majątkowych, które chronią nasz dom, mieszkanie, samochód, wykupujemy polisy na życie – dla ochrony naszych bliskich. Mogą to być ubezpieczenia typowo ochronne, kiedy umawiamy się z ubezpieczycielem, że po naszej śmierci wypłaci wskazanym przez nas osobom jednorazowo lub w ratach z góry określoną sumę pieniędzy. Tego typu umowa może być zawarta na określony czas, np. 10 lat (ale jeśli po tym czasie nadal będziemy cieszyć się życiem, nie otrzymamy ani grosza) lub bezterminowo, czyli do momentu naszej śmierci.

Ubezpieczenie na życie może nas też wspomóc w chorobie. Wtedy dostaniemy konkretną część ubezpieczenia, żeby pokryć z niej koszty leków i leczenia. Możemy również ustalić, że gdyby śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, nasi bliscy otrzymają wielokrotność kwoty ubezpieczenia. Jeśli więc chcemy zapewnić sobie dodatkowe fundusze na czas choroby, a po naszej śmierci zapewnić byt współmałżonkowi lub pozostawić dzieciom fundusze chociażby na pokrycie kosztów pogrzebu, musimy przede wszystkim zastanowić się, jakiego rodzaju zabezpieczenie będzie w naszej, konkretnej sytuacji najbardziej korzystne. I na jakie będzie nas stać.

Za zabezpieczenie i spokój musimy co miesiąc płacić umówioną kwotę. Wysokość składki zależy przede wszystkim od sumy, na jaką chcemy się ubezpieczyć (im wyższa, tym wyższa miesięczna płatność), płci (kobiety żyją statystycznie dłużej od mężczyzn), wieku (im starsza osoba, tym wzrasta ryzyko chorób i śmierci, a więc i drożej za to ryzyko płacimy), stanu zdrowia (jeżeli poważnie chorujemy, możemy spotkać się z odmową ubezpieczenia). Nie zdziwmy się, jeśli agent ubezpieczeniowy zapyta o tryb życia, o to, czy palimy papierosy i pijemy alkohol. Na podstawie tych informacji oceni przewidywaną długość życia, a co za tym idzie – niższą lub wyższą miesięczną należność. I lepiej nie ukrywać chorób i nałogów, bo gdy palacz umrze na raka płuc, ubezpieczyciel może odmówić wypłaty.

Miesięczna stawka rośnie, gdy chcemy być dodatkowo zabezpieczeni na wypadek choroby, nieszczęśliwego wypadku, trwałego kalectwa, pobytu w szpitalu albo śmierci współmałżonka. Im szersza będzie ochrona, tym więcej będziemy musieli za nią płacić.

Młodsi płacą taniej

Niektóre firmy wyznaczają górny limit wiekowy, do którego można się ubezpieczyć na życie. 75-latkowie i osoby starsze mogą już mieć z tym problem. Zdarzają się też propozycje dla wiekowych seniorów, ale wtedy na przykład w umowie zastrzega się, że składki muszą być opłacane przez minimum kilka lat. Ten okres nie jest przypadkowy. Po takim właśnie czasie polisa zaczyna bardziej opłacać się ubezpieczycielowi niż samemu ubezpieczonemu. To znaczy, gdybyśmy sami odkładali na koncie w banku pieniądze ze składek, po ok. 5–10 latach zebrana kwota byłaby wyższa od tej zagwarantowanej nam przez ubezpieczyciela. Gdybyśmy jednak wiedzieli, kiedy umrzemy…

Trzeba też pamiętać o tym, że im później decydujemy się na polisę na życie, tym drożej za nią zapłacimy. Nie tak dawno w telewizyjnych reklamach proponowano specjalne ubezpieczenie dla seniorów od 1 zł dziennie. Dla każdego bez koniecznych badań lekarskich i wielu formalności. Jak zwykle diabeł tkwił w szczegółach: za 30 zł miesięcznie mogli ubezpieczyć się 45-latkowie i to tylko w podstawowym zakresie. Na dodatek firma z siedzibą na Gibraltarze nie podlegała polskiemu nadzorowi finansowemu, co oznacza, że w razie problemów finansowych jej klienci mogą mieć kłopoty z egzekwowaniem zobowiązań.

Więcej niż ochrona

Jeśli chcemy jednocześnie chronić bliskich i uzbierać trochę oszczędności, dobrym rozwiązaniem jest polisa na życie i dożycie. Działa jak zwyczajna terminowa polisa, przy czym część składki jest inwestowana w bezpieczne fundusze kapitałowe. W razie naszej śmierci bliscy otrzymują 100 proc. ubezpieczenia, a jeśli dożyjemy ustalonego wieku – to my dostaniemy całość kwoty plus z góry ustalone odsetki. Zawierana na pół roku lub rok może być bardziej zyskowna niż zwykła lokata bankowa.

Polisolokaty mają jeszcze jeden atut. 1 kwietnia kończy się era kont oszczędnościowych, które zyskały w ostatnich latach popularność ze względu na możliwość uniknięcia płacenia 19-procentowego podatku Belki. Teraz nawet przy codziennym obliczaniu odsetek zapłacimy podatek, więc konta oszczędnościowe tracą na swej atrakcyjności. Polisolokaty to sprytne produkty bankowe, które dzięki opakowaniu lokaty w ochronę, jaką daje polisa, pozwalają uniknąć płacenia podatku.

Ale nie wszystko wygląda tak różowo. Przy zwykłych lokatach Bankowy Fundusz Gwarancyjny w razie kłopotów banku wypłaca klientom 100 proc. oszczędności do kwoty 50 tys. euro. Polisolokata jest formalnie ubezpieczeniem i jako takie podlega mniej korzystnemu dla klientów Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu. W razie trudności mogą oni liczyć tylko na wypłatę połowy zgromadzonych środków i to do kwoty 30 tys. euro.

Tylko dla orłów

Przy polisach z funduszem kapitałowym umawiamy się z ubezpieczycielem na wypłatę określonej kwoty, niezależnie od tego, jakie wysokie będą zyski z inwestycji. Inaczej jest w przypadku polis inwestycyjnych, skonstruowanych tak, żeby przede wszystkim zarabiać. Po zakończeniu terminu polisy otrzymamy aktualną wartość naszych inwestycji powiększoną o 5–20 proc. W przypadku naszej przedwczesnej śmierci bliscy dostaną tylko tyle, ile akurat w tym momencie były warte środki zainwestowane z polisy.

Wartość ubezpieczenia zależy od tego, ile zarobią fundusze kapitałowe. Dlatego ważne, żeby przed podpisaniem umowy dokładnie rozeznać, w jakie fundusze będą inwestowane nasze oszczędności, i przyjrzeć się, jak do tej pory radziły one sobie na rynku. A do tego potrzebna jest już pewna orientacja w rynku kapitałowym. Trzeba też pamiętać, że polisy, których część jest inwestowana, to długoletnie przedsięwzięcie i że nie będziemy mogli wypłacić części środków, jak na przykład z konta oszczędnościowego. Poza tym zazwyczaj wymagają wysokiej jednorazowej wpłaty, np. 5–10 tys. zł. Potem do tej sumy musimy systematycznie dopłacać przez co najmniej kilka lat.

Czy to dla mnie?

Myśląc o zabezpieczeniu w postaci polisy, powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytania: Czego naprawdę po niej oczekujemy? Czy ma nas tylko chronić? Czy ma też być formą lokaty? Czy na tyle znamy rynek kapitałowy, by podjąć odpowiedzialne decyzje? Czy będziemy w stanie regularnie opłacać składkę? Niektóre banki mają oferty specjalnie dla seniorów – z uproszczonymi formalnościami i warunkami polisy, dostosowanymi do wieku klienta.

Oczywiście powinniśmy skrupulatnie czytać umowy, wszelkie dodatkowe dokumenty, a jeśli nie rozumiemy ich słownictwa – poprosić o pomoc kogoś z rodziny. Musimy zwrócić uwagę na zakres ochrony (często tanie polisy oferują bardzo wąską ochronę), na to, kiedy ochrona zacznie obowiązywać (czy od momentu podpisania umowy, wpłaty pierwszej składki czy też dopiero po kilku latach opłacania), warunki, jakie musimy spełnić, żeby otrzymać wypłatę ubezpieczenia, a szczególnie uważnie powinniśmy czytać wyjątki, w których ubezpieczyciel zastrzega, że nie wypłaci nam należności (na przykład w przypadku śmierci samobójczej, uprawiania niebezpiecznego hobby, które zatailiśmy przed ubezpieczycielem). Należy spytać agenta o opłaty, prowizje, o to, czy nasze składki będą indeksowane (czy zachowają realną wartość), czy możliwe jest okresowe zawieszenie płatności składek i na jakich zasadach w razie potrzeby będziemy mogli zmienić umowę lub się z niej wycofać.

Powinniśmy dać sobie czas na zastanowienie się i naradzenie z rodziną, która może mieć inne pomysły na zabezpieczenie finansowe na przyszłość.          

Zainteresowała Cię treść artykułu? Podziel się nim z najbliższymi! Zaproś ich do odwiedzenia strony www.gosc.pl/Finanse_seniora, gdzie zamieszczamy kolejne odcinki z cyklu „Finanse seniora” oraz nazwiska laureatów konkursu. Masz pytanie lub wątpliwości odnośnie do tematyki poruszonej w powyższym artykule? Napisz na adres: WKM „Gość Niedzielny”, ul. Wita Stwosza 11, 40-042 Katowice lub finanse@gosc.pl

Uwaga! Konkurs!

Przeczytaj uważnie tekst z cyklu „Finanse seniora”, a następnie odpowiedz na dwa proste pytania zamieszczone na str. 3 tego wydania „Gościa Niedzielnego”.
Najwytrwalsi uczestnicy konkursu, którzy odpowiedzą na pytania do wszystkich ośmiu odcinków cyklu „Finanse seniora”, wezmą udział w losowaniu nagrody specjalnej.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.