Chrystus musi nas poruszyć

Tomasz Kycia

|

GN 06/2012

publikacja 09.02.2012 00:15

O wierze w zlaicyzowanym świecie z kard. Rainerem Marią Woelkim, arcybiskupem Berlina, rozmawia Tomasz Kycia.

Chrystus musi nas poruszyć   Arcybiskup Berlina Rainer M. Woelki został mianowany przez Benedykta XVI kardynałem. Po konsystorzu 18.02 będzie najmłodszym członkiem kolegium kardynalskiego Tomasz Kycia Tomasz Kycia: Zamieszkał Ksiądz Kardynał w dzielnicy Wedding, której obraz kształtują głównie muzułmanie. Ma Ksiądz Kardynał bezpośredni kontakt z tutejszymi mieszkańcami?

Kard. Rainer Maria Woelki: – Ależ oczywiście! Codziennie rano kupuję bułki u mojego tureckiego piekarza. Za każdym razem wita mnie tam z głośników orientalna muzyka, a ludzie są wobec mnie bardzo życzliwi. Właściciel pytał kiedyś nawet, kim jestem i czym się zajmuję zawodowo.

Życie w takiej dzielnicy pomaga w pielęgnowaniu chrześcijańskiej tożsamości?

– Wierzę głęboko, że dla Jezusa Chrystusa nie ma alternatywy. Nikt i nic nie może Go zastąpić. On jest jedyną drogą zbawienia. Ale to przecież nie oznacza, że nie mogę uszanować innych religii i ich wyznawców. Oni również okazują mi szacunek. Ostatnio na przykład zostałem uprzejmie zapytany o moje ubranie, bo chodzę tu często w sutannie.

Tureckiemu piekarzowi będzie trzeba już niedługo, po konsystorzu 19 lutego, wytłumaczyć nowy kolor w ubiorze...

– No tak, rzeczywiście, purpurę kardynalską... (śmiech)

W wieku 55 lat będzie Ksiądz Kardynał najmłodszym członkiem kolegium kardynalskiego. Czy to schlebia?

– Przyznam, że o tym nie myślałem. Ale cieszę się, że w wieku 55 lat – a w sierpniu skończę 56 – wciąż mogę wpływać na kolegium kardynalskie odmładzająco. To nie takie oczywiste! (śmiech)

Karol Wojtyła miał 58 lat, gdy został papieżem. Więc ma Ksiądz Kardynał jeszcze trochę czasu.

– Rzeczywiście! (śmiech)

Młodzi ludzie zazwyczaj chcą odnawiać Kościół, czynić go bardziej żywym. Czy będzie tak również w przypadku najmłodszego kardynała na świecie?

– Kolegium kardynalskie ma przede wszystkim wspierać Ojca Świętego w kierowaniu Kościołem powszechnym. Ale to gremium nie jest decyzyjne, tylko doradcze. Zasiada w nim wielu kardynałów z dużym doświadczeniem życiowym i głęboką wiarą. Jako młody człowiek też wniosę tam mój punkt widzenia.

Motto tegorocznych Dni Katolika, które odbędą się w maju w Mannheim, brzmi: „Z odwagą ku nowemu przebudzeniu”. Czego, skoro mowa o przebudzeniu, brakuje Kościołowi w Niemczech?

– Nie wiem, czy to wyłącznie problem niemiecki, trudno mi ocenić. Ale Kościołowi w Niemczech brakuje pobożnego skoncentrowania się na Chrystusie. Nie przeżyjemy przebudzenia przez restrukturyzację. Nie przeżyjemy przebudzenia przez debaty o celibacie czy o dopuszczeniu kobiet do diakonatu i kapłaństwa. Chrześcijanin jest atrakcyjny dla świata i żywy tylko wtedy, kiedy osobiście i autentycznie świadczy o Chrystusie.

Ale mam wrażenie, że w Niemczech każdy kreuje inny obraz Kościoła. Media zajmują się głównie jego strukturami, pomijając aktywne wspólnoty i ruchy, jak na przykład neokatechumenat, wspólnotę Chemin Neuf (Nowa Droga), Wspólnotę Emmanuel, takie akcje jak Deutschland pro Papa (Niemcy za Papieżem) czy Petition pro Ecclesia. Czy to nie po części wina biskupów, że konserwatywna strona Kościoła jest w publicznej debacie pomijana?

– Nie wiem, czy jest to strona konserwatywna. Kościołowi powszechnemu powinno zawsze zależeć na większej pobożności i przyjaźni z Chrystusem. To nie ma nic wspólnego z byciem konserwatywnym czy liberalnym. Chrystusa też nie można było zaszufladkować, co notabene tak bardzo rozsierdziło faryzeuszy i saduceuszy. W dzisiejszym zsekularyzowanym świecie nie możemy już sobie pozwolić na taki podział. Powinniśmy w sposób wiarygodny próbować pielęgnować różne oblicza chrześcijańskiej wiary. Dziś wyzwaniem dla Kościoła jest autentyczne świadczenie o Chrystusie. Takie świadectwo dostrzegam w różnej formie w ruchach i wspólnotach.

Czyżby właśnie ruchy i wspólnoty były kluczem do przebudzenia Kościoła?

– Ruchy i wspólnoty są bardzo ważnym drogowskazem dla całego Kościoła powszechnego. Parafie wciąż są uwikłane w debaty o restrukturyzacji. Od tego musimy się uwolnić i bardziej skoncentrować na Ewangelii. Ale małe wspólnoty zawsze wpływały na życie parafii, czy to przez Rodziny Kolpinga, stowarzyszenia młodzieży katolickiej, czy dobrze działające chóry parafialne. Problem w tym, że do wielu z tych wspólnot nie przychodzą już młodzi ludzie. Oni szukają swojej drogi we wspólnotach takich jak Droga Neokatechumenalna, Comunione e Liberazione czy Chemin Neuf. Musimy tylko słuchać, czego Chrystus pragnie od nas w chwili obecnej, i pamiętać, aby zachować jedność wszystkich tych wspólnot w niedzielnej Eucharystii.

Ale jak bez struktur Kościół w Niemczech będzie się w przyszłości finansował, jeśli nie utrzyma aktualnego modelu podatku kościelnego?

– Nasz aktualny system ma korzenie w historii. Dzięki niemu Kościół w Niemczech mógł zrobić dużo dobrego: w sektorze edukacji i pracy z młodzieżą, w pracy z osobami starszymi i w sektorze społeczno-charytatywnym. Dzięki niemu mamy kontakty z Kościołem prawie na całym świecie i możemy dzielić się naszym bogactwem z biedniejszymi. System ten uniezależnił Kościół katolicki od państwa niemieckiego.

Chrystus musi nas poruszyć   Metropolita Berlina mieszka w dzielnicy Wedding w budynku komunalnym (różowy) z innymi lokatorami. Na parterze znajduje się jego kancelaria Tomasz Kycia Ale dziś taki model budzi wiele kontrowersji. Jak może przetrwać w przyszłości?

– Wszystko zależy od tego, jaki Kościół ma wkład w życie społeczeństwa. Kościół katolicki jest grupą społeczną, która próbuje w duchu Ewangelii pozytywnie wpłynąć na społeczeństwo. Jeśli będziemy to robić w sposób odpowiedzialny w edukacji oraz w sektorze społeczno-charytatywnym, to myślę, że może to być model również dla innych krajów.

Czyli mamy doskonały temat dla Grupy Kontaktowej Episkopatu Polski i Niemiec? Ksiądz Kardynał jest jej członkiem, razem z abp. Wiktorem Skworcem z Katowic, który jest przewodniczącym po polskiej stronie.

– Ta grupa ukonstytuowała się na nowo. W nowym składzie po raz pierwszy spotkaliśmy się dopiero dwa miesiące temu. Rozmawialiśmy o pielgrzymce papieskiej do Niemiec, a polscy biskupi mówili nam przede wszystkim o problemach z katechezą. Wszystko jest jeszcze świeże, ale może poruszę temat finansów Kościoła na którymś z kolejnych spotkań.

Polscy biskupi mówią o problemach z katechezą w szkołach, a Ksiądz Kardynał chciałby powrotu nauki religii do szkół. Dlaczego?

– Ponieważ mamy w tej dziedzinie bardzo dobre doświadczenie w zachodnich landach w Niemczech. Nauka religii jest jednocześnie nauką etyki, która bazuje na chrześcijańskim światopoglądzie. Stwarza ona warunki potrzebne do funkcjonowania w społeczeństwie. Dlatego nauka religii powinna się odbywać pod kontrolą państwa, ale powinna być prowadzona przez odpowiednie podmioty danej wspólnoty religijnej. Taka nauka jest bardzo ważna dla młodych ludzi, dla ich późniejszego funkcjonowania w społeczeństwie.

Ale w jakim stopniu chrześcijaństwo wpływa jeszcze na życie społeczne? Przykład niemieckich chadeków pokazuje, że chyba w niewielkim. Najpierw ze względu na kłamstwa musiał ustąpić minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg, teraz w aferę kredytową i medialną zamieszany jest prezydent Niemiec.

– Wielu chrześcijan daje przykład w życiu politycznym, nie chciałbym zawężać debaty do tych dwóch wymienionych polityków. W każdej demokratycznej niemieckiej partii są chrześcijanie, którzy przyznają się do swojej wiary i próbują według niej żyć.

Ale to chadecki prezydent Christian Wulff podpisał ustawę dopuszczającą diagnostykę preimplantacyjną, a CDU była wewnętrznie podzielona podczas wcześniejszej debaty na ten temat.

– My, biskupi, zajęliśmy bardzo wyraźne stanowisko wobec diagnostyki preimplantacyjnej i potrzeby obrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. To nauka Kościoła. Każdy polityk chrześcijanin musi się nią kierować w swoim sumieniu.

Krótko po ingresie w Berlinie spotkał się Ksiądz Kardynał z przedstawicielami Związku Gejów i Lesbijek. To było zaskoczenie dla wielu obserwatorów, którzy zaliczali nowego ordynariusza do ludzi ultrakonserwatywnych. Czy to było działanie według dewizy: „jasno i stanowczo określać własną pozycję, ale nie rezygnować z rozmowy z myślącymi inaczej”?

– Nauka Kościoła na ten temat jest jasna i powszechnie znana. Ale wśród osób homoseksualnych są również wierzący chrześcijanie. To oni szukają tego dialogu. Brak rozmowy prowadzi donikąd. Zresztą takie spotkanie stworzyło możliwość opowiedzenia tym ludziom o nauce Kościoła.

I dało taki efekt?

– Na pewno nie możemy powiedzieć, że problem jest rozwiązany. Członkowie Związku Gejów i Lesbijek wiedzą, że mnie nie przekonają do swoich racji, ja wiem, że ich nie przekonam. Ale pogratulowali mi nominacji kardynalskiej. A to jest znakiem wzajemnego szacunku.

W prasie jednak wciąż można znaleźć ostre słowa homoseksualistów przeciwko Kościołowi.

– Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Miałem wrażenie, że osoby, które wówczas spotkałem, były zainteresowane szczerym dialogiem. Dla mnie osobiście ważne było, że usłyszałem o ich doświadczeniach i zranieniach. A oni usłyszeli, co ich biskup o tym myśli. To jest efekt naszego spotkania.

Chrystus musi nas poruszyć   Wizytówka na domofonie: kard. Woelki Tomasz Kycia Czy skandal związany z wykorzystywaniem seksualnym nieletnich przez duchownych jest już wyjaśniony?

– Niestety, w Berlinie jeszcze nie. Mamy wiele przypadków, które muszą zostać wyjaśnione, niektóre zostaną rozpatrzone w Rzymie. Staramy się te sprawy zbadać wyczerpująco, a ofiary traktować z największą wrażliwością. Wciąż czuję się bardzo upokorzony, gdy jako ordynariusz czytam akta tych spraw.

Ale medialnie ten temat w Niemczech już nie istnieje...

– Istnieje. Właśnie niedawno przeczytałem w jednej z berlińskich gazet, że ofiary pedofilii są rozczarowane wynikiem dotychczasowego wyjaśniania spraw. Przede wszystkim według nich sprawy toczą się zbyt wolno.

To również odczucie Księdza Biskupa?

– Ja przede wszystkim teraz, jako ordynariusz, zrozumiałem, jak trudne jest wyjaśnienie tych przypadków. Jak wrażliwa jest to materia, z jaką delikatnością trzeba traktować ofiary. Sam jestem tego świadkiem. Kilka tygodni temu miałem się spotkać z pewną ofiarą na jej wyraźne życzenie. Dzień wcześniej jednak ta osoba odwołała spotkanie, bo nie była gotowa psychicznie do takiej rozmowy. Ale sytuacja jest trudna również dla sprawców...

Jak Ksiądz Kardynał z nimi się obchodzi? Z jednej strony są to współpracownicy, z drugiej grozi zarzut tuszowania przypadków.

– Według moich informacji wszyscy, którym postawiono zarzut molestowania, zostali suspendowani. Staramy się dokładnie badać przypadki przy pomocy niezależnych pełnomocników i rozwiązywać w odpowiednich procesach kanonicznych, jeśli sprawy są przedawnione w świetle prawa karnego. Nie zawsze jest to proste, bo często są to zeznania przeciw zeznaniom i bardzo trudno wyłuskać z nich prawdę. Ale staramy się oddać sprawiedliwość ofiarom.

Porozmawiajmy na koniec o sprawach pozytywnych, budzących nadzieję. Ksiądz Kardynał jest członkiem Komisji do spraw Powołań Kapłańskich w niemieckim episkopacie. Kto może zachwycić dzisiejszą młodzież i zainteresować ją kapłaństwem? Czy „odjazdowy” biskup, który codziennie kupuje sobie u Turka bułeczki i jeździ w sutannie metrem?

– Jezus Chrystus jest drogą! (śmiech)

?!

– Mój sposób przeżywania kapłaństwa ma tylko pokazać, że bycie księdzem, biskupem nie jest niczym oderwanym od życia. Ale drogą jest Jezus Chrystus. Ktoś, kto chce zostać księdzem tylko dlatego, że zachwycił się jakimś księdzem czy biskupem, nie wytrzyma na tej drodze przez całe życie. To może być pierwszy impuls, ale to Chrystus musi go poruszyć. Dziś potrzebujemy nie tylko dobrych księży i zakonników, potrzebujemy też bardzo pilnie dobrych chrześcijańskich małżeństw, ojców i matek. To też jest powołanie! Ale mogę być chrześcijańskim małżonkiem tylko wtedy, kiedy dotknie mnie Chrystus.

To temat równie ważny w Polsce. Jak dotrzeć do młodych ludzi?

– Polskie społeczeństwo postrzegam jako z natury otwarte na Kościół. W Polsce powołania kapłańskie rodzą się jeszcze w rodzinach. W Niemczech sytuacja Kościoła się zmieniła i społeczeństwo ukształtowane jest przez chrześcijan z wyboru. Tutaj dzieci nie nabywają swojej wiary w tak oczywisty sposób w rodzinie, nie widują rodziców na modlitwie czy niedzielnej Mszy świętej. Ale niemieckich i polskich katolików łączy konieczność wzmocnienia pozycji naszych rodzin. Powinniśmy znów odkryć w nich domowy Kościół. Wtedy wyrosną z niego nowe powołania kapłańskie i zakonne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.