Me, be i kukuryku

Marcin Jakimowicz

|

GN 01/2012

publikacja 04.01.2012 00:15

Macie już trzy tony marchewki. Wystarczy? Ależ skąd! To jedynie mały deserek. Te, co skaczą i fruwają, do Strumienia zapraszają.

Me, be i kukuryku Przed rokiem szopkę w Strumieniu zobaczyło ponad 100 tysięcy ludzi. Zwierząt pilnuje aż 250 mieszkańców Strumienia i okolicznych parafii. Czuwają 24 godziny na dobę Henryk Przondziono/GN

Mamooo! Zobacz, bizony. – Nie, synku, to chyba małe żubry – wyjaśnia matka. Peszy się trochę, czytając na tablicy: „krowa szkocka”. Owłosione zwierzaki z daleka przypominają stogi siana. Potężne rogi odstraszają śmiałków, którzy chcą podepchnąć im pod pysk sianko czy jabłko. Szkockie Łaciate i Krasule spacerują po zmrożonej łące. Nawet przy trzaskających trzydziestostopniowych mrozach są w stanie spokojnie przeżuwać sianko. Zbijają się wówczas w zwarte stado, tworząc ogromną włochatą kulę. W kupie raźniej. I cieplej.

Zwierzęta są w Strumieniu. Ale nie mokną. To nazwa parafii ukrytej między Żorami a Skoczowem, tuż przy rozpędzonej szosie na Wisłę. To zielone oblicze Śląska. Lasy, stawy, na polach stada saren. Przez szosę przemykają rude lisy. Jednorodzinne domki. 4,5 tysiąca ludzi. A od 20 grudnia do końca stycznia dodatkowo: – koło dwustu ptaków. lamy, muflony, daniele, alpaki, kozy, kilkanaście owiec, wielbłąd, krowy szkockie i mój osioł Pawełek – wybucha śmiechem ks. Paweł Hubczyk. To on przed pięcioma laty rzucił: – A może zbudujemy obok kościoła żywą szopkę?

Dwa garby Czesia

Tłum pędzący do Wisły czy Cieszyna skręca przy niebieskim samolocie w lewo. Po czterech kilometrach słychać już beczenie owiec, prychanie zebr i ryk upartego osła. O „Betlejem w Strumieniu” przypominają stojące przy drodze billboardy. Przed rokiem szopkę zobaczyło ponad 100 tysięcy ludzi. Niektórzy stali w długich kolejkach.

Wielbłąd Czesio ma swoje lata. Ze stoickim spokojem patrzy znużonymi wielkimi oczami na kolejną wycieczkę, która krzyczy: „Jeee, majom tu kamela!”.

– Przyprowadzenie tu wielbłąda z Bukowa to materiał na scenariusz filmowy – śmieje się. ks. Paweł. To on zarządza największą żywą szopką w Polsce. Pracuje przy niej ogromny sztab ludzi. Przy jej budowie każdego dnia uwijało się ponad 40 osób. Aż 250 mieszkańców Strumienia i okolicznych parafii pilnuje zwierząt 24 godziny na dobę. Trzyosobowe patrole zmieniają się co osiem godzin.

W „Łysku z pokładu Idy” w ciemnościach kopalni ciężko harowały konie. W stojącym wśród zagród chodniku kopalnianym, odtworzonym przez górników z KWK „Pniówek”, przeżuwają sianko zebry. Nie pracują. Mają wolne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.