16.12.2011 00:15 GN 49/2011
Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi. Ps 67, 2
Zawsze myślałem, że błogosławieństwo to pieniądze, zdrowie i powodzenie. Tymczasem w Ewangelii czytam, że błogosławieni są biedni, głodni i smutni. Zrozumienie przyszło niedawno. Doczesność ze wszystkimi swoimi atrakcjami może nas zaabsorbować tak bardzo, że troska o wieczność staje się najwyżej pustym frazesem.
Gdy Bóg mówi o szczęściu, to mówi o szczęściu wiecznym, a nie o chwilowej satysfakcji. Nawet jeśli ta chwila miałaby trwać kilkadziesiąt lat. Błogosławieństwem jest więc wszystko to, co zbliża nas do nieba. Nawet o mały krok. Pieniądze czy zdrowie nie są niczym złym, o ile nas od nieba nie oddalają. Wtedy stają się przekleństwem. Bo najłatwiej oderwać wzrok od ziemi i zwrócić ku niebu, gdy jest nam źle. To tak jak ze słodyczami – im mniej smakują, tym łatwiej je odstawić.
Czytania na dziś:
Iz 56, 1-3a.6-8; Ps 67; J 5,33-36
Dzień powszedni
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.