Pustynia, prorok, Jordan

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 48/2011

1 „Początek” – po grecku arche – oznacza także zasadę, przyczynę, fundament, władzę. Jońscy filozofowie przyrody pytali o arche rzeczywistości, czyli praprzyczynę wszystkich bytów.

Pustynia, prorok, Jordan

Stary Testament rozpoczyna się słowami: „Na początku Bóg stworzył…”. Święty Marek zaczyna: „Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa”. Wskazuje, że Dobrą Nowiną (Ewangelią) jest Jezus Chrystus. To On jest początkiem, zasadą, fundamentem życia, sednem. Adwent jest zaproszeniem, by odkryć Go jako arche swojej wiary, zacząć z Nim od nowa. Trzeba tylko otworzyć Ewangelię, poczuć nieprzemijającą nowość, którą przynosi. Jak jest ze mną? Będzie jakieś nowe otwarcie, czy zostawiam wszystko po staremu?

2 „Przygotujcie drogę”. Dobre drogi oznaczają dobrą komunikację. A dobra komunikacja oznacza rozwój gospodarki. Dobra komunikacja międzyludzka oznacza więcej porozumienia, pokonywanie konfliktów, pogłębianie więzów. Adwent to czas pracy nad poprawianiem komunikacji z Bogiem. Od tej komunikacji zależy ostatecznie najwięcej: mój rozwój, moje życie. Bóg chciałby mieć z nami dobrą łączność. Ile codziennie odbieramy telefonów, SMS-ów? A jednak tę komórkę, na którą dzwoni Bóg, trzymamy często wyłączoną. Pewnych telefonów lepiej nie odbierać, bo wiemy, że to grozi kłopotami. Czy odbieram „telefony” od Boga? Czy oddzwaniam, gdy wyświetla mi się Jego numer?

3 Do Jana Chrzciciela „ciągnęła cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy”. Czego szukali u szalonego ascety? Dlaczego szli na pustynię i zanurzali się w Jordanie? Radykalizm pociąga. Byle jaka modlitwa, niepogłębiona religijność, kilka formułek z katechizmu, moralne kompromisy, płycizna. Tak żyjemy. Katolicyzm w wersji lajtowej musi prowadzić ostatecznie albo do całkowitej obojętności, albo wybuchnie w nas wreszcie gorąca tęsknota za Bogiem, za religią na serio. W tym drugim przypadku będziemy potrzebowali pustyni, proroka i Jordanu. Żeby uwolnić się z tłuszczu, którym obrośliśmy, potrzebna jest jakaś forma postu (pustynia); żeby uwolnić się od kłamstw, półprawd, potrzebny jest prorok; żeby obmyć się z grzechów – Jordan. Nie, to nie jest wcale fanatyzm (choć tak nam powiedzą propagatorzy letniej religii „przyjaznej człowiekowi”). Adwent to czas, w którym mam zapragnąć odnowy, upaść na kolana przed Bogiem, zapłakać. Tak, zapłakać. Czytałem gdzieś, że słony smak łez przypomina nam, że mamy być solą ziemi. Gdzie znajdę dla siebie skrawek pustyni? Gdzie Jordan, w którym zmyję moje brudy?

4 „Idzie mocniejszy ode mnie” – woła Jan. On wie, że jest tylko posłańcem; wie, że chodzi nie o spotkanie z nim, ale z Kimś Innym. Jan uczy, by nie mylić środków prowadzących do celu z celem. W nawróceniu nie chodzi ostatecznie o moją doskonałość, ale o wspólnotę z Bogiem, o miejsce dla Niego we mnie.
Także o miejsce dla innych we mnie. Czyli o miłość.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.