Ochrzczony skrzywdzony?

GN 18/2009

publikacja 09.11.2011 21:26

Co jakiś czas wraca na internetowych forach problem chrztu dzieci. Nie chodzi bynajmniej o teologiczną dyskusję, czy sakrament niepoparty osobistym wyborem może być skuteczny.

Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl

To niewierzący zgłaszają pretensje, że chrzcząc dzieci, pozbawimy je możliwości wyboru wiary. Podejście to dość kuriozalne. I kłócące się z rozsądkiem, na który tak często powołują się deklarujący swoją niewiarę.

Dziecko i tak nie żyje w duchowej próżni. Rosnąc, uczy się konkretnego języka swoich rodziców, poznaje zwyczaje i prawa środowiska, w którym wzrasta, kształtowane są jego gusta kulinarne i przyzwyczajenia dotyczące stroju. W szkole poznaje głównie literaturę czy historię własnego kraju i nikt nie zastanawia się, czy mały Polak w głębi duszy nie czuje się Szkotem.

Dlaczego chrzest i wychowywanie w wierze miałyby być traktowane jako zamach na wolne wybory dziecka? Dla ateisty fakt chrztu nie powinien mieć żadnego znaczenia. Nie rosną od niego ani rogi ani skrzydła, a znamię wyciska tylko na duszy, której, według niewierzącego, i tak niema.

Można gowięc śmiało potraktować jako nic nieznaczący element kultury, w której przyszło wzrastać. Każdy może pewnego dnia powiedzieć, że niewierzy i chrzest nic dla niego nie znaczy. Larum, jakie podnosi się w związku z chrztem dzieci, pokazuje, że nie o wolny wybór tu chodzi, ale o to, by wychowane bez Boga dzieci tak naprawdę niemiały żadnego wyboru.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.