Nowy numer 17/2024 Archiwum

Awantura o (gołą) Basię

Kochajmy nasze córki i uczmy je kochać siebie. Niech wiedzą, że zawsze są „top”.

Basia albo inna Kasia, Marysia lub Ania, jest ładną dziewczyną. Do tego bardzo zgrabną (czyt. chudą jak szczapa) i wszyscy na osiedlu, ulicy, w szkole czy pracy mówią: „Powinnaś modelką zostać”. A Basia (Kasia, Marysia lub Ania) patrzy w lustro i chyba się zgadza. Chyba... Może jednak warto sprawdzić? Czytała od wczesnego dzieciństwa w pismach dla dziewczynek, dziewcząt i kobiet, że jeśli będzie bardzo chciała, będzie dzielnie pracować, osiągnie wszystko. I z pewnością, jak pokazały historie niejednego polskiego modowego Kopciuszka, zdobędzie świat. A przynajmniej wybieg. Więc Basia (wymiennie można stosować pozostałe imiona) stawia swą przyszłość na jedną kartę. Jedzie do wielkiego miasta na casting. Widziała te castingi już wcześniej, najpierw w zachodniej, potem polskiej telewizji. Widziała dziewczyny, które opowiadają łzawe historie o trudnym dzieciństwie, a potem walczą z głodem i niesmacznymi konkurencjami, żeby być „top”. Widziała i jury – co prawda dość zblazowane i głupawe – ale wiadomo: jak to mówią, żeby być piękną – trzeba czasem pocierpieć. A żeby być piękną, sławną i bogatą – trzeba pocierpieć więcej. Więc cierpi. Chowa rozum, poczucie godności głęboko do kieszeni bikini i robi to, co jury każe. Zlizuje na ten przykład sok pomarańczowy z prawie gołej skóry, przyjmuje sympatyczne pozy rodem z różowego salonu masażu. Stanik też zdejmuje na zawołanie, bo głodne fizjologicznej wiedzy jury chce zobaczyć, co jest pod spodem. I co? Ano przechodzi dalej (lub nie przechodzi). Jedna z takich Baś ostatnio doniosła mediom, w jaki sposób kandydatki na top modelki były traktowane po castingach, w tzw. kuluarach. I awantura o (gołą) Basię na całego. Media z chęcią pikantne szczegóły opisały, nad biedulką się pochyliły. I nawet internauci, choć zazwyczaj komentarzami rozumnymi nie grzeszą, wzięły dziewczynę w obronę. Nawet i skarga do KRRiTV wpłynęła: że gorszące zjawisko i kobietę poniża. No zgoda. Bronić dziewczyn trzeba. Najlepiej... od wczesnego dzieciństwa do dojrzałości. Przed głupimi mediami, niską samooceną, myleniem pojęć „kobieca” z „wyzywająca”. I przed Dżoanami wszelkiej maści, i wyniszczającymi dietami. Jednym słowem: kochajmy nasze córki i uczmy je kochać siebie. Niech wiedzą, że zawsze są „top”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej