Papieskie przemówienie w niemieckim parlamencie było z pewnością najważniejszym politycznym punktem oficjalnej części wizyty Benedykta XVI w Niemczech.
22.09.2011 18:29 GOSC.PL
Pomimo zapowiedzi wielu polityków, głównie lewicy, postkomunistów i Zielonych, że nie przyjdą wysłuchać papieskiego przemówienia, parlament był pełen i przyjął papieża gorącą owacją na stojąco. Jak zaznaczył przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) , po raz pierwszy w dziejach niemieckiego parlamentaryzmu doszło do takiej wizyty. Przy okazji pozwolił sobie jednak na niezbyt uprzejmą uwagę, że oczekuje, aby pontyfikat papieża Niemca, pierwszego od czasów Reformacji, był widocznym krokiem w przezwyciężeniu podziału Kościoła.
Lammert zaprosił papieża do wizyty w Bundestagu więc co najmniej niezręczne wydawało się pouczanie niezwykłego gościa i wyznaczanie mu zadania do wykonania. Lammert nie spisał się także, kiedy deputowani długą owacją powitali papieża, a on ją mało grzecznie przerwał. To oczywiście drobiazgi w kontekście historycznego wydarzenia, jakiego wszyscy byli świadkami.
Głos papieża w niemieckim parlamencie był wielkim wołaniem o moralność w polityce i przestrogą, że jeśli zostaje pozbawiona tego pierwiastka, staje się instrumentem zniewolenia ludzi przez – jak się wyraził, odwołując się w sposób oczywisty do doświadczeń III Rzeszy - „bandę złoczyńców”. To najdłuższe z wygłoszonych tego dnia przemówień papieża, pełne odniesień teologicznych i filozoficznych, zawierało głęboką refleksję na temat rozpoznawania dobra w działaniach politycznych. Było także przypomnieniem prawa naturalnego, opartego o sumienie i rozum, jako najlepszego sposobu weryfikacji politycznych zamierzeń.
Jak wszystkie dotychczasowe przemówienia Benedykta XVI, także to, oprócz czytelnych odwołań do historii Niemiec, miało wymiar uniwersalny. Przypominało, że najważniejszą cechą polityki powinno być nie poszukiwanie doraźnego sukcesu i poklasku, ale odróżnianie dobra od zła oraz poprzez stanowienie dobrego prawa, służenie pokojowi i sprawiedliwości. Było także wielką pochwałą demokracji, nie tylko jako sztuki rządzenia, ale i doskonalenia ludzkich umysłów i charakterów.
Jestem przekonany, że papieskie przemówienie z Bundestagu wejdzie do kanonu katolickiej nauki społecznej, jako precyzyjny i klarowny wykład o sprawiedliwym państwie, które nie odwraca się od Boga, ale z wiary czerpie siłę, aby działać na rzecz dobra wspólnego.
Andrzej Grajewski
Papieskie przemówienie w niemieckim parlamencie było z pewnością najważniejszym politycznym punktem oficjalnej części wizyty Benedykta XVI w Niemczech.
22.09.2011 18:29 GOSC.PL
Pomimo zapowiedzi wielu polityków, głównie lewicy, postkomunistów i Zielonych, że nie przyjdą wysłuchać papieskiego przemówienia, parlament był pełen i przyjął papieża gorącą owacją na stojąco. Jak zaznaczył przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) , po raz pierwszy w dziejach niemieckiego parlamentaryzmu doszło do takiej wizyty. Przy okazji pozwolił sobie jednak na niezbyt uprzejmą uwagę, że oczekuje, aby pontyfikat papieża Niemca, pierwszego od czasów Reformacji, był widocznym krokiem w przezwyciężeniu podziału Kościoła.
Lammert zaprosił papieża do wizyty w Bundestagu więc co najmniej niezręczne wydawało się pouczanie niezwykłego gościa i wyznaczanie mu zadania do wykonania. Lammert nie spisał się także, kiedy deputowani długą owacją powitali papieża, a on ją mało grzecznie przerwał. To oczywiście drobiazgi w kontekście historycznego wydarzenia, jakiego wszyscy byli świadkami.
Głos papieża w niemieckim parlamencie był wielkim wołaniem o moralność w polityce i przestrogą, że jeśli zostaje pozbawiona tego pierwiastka, staje się instrumentem zniewolenia ludzi przez – jak się wyraził, odwołując się w sposób oczywisty do doświadczeń III Rzeszy - „bandę złoczyńców”. To najdłuższe z wygłoszonych tego dnia przemówień papieża, pełne odniesień teologicznych i filozoficznych, zawierało głęboką refleksję na temat rozpoznawania dobra w działaniach politycznych. Było także przypomnieniem prawa naturalnego, opartego o sumienie i rozum, jako najlepszego sposobu weryfikacji politycznych zamierzeń.
Jak wszystkie dotychczasowe przemówienia Benedykta XVI, także to, oprócz czytelnych odwołań do historii Niemiec, miało wymiar uniwersalny. Przypominało, że najważniejszą cechą polityki powinno być nie poszukiwanie doraźnego sukcesu i poklasku, ale odróżnianie dobra od zła oraz poprzez stanowienie dobrego prawa, służenie pokojowi i sprawiedliwości. Było także wielką pochwałą demokracji, nie tylko jako sztuki rządzenia, ale i doskonalenia ludzkich umysłów i charakterów.
Jestem przekonany, że papieskie przemówienie z Bundestagu wejdzie do kanonu katolickiej nauki społecznej, jako precyzyjny i klarowny wykład o sprawiedliwym państwie, które nie odwraca się od Boga, ale z wiary czerpie siłę, aby działać na rzecz dobra wspólnego.
Andrzej Grajewski
Papieskie przemówienie w niemieckim parlamencie było z pewnością najważniejszym politycznym punktem oficjalnej części wizyty Benedykta XVI w Niemczech.
22.09.2011 18:29 GOSC.PL
Pomimo zapowiedzi wielu polityków, głównie lewicy, postkomunistów i Zielonych, że nie przyjdą wysłuchać papieskiego przemówienia, parlament był pełen i przyjął papieża gorącą owacją na stojąco. Jak zaznaczył przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) , po raz pierwszy w dziejach niemieckiego parlamentaryzmu doszło do takiej wizyty. Przy okazji pozwolił sobie jednak na niezbyt uprzejmą uwagę, że oczekuje, aby pontyfikat papieża Niemca, pierwszego od czasów Reformacji, był widocznym krokiem w przezwyciężeniu podziału Kościoła.
Lammert zaprosił papieża do wizyty w Bundestagu więc co najmniej niezręczne wydawało się pouczanie niezwykłego gościa i wyznaczanie mu zadania do wykonania. Lammert nie spisał się także, kiedy deputowani długą owacją powitali papieża, a on ją mało grzecznie przerwał. To oczywiście drobiazgi w kontekście historycznego wydarzenia, jakiego wszyscy byli świadkami.
Głos papieża w niemieckim parlamencie był wielkim wołaniem o moralność w polityce i przestrogą, że jeśli zostaje pozbawiona tego pierwiastka, staje się instrumentem zniewolenia ludzi przez – jak się wyraził, odwołując się w sposób oczywisty do doświadczeń III Rzeszy - „bandę złoczyńców”. To najdłuższe z wygłoszonych tego dnia przemówień papieża, pełne odniesień teologicznych i filozoficznych, zawierało głęboką refleksję na temat rozpoznawania dobra w działaniach politycznych. Było także przypomnieniem prawa naturalnego, opartego o sumienie i rozum, jako najlepszego sposobu weryfikacji politycznych zamierzeń.
Jak wszystkie dotychczasowe przemówienia Benedykta XVI, także to, oprócz czytelnych odwołań do historii Niemiec, miało wymiar uniwersalny. Przypominało, że najważniejszą cechą polityki powinno być nie poszukiwanie doraźnego sukcesu i poklasku, ale odróżnianie dobra od zła oraz poprzez stanowienie dobrego prawa, służenie pokojowi i sprawiedliwości. Było także wielką pochwałą demokracji, nie tylko jako sztuki rządzenia, ale i doskonalenia ludzkich umysłów i charakterów.
Jestem przekonany, że papieskie przemówienie z Bundestagu wejdzie do kanonu katolickiej nauki społecznej, jako precyzyjny i klarowny wykład o sprawiedliwym państwie, które nie odwraca się od Boga, ale z wiary czerpie siłę, aby działać na rzecz dobra wspólnego.
Andrzej Grajewski