Papież w Bundestagu

Papieskie przemówienie w niemieckim parlamencie było z pewnością najważniejszym politycznym punktem oficjalnej części wizyty Benedykta XVI w Niemczech.

Pomimo zapowiedzi wielu polityków, głównie lewicy, postkomunistów i Zielonych, że nie przyjdą wysłuchać papieskiego przemówienia, parlament był pełen i przyjął papieża gorącą owacją na stojąco. Jak zaznaczył przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) , po raz pierwszy w dziejach niemieckiego parlamentaryzmu doszło do takiej wizyty. Przy okazji pozwolił sobie jednak na niezbyt uprzejmą uwagę, że oczekuje, aby pontyfikat papieża Niemca, pierwszego od czasów Reformacji, był widocznym krokiem w przezwyciężeniu podziału Kościoła.

Lammert zaprosił papieża do wizyty w Bundestagu więc co najmniej niezręczne wydawało się pouczanie niezwykłego gościa i wyznaczanie mu zadania do wykonania. Lammert nie spisał się także, kiedy deputowani długą owacją powitali papieża, a on ją mało grzecznie przerwał. To oczywiście drobiazgi w kontekście historycznego wydarzenia, jakiego wszyscy byli świadkami.

Głos papieża w niemieckim parlamencie był wielkim wołaniem o moralność w polityce i przestrogą, że jeśli zostaje pozbawiona tego pierwiastka, staje się instrumentem zniewolenia ludzi  przez – jak się wyraził, odwołując się w sposób oczywisty do doświadczeń III Rzeszy -  „bandę złoczyńców”. To najdłuższe z wygłoszonych tego dnia przemówień papieża, pełne odniesień teologicznych i filozoficznych, zawierało głęboką refleksję na temat rozpoznawania dobra w działaniach politycznych. Było także  przypomnieniem prawa naturalnego, opartego o sumienie i rozum, jako najlepszego sposobu weryfikacji politycznych zamierzeń.

Jak wszystkie dotychczasowe przemówienia Benedykta XVI, także to, oprócz czytelnych odwołań do historii Niemiec, miało wymiar uniwersalny. Przypominało, że najważniejszą cechą polityki powinno być nie poszukiwanie doraźnego sukcesu i poklasku, ale odróżnianie dobra od zła oraz poprzez stanowienie dobrego prawa, służenie pokojowi i sprawiedliwości. Było także wielką pochwałą demokracji, nie tylko jako sztuki rządzenia, ale i doskonalenia ludzkich umysłów i charakterów.

Jestem przekonany, że papieskie przemówienie z Bundestagu wejdzie do kanonu katolickiej nauki społecznej, jako precyzyjny i klarowny wykład o sprawiedliwym państwie, które nie odwraca się od Boga, ale z wiary czerpie siłę, aby działać na rzecz dobra wspólnego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Papież w Bundestagu

Papieskie przemówienie w niemieckim parlamencie było z pewnością najważniejszym politycznym punktem oficjalnej części wizyty Benedykta XVI w Niemczech.

Pomimo zapowiedzi wielu polityków, głównie lewicy, postkomunistów i Zielonych, że nie przyjdą wysłuchać papieskiego przemówienia, parlament był pełen i przyjął papieża gorącą owacją na stojąco. Jak zaznaczył przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) , po raz pierwszy w dziejach niemieckiego parlamentaryzmu doszło do takiej wizyty. Przy okazji pozwolił sobie jednak na niezbyt uprzejmą uwagę, że oczekuje, aby pontyfikat papieża Niemca, pierwszego od czasów Reformacji, był widocznym krokiem w przezwyciężeniu podziału Kościoła.

Lammert zaprosił papieża do wizyty w Bundestagu więc co najmniej niezręczne wydawało się pouczanie niezwykłego gościa i wyznaczanie mu zadania do wykonania. Lammert nie spisał się także, kiedy deputowani długą owacją powitali papieża, a on ją mało grzecznie przerwał. To oczywiście drobiazgi w kontekście historycznego wydarzenia, jakiego wszyscy byli świadkami.

Głos papieża w niemieckim parlamencie był wielkim wołaniem o moralność w polityce i przestrogą, że jeśli zostaje pozbawiona tego pierwiastka, staje się instrumentem zniewolenia ludzi  przez – jak się wyraził, odwołując się w sposób oczywisty do doświadczeń III Rzeszy -  „bandę złoczyńców”. To najdłuższe z wygłoszonych tego dnia przemówień papieża, pełne odniesień teologicznych i filozoficznych, zawierało głęboką refleksję na temat rozpoznawania dobra w działaniach politycznych. Było także  przypomnieniem prawa naturalnego, opartego o sumienie i rozum, jako najlepszego sposobu weryfikacji politycznych zamierzeń.

Jak wszystkie dotychczasowe przemówienia Benedykta XVI, także to, oprócz czytelnych odwołań do historii Niemiec, miało wymiar uniwersalny. Przypominało, że najważniejszą cechą polityki powinno być nie poszukiwanie doraźnego sukcesu i poklasku, ale odróżnianie dobra od zła oraz poprzez stanowienie dobrego prawa, służenie pokojowi i sprawiedliwości. Było także wielką pochwałą demokracji, nie tylko jako sztuki rządzenia, ale i doskonalenia ludzkich umysłów i charakterów.

Jestem przekonany, że papieskie przemówienie z Bundestagu wejdzie do kanonu katolickiej nauki społecznej, jako precyzyjny i klarowny wykład o sprawiedliwym państwie, które nie odwraca się od Boga, ale z wiary czerpie siłę, aby działać na rzecz dobra wspólnego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Wybrane dla Ciebie

Papież w Bundestagu

Papieskie przemówienie w niemieckim parlamencie było z pewnością najważniejszym politycznym punktem oficjalnej części wizyty Benedykta XVI w Niemczech.

Pomimo zapowiedzi wielu polityków, głównie lewicy, postkomunistów i Zielonych, że nie przyjdą wysłuchać papieskiego przemówienia, parlament był pełen i przyjął papieża gorącą owacją na stojąco. Jak zaznaczył przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) , po raz pierwszy w dziejach niemieckiego parlamentaryzmu doszło do takiej wizyty. Przy okazji pozwolił sobie jednak na niezbyt uprzejmą uwagę, że oczekuje, aby pontyfikat papieża Niemca, pierwszego od czasów Reformacji, był widocznym krokiem w przezwyciężeniu podziału Kościoła.

Lammert zaprosił papieża do wizyty w Bundestagu więc co najmniej niezręczne wydawało się pouczanie niezwykłego gościa i wyznaczanie mu zadania do wykonania. Lammert nie spisał się także, kiedy deputowani długą owacją powitali papieża, a on ją mało grzecznie przerwał. To oczywiście drobiazgi w kontekście historycznego wydarzenia, jakiego wszyscy byli świadkami.

Głos papieża w niemieckim parlamencie był wielkim wołaniem o moralność w polityce i przestrogą, że jeśli zostaje pozbawiona tego pierwiastka, staje się instrumentem zniewolenia ludzi  przez – jak się wyraził, odwołując się w sposób oczywisty do doświadczeń III Rzeszy -  „bandę złoczyńców”. To najdłuższe z wygłoszonych tego dnia przemówień papieża, pełne odniesień teologicznych i filozoficznych, zawierało głęboką refleksję na temat rozpoznawania dobra w działaniach politycznych. Było także  przypomnieniem prawa naturalnego, opartego o sumienie i rozum, jako najlepszego sposobu weryfikacji politycznych zamierzeń.

Jak wszystkie dotychczasowe przemówienia Benedykta XVI, także to, oprócz czytelnych odwołań do historii Niemiec, miało wymiar uniwersalny. Przypominało, że najważniejszą cechą polityki powinno być nie poszukiwanie doraźnego sukcesu i poklasku, ale odróżnianie dobra od zła oraz poprzez stanowienie dobrego prawa, służenie pokojowi i sprawiedliwości. Było także wielką pochwałą demokracji, nie tylko jako sztuki rządzenia, ale i doskonalenia ludzkich umysłów i charakterów.

Jestem przekonany, że papieskie przemówienie z Bundestagu wejdzie do kanonu katolickiej nauki społecznej, jako precyzyjny i klarowny wykład o sprawiedliwym państwie, które nie odwraca się od Boga, ale z wiary czerpie siłę, aby działać na rzecz dobra wspólnego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Polecane filmy

Najnowszy numer

GN 03/2025

19 stycznia 2025

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Luki w sumieniu

Hatsue Yagi miała 92 lata, kiedy trafiła do zakładu fotograficznego pana Hirasaki. Było to właściwie już po jej śmierci. Tak to przynajmniej wymyśliła Sanaka Hiiragi, pisząc powieść „Fotograf utraconych wspomnień”.

Więcej w Artykuł