Nowy numer 13/2024 Archiwum

Popis Barcelony

Rzadko się zdarza, by w finale wielkiej światowej imprezy piłkarskiej dominacja jednej z drużyn była tak wielka jak w sobotnim finale Ligi Mistrzów. FC Barcelona potwierdziła, że jest najlepsza w Europie, wygrywając z Manchesterem United 3:1

Zespół angielski mógł przegrać znacznie wyżej, rywale nie wykorzystali wielu znakomitych sytuacji podbramkowych. Katalończycy byli faworytami, chyba nikt jednak nie spodziewał się aż tak wielkiej ich dominacji. Dlaczego podopieczni Alexa Fergusona nie potrafili przeciwstawić się Barcelonie?

Okazało się, że nikt nie może zagrać z Barceloną jak równy z równym. Niezbędny jest pressing, agresywność, „murowanie” bramki i szukanie szczęścia w nielicznych kontratakach. Wie o tym były trener Porto, Chelsea i Interu, a obecny Realu – Jose Mourinho, który zawsze swoich zawodników ustawiał przeciwko Barcelonie w ten sposób. I czasami udawało mu się wygrywać. Manchester natomiast próbował zagrać tak jak zwykle, czyli ofensywnie. Anglicy chcieli grać w piłkę i pozwalali grać rywalom, zamiast skupić się na przeszkadzaniu im za wszelką cenę. Dzięki temu Barcelona mogła pokazać swoje wszystkie walory. Oglądaliśmy piękny mecz, a rozgrywanie piłki w trójkącie Xavi – Iniesta – Messi potwierdziło, że ci trzej piłkarze słusznie znaleźli się na podium plebiscytu na najlepszego piłkarza ubiegłego roku.

W komentarzu przedmeczowym zwróciłem uwagę na kilka atutów Manchesteru, które mogą im pozwolić na sprawienie niespodzianki. Dlaczego domniemane atuty Anglików okazały się tak mało znaczące?

1.    Trudno wykorzystać atut lepszej gry głową jeśli w całym meczu nie potrafi się wywalczyć ani jednego rzutu rożnego.

2.    Wydawało się, że Manchester osiągnął właśnie szczyt formy. Okazało się jednak, że na miarę swych możliwości zagrał tylko Wayne Rooney.

3.    Podopieczni Fergusona wyszli na boisko zdeterminowani by grać pressingiem. Tej determinacji starczyło im zaledwie na kilka minut. Potem świetna gra rywala sprawiła, że nie potrafili się wykazać nawet sławną angielską walecznością.

4.    Piłkarze Manchesteru chyba przecenili swoje możliwości. Kiedy zorientowali się, że są słabsi technicznie, wolniejsi i gorsi w grze kombinacyjnej, zabrakło im charakteru żeby zmienić sposób gry. Chyba zwycięstwa w krajowej lidze i wcześniejszych rundach Ligi Mistrzów przychodziły im za łatwo.

Mecz zakończył się bardzo pięknym akcentem. Kapitanowie Barcelony – Puyol i Xavi pozwolili jako pierwszemu wznieść w górę puchar Ericowi Abidalowi. Francuz niedawno przeszedł operację usunięcia nowotworu złośliwego. Operacja się udała, ale jeszcze przez kilka lat nie będzie pewności, czy walka z rakiem została już zwycięsko zakończona. Oby wszystko skończyło się dla niego tak dobrze, jak sobotni mecz.

« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa

Zastępca sekretarza redakcji „Gościa Niedzielnego”

Prowadzi stałą rubrykę, w której analizuje malarstwo religijne. Ukończył historię oraz kulturoznawstwo (specjalizacja filmoznawcza) na Uniwersytecie Śląskim. Przez rok uczył historii w liceum. Przez 10 lat pracował w „Gazecie Wyborczej”, najpierw jako dziennikarz sportowy, a potem jako kierownik działu kultury w oddziale katowickim. W „Gościu Niedzielnym” pracuje od 2002 r. Autor książki poświęconej papieżowi Franciszkowi „Franciszek. Papież z końca świata” oraz książki „Jezus. Opowieść na płótnach wielkich mistrzów”, także współautor dwóch innych książek poświęconych malarstwu i kilku tomów „Piłkarskiej Encyklopedii Fuji”. Jego obszar specjalizacji to historia, historia sztuki, dawna broń, film, sport oraz wszystko, co jest związane z Hiszpanią.

Kontakt:
leszek.sliwa@gosc.pl
Więcej artykułów Leszka Śliwy