Nowy numer 13/2024 Archiwum

Śliska sprawa śląska

Słowa prezesa PiS o śląskości wywołały medialną burzę. Ale czy rzeczywiście nie ma niczego groźnego w dążeniu do uznania narodowości śląskiej?

Cóż ten Kaczyński opowiada? „Śląskość” ma być „sposobem odcięcia się od polskości” i przyjęciem „zakamuflowanej niemieckości”? Głosy oburzenia przedstawicieli różnych opcji politycznych, od SLD po PJN, przetoczyły się przez media w ostatnich dniach.

Zakamuflowany Niemiec
Nie da się zrozumieć, o co naprawdę chodziło, bez przytoczenia pełnego fragmentu: „Niedawno umieszczono wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 roku narodowość śląską w spisie powszechnym. Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej niemieckości”. Trzeba przyznać, że ostatnie zdanie jest strzałem samobójczym. Tak doświadczony polityk jak Jarosław Kaczyński powinien wiedzieć, że jeżeli da się coś wyrwać z kontekstu i obrócić przeciwko niemu, to tak się właśnie stanie. A to właśnie zdanie, przytoczone bez dwóch poprzednich, jest zwyczajną obrazą Ślązaków, którzy nierzadko przecież są żarliwymi polskimi patriotami. Pod nieszczęśliwym skrótem myślowym, jakim stało się w owym fragmencie słowo „śląskość”, kryje się dążenie do usankcjonowania „narodowości śląskiej” – dziwacznego bytu, o który walczy Ruch Autonomii Śląska. Od niedawna ruch ten jest koalicjantem Platformy Obywatelskiej w Sejmiku Województwa Śląskiego, zaś jego przewodniczący Jerzy Gorzelik odpowiada w Zarządzie Województwa Śląskiego za kulturę i edukację. Jakby tego było mało, koalicja powierzyła mu odpowiedzialność za organizację obchodów rocznicy III powstania śląskiego.

Ślązak, nie Polak
Kiedy czyta się niektóre wypowiedzi Gorzelika, włos się na głowie jeży. Oto jedna z perełek sprzed lat: „Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Nic Polsce nie przyrzekałem”. – Dziś już nie mógłbym powtórzyć tych słów, bo jako poseł sejmiku ślubowałem wierność Polsce – uśmiecha się Jerzy Gorzelik. – Ale i tak uważam, że konsekwentna odmowa uznania narodowości śląskiej przez państwo polskie jest skandalem. Mimo że istnienia narodowości śląskiej nie uznają polskie sądy, została ona umieszczona, jako jedna z możliwości wyboru w Narodowym Spisie Powszechnym. Podczas ostatniego spisu, który miał miejsce dziewięć lat temu, rachmistrzowie często nie zgadzali się na wpisanie narodowości śląskiej. Spis przewidywał bowiem wybór spośród 14 narodowości określonych w ustawie o mniejszościach narodowych. Jednak kampania Ruchu Autonomii Śląska pod hasłem: „Masz prawo deklarować śląską” – zrobiła swoje. Zadeklarowały ją 173 tys. 153 osoby. Tym razem respondenci będą mogli dodatkowo wskazać którąś spośród 270 narodowości, podanych w rubryce „inne”. Ale nawet jeśli nie wskażą żadnej i podadzą np. narodowość marsjańską, rachmistrz będzie musiał ją wpisać.

O co walczyli powstańcy
Tyle że narodowość śląska to byt sztuczny, który trudno historycznie uzasadnić. – Chciałbym spytać tych, którzy kwestionują polskość Ślązaków: o co walczyli powstańcy śląscy? – denerwuje się znawca historii regionu prof. Franciszek Marek. – Czy ludzie o niejasnej tożsamości mogliby w ogóle przeprowadzić powstanie? – Trudno wniknąć w motywację ludzi, którzy żyli prawie wiek temu – odpowiada Gorzelik. – Ale plebiscytowa arytmetyka jest nieubłagana: większość ludności opowiedziała się za przynależnością do Niemiec. Jednak akurat w przypadku plebiscytu z 1921 r. posługiwanie się prostą arytmetyką nie jest zbyt miarodajne. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę okoliczności, w jakich on się odbywał. Działo się to przecież w obrębie państwa niemieckiego, w warunkach terroru. W dodatku zaproponowana przez Polaków zasada, by głosowały osoby urodzone, a nie mieszkające na Śląsku, ostatecznie obróciła się przeciwko Polsce. Administracja niemiecka sama wyszukiwała emigrantów śląskich, którzy będą głosować na Niemcy. Ułatwiano im podróż w rodzinne strony, dostawali w tym celu urlop i środki finansowe, podczas gdy dla Polaków pracujących w głębi Niemiec wiązało się to z ponoszeniem znacznych kosztów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Szymon Babuchowski

Kierownik działu „Kultura”

Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel języka polskiego, w „Gościu” jest od 2004 roku. Poeta, autor pięciu tomów wierszy. Dwa ostatnie były nominowane do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego, a „Jak daleko” został dodatkowo uhonorowany Orfeuszem Czytelników. Laureat Nagrody Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba, stypendysta Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej. Tłumaczony na język hiszpański, francuski, serbski, chorwacki, czarnogórski, czeski i słoweński. W latach 2008-2016 prowadził dział poetycki w magazynie „44/ Czterdzieści i Cztery”. Wraz z zespołem Dobre Ludzie nagrał płyty: Łagodne przejście (2015) i Dalej (2019). Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Natalia Niemen i Stanisław Soyka.

Kontakt:
szymon.babuchowski@gosc.pl
Więcej artykułów Szymona Babuchowskiego