Nowy Numer 16/2024 Archiwum

David contra David

Film „David chce odlecieć” to dokument o działalności popularnego zwłaszcza w latach 70. ruchu Medytacja Transcendentalna. Właśnie pojawił się w polskich kinach.

Od początku czujemy, że reżyser jest sceptykiem. Aby uwierzyć, musi dotknąć. Dotknięcie okazało się bolesne. David Sieveking, który za oświecenie musiał zapłacić tylko 6 kwiatów, słodkie owoce i 2380 euro gotówką, rozczarował się swoim idolem i nakręcił film, który demaskuje działalność wpływowego, liczącego ponoć kilka milionów osób ruchu Medytacja Transcendentalna, założonego na przełomie lat 50. i 60. przez hinduskiego guru Maharishi Mahesh Yogi. Z filmu wynika, że to raczej sekta.

Mój idol
Siveking działaniami Maharishiego zainteresował się właściwie przypadkiem. Zawsze chciał robić filmy, ale jakoś mu nie wychodziło. – Chciałem kręcić mroczne filmy. Jak mój idol, David Lynch – mówi w filmie niespełniony reżyser. – Brakowało mi jednak mroku. Rzeczywiście. W filmach Davida Lyncha, autora m.in. „Blue Velvet” i „Dzikości serca”, mroku nie brakowało, a czasem było go aż za dużo. Wyjątkiem w jego dorobku jest znakomita „Prosta historia”. Podczas jednego z festiwali, którego Lynch był gościem, Sieveking dowiedział się, że jego filmowy idol propaguje ideę medytacji transcendentalnej (TM), od lat rozpowszechnianej na świecie przez indyjskiego guru. Lynch jest reżyserem głośnym, ma wielu fanów, w Polsce również. Swój ostatni film kręcił m.in. w Łodzi, gdzie zaangażował się także w walkę o stworzenie centrum filmowego Camerimage Łódź Centrum, co nie spodobało się miejskim radnym. Medytację transcendentalną praktykuje od lat. Wierzy, że to najlepsza droga do spełnienia, a także głębokie źródło artystycznej inspiracji. Zachęcony wykładem Sieveking pojechał do Stanów Zjednoczonych na konferencję o źródłach kreatywności. Konferencję zorganizowano na znajdującym się w Fairfield w Iowa Uniwersytecie Maharishiego. – Medytacja odciąga mnie od kręcenia filmów – odpowiada Lynch na pytanie, jak praca w założonej przez niego fundacji propagującej nauki Maharishiego wpływa na jego twórczość. – W medytacji przyswajasz sobie technikę, stosujesz ją i zajmujesz się swoimi sprawami – dodaje.

Lynch namaszczony
Po 30 latach uprawiania medytacji w zaciszu domowym Lynch postanowił ją propagować. Dlaczego? – To pomoże każdemu – odpowiada reżyser, który pragnie TM wprowadzić do szkół. Prócz niego na konferencji pojawiło się mnóstwo znanych gwiazd światowego formatu, które opowiadały o dobrodziejstwach TM. – Chcieliśmy śpiewać piosenki o braterstwie i pokoju – mówił bard Donovan. – Filozofia i mądrość Zachodu gdzieś się zagubiła. Zwracaliśmy się do Wschodu. Rozwiązaniem problemów Zachodu jest TM. Daliśmy milionom fanów alternatywę, czyli drogę do świata wewnętrznego. Na zakończenie swej laudacji Donovan wykonał pieśń na cześć Maharishiego Mahesh Yogi. U boku Lyncha wystąpili także Ringo Starr i Paul McCartney. – TM jest dobra dla każdego – powtarza McCartney. To właśnie kilkadziesiąt lat temu dzięki Beatlesom, którzy znaleźli się pod jego wpływem, wcześniej nieznany na Zachodzie Maharishi zaczął zdobywać coraz większą popularność. To wtedy na jego kursy zapisało się dwóch członków zespołu The Beach Boys, Donovan, Shirley McLaine, Mia Farrow i wiele innych gwiazd Hollywoodu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza